Top 2024
Do tegorocznej topki wybrałam po 12 pozycji z powieści i kategorii nie-fikcji.
Kiedy myślę o najlepszych ubiegłorocznych powieściach, pierwsze do głowy przychodzą mi Demon Copperhead i Biedne istoty, acz moją ulubioną powieścią zostało Polowanie na małego szczupaka (choć Mam do Pana kilka pytań było mocną konkurencją). Pozostałe to, w kolejności niekoniecznie przypadkowej: Dżentelmen w Moskwie, Przeminęło z wiatrem, Wieczorne gody (a w zasadzie to cała trylogia Saga ludzi ziemi), Koniec śmierci (trzecia część trylogii Problem trzech ciał), Czarodziej (beletryzowana biografia Tomasza Manna), Testament, Człowiek, który znał mowę węży oraz Mr Loverman (a jednak!).
Z kolei w przypadku non-fiction na podium znalazły się Afryka to nie państwo (niesamowite, jak ten reportaż zmienił moje spojrzenie na Afrykę) oraz Rewolucja nie ma końca - drugi przekrojowy reportaż, tym razem o Ameryce Południowej. Nie wchodzi tak łatwo, jak Afryka, ale warto - czytajcie to! No i rzecz jasna Chłopki, co chyba nikogo nie dziwi.
Z pozostałą dziewiątką nie było już tak łatwo, konkurencja była spora:
O czasie i wodzie - nie było w 2024 roku zbyt wiele lektur dotyczących katastrofy klimatycznej (choć tematu trudno unikać), ale ta to jedna z moich "ulubionych", gdzie islandzki autor z pasją opowiada o szkodach, jakie czynimy Ziemi i o naszej percepcji tego wszystkiego;
Zasypani - z tematyki ekologii jeszcze reportaż o wielkim problemie śmieciowym, w jakim toniemy;
Głusza - wstrząsający reportaż o rzeczywistości osób głuchych w Polsce;
Duch króla Leopolda - w końcu przeczytałam tę kultową już pozycję o zbrodniach Belgów w Kongo..
Kapitał kobiet - jedna z najbardziej wkurzających książek dotycząca szerokiej dyskryminacji kobiet;
Zmącony obraz - ważna książka w czasach epidemii depresji, podważające tak lansowane dziś twierdzenie, iż "leki ratują życie";
Wyzwolenie zwierząt - klasyczna pozycja powodująca, że ludziom naprawdę powinien wypełzać na twarz rumieniec wstydu z powodu tego, jak traktujemy zwierzęta;
Dług - a to moje pierwsze spotkanie z niezwykłym umysłem, jakim był David Graeber - w grudniu przeczytałam także Pracę bez sensu i to również jest moja topka;
Irlandia wstaje z kolan - wreszcie budujący reportaż o tym, jak Irlandki wywalczyły sobie prawa reprodukcyjne i uwolniły z kościelnych kajdan.
Dodatkowo wyróżniam dwie pozycje, które trudno jednoznacznie zaklasyfikować: to Upiór. Historia naturalna oraz rewelacyjny komiks o bombie atomowej, pokazujący historię jej powstania i spokojnie mogący zastąpić grubaśne książki na ten temat.
O książkach najgorszych nie będę pisać, ale wspomnę tylko o największym rozczarowaniu, jakim okazała się Pieśń prorocza. Czekałam na tę książkę chyba najbardziej w tym roku, a okazało się, że nie zdołała mnie ona zainteresować nawet na tyle, żebym ją skończyła. Totalitarna rzeczywistość? Nic nowego autor nie pisze, to wszystko już było, w licznych dystopiach. Niestety w rzeczywistości też. Miało to wzbudzać dyskomfort, niepokój, mrok - uznałam, że nie chcę się faszerować takim treściami, dość mam już negatywizmu, który sprawia, że postrzegamy świat w jakimś krzywym zwierciadle.
Moja book-math mówi mi też, że mimo tylu przeczytanych książek, ilość tych DO PRZECZYTANIA nie maleje, a rośnie. W tym tych, których stosy zawalają mi już mieszkanie. W 2024 przeczytałam 62 własne książki, więc to nie tak, że w ogóle ich nie czytam, ale kupiłam jakieś dwa razy tyle, z czego oczywiście 90% nieprzeczytana. Dlatego w 2025 roku nie powinnam nawet patrzeć na nowości. Nie muszę nikomu tłumaczyć, jakie to trudne (zwłaszcza, że kilka już wyhaczyłam). Najważniejsze zaległości: Krwawy kobalt, Skarby ziemi, Wellness, Wieloryb i koniec świata, Kolonia. I książki z wydawnictwa Prześwity, które póki co tylko zbieram, zamiast czytać. W dodatku mam straszną obsuwę i zaległości w postach - kilkanaście nieopublikowanych tekstów, nawet jeszcze z lata!
O ile w wielu noworocznych postanowieniach pojawia się "więcej czytać", może ja powinnam czytać MNIEJ? Może to jest kwestia tego, jak czytać DOBRZE, a nie gonić za nowościami? Wydawało mi się, że swoje lektury dobieram starannie, ale pomyślałam sobie, że powinnam chyba jeszcze zawęzić sito, w szczególności jeśli chodzi o beletrystykę. Wydaje się tego naprawdę dużo, tworzy się hype, w topkach na bookstagramie widuję jakieś opowieści dziwnej treści, a potem okazuje się, że są one co najwyżej przeciętne. Poza tym obecnie rzeczywistość interesuje mnie znacznie bardziej, niż fikcja, a reportaży i pozycji popularnonaukowych nie promuje się aż tak, jak beletrystyki (a czasem nawet wcale niestety). Dlatego robię teraz systematycznie porządki na swojej liście to-read, usuwam książki, które tkwią już na niej tak długo, że straciłam nimi zainteresowanie, albo które są nie do zdobycia.
Roku 2024 nie żegnam z radością, bo to był dla mnie dobry rok, rok z jednym ogromnym zaskoczeniem. Nie lubię tego poczucia "zaczynania od nowa", jakie zawsze towarzyszy mi w styczniu, ale pomyślałam sobie dziś, że to jest tylko złudne wrażenie, bo przecież życie toczy się dalej, czas się nie resetuje (niestety), a resetuje się tylko kalendarz. I zakończmy tym optymistycznym akcentem oraz życzeniami wielu świetnych książek i spokoju potrzebnego do ich przeczytania.
Komentarze
Prześlij komentarz