Kapitał kobiet
mechanizmy ekonomiczne systemowo więżą kobiety w stanie zależności i nierówności we wszystkich krajach świata. Męski monopol na kapitał. Zwalnianie z pracy mężatek. Molestowanie seksualne w miejscu pracy. Zarobki i rodzinny majątek przywłaszczane przez mężczyzn. Głoszenie tezy, że mózg ma płeć. Niczym nieusprawiedliwiony ciężar opieki nad innymi. Kara za macierzyństwo.
Przewaga mężczyzn jest uważana za coś naturalnego wszędzie tam, gdzie są pieniądze (i nie tylko), ale jak się chce stworzyć grupę kobiecą, to uważane jest to za “nieuczciwe” i nierówność. Co przypomina mi te wszystkie żale urażonych panów na jakiekolwiek wzmianki o tym, że coś jest “tylko dla kobiet” albo o kobietach. Tak jakby sprawiało to, że im coś ubędzie, będzie dla nich mniej. I perorują, że to oni są “dyskryminowani”*. Np. nagroda literacka dla pisarek - dyskryminacja, czemu nie ma nagrody tylko dla panów? Joga dla kobiet? - Dyskryminacja! (choć przecież zajęcia sportowe dla kobiet są organizowane właśnie dlatego, żeby kobiety mogły czuć się swobodnie, a nie być narażone na ciągłe ocenianie przez facetów). I tak dalej. ZA KAŻDYM RAZEM. Spotkałam się nawet z tym, że ktoś miał pretensje o termin “kobietobójstwo”, bo "czy zabójstwo kobiety wymaga specjalnego terminu" i czy “męskie życie jest mniej warte”... Linda Scott wyjaśnia to zjawisko tzw. zagrożonej męskości: mężczyźni zbyt mocno przywiązani do stereotypu ról płci reagują niewspółmiernym gniewem na jakiekolwiek, choćby delikatne, kwestionowanie go. (...)
Podniesienie w dyskusji (...) problematyki gender jest dla samców alfa kamieniem obrazy. Natychmiast przypuszczają wściekły atak.
"Jak wynika z danych GUS, o ile w grupie wiekowej 24 lata i mniej mediana zarobków kobiet jest o około 300 zł niższa niż mężczyzn, o tyle w grupie 25–34 lata – już o ponad 570 zł, a wśród osób w wieku 35–44 lata – o blisko 800 zł" - informuje dziennik [Rzeczpospolita] - "Te dane to dla mnie dowód na karę za macierzyństwo" – podkreśla cytowany przez "Rz", Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Ogólny schemat (...) jest zawsze taki sam: zależność ekonomiczna prowadzi do ograniczenia swobody przemieszczania się, do niedożywienia, ryzyka utraty dachu nad głową i bezbronności wobec przemocy, za którą nikt nie ponosi kary.
Natura nie wyznaczyła mężczyźnie roli zbawcy dostarczającego pożywienie kobiecie i dzieciom. Przeciwnie, w historii ludzkości mężczyźni kontrolowali podział zasobów, dzięki czemu zyskiwali sposobność odmawiania innym niezbędnych dóbr.
Scott jest ekonomistką, posługuje się więc liczbami i danymi (jest tu sporo wykresów), obrazującymi te nierówności, o których mowa, a mimo to pisze tak zajmująco, jakby to była powieść - thriller, a tak naprawdę to horror (kolejny na ten temat). Wyciskają łzy z oczu te fragmenty o kobietach w biednych krajach afrykańskich czy azjatyckich, żyjących nadal tak, jakby czas stanął w miejscu, bez żadnych praw i pod butem mężczyzn i w biedzie takiej, jakbyśmy nadal mieli jakieś średniowiecze. Serce mnie bolało, kiedy czytałam o kobietach ciężko pracujących przy produkcji kawy np., by potem, na końcowym etapie, przy sprzedaży, cały zarobek zgarnął ich mąż. A najbardziej rozwaliło mnie zdanie, że podpaski to jest “produkt zbytku” - w przeciwieństwie do piwa i papierosów, kupowanych przez mężczyzn… Wiele jest tu zdań, które chciałabym przytoczyć, bo cokolwiek ja napiszę, to Linda Scott wyrazi to lepiej:
“Mężczyźni mogą pracować dłużej za pieniądze i czerpią z tego wymierne korzyści, bo kobiety służą im w domu.”
“W Londynie dochodzi zaledwie do 20 zabójstw rocznie, a nie wszystkie są naprawdę poważne, część to po prostu żony zabite przez mężów” - z raportu Scotland Yardu z 1954 roku
“To, jakie prace uchodzą za męskie, warunkowane jest poziomem wynagrodzenia”
“Choć [kobiety] legitymują się tak znakomitymi kwalifikacjami, władze, prasa, i zarządy spółek raz po raz insynuują, że kobiety, które chcą dostać lepszą pracę powinny mieć lepsze wykształcenie”
“jeśli jesteś kobietą, nie ma takiej dozy sympatii, która zapewniłaby ci sukces. Większość kobiet o tym wie. Dlatego nie proszą.”
Niestety ta książka uświadamia, jak wielka jest skala dyskryminacji kobiet NADAL, jak wiele jest jeszcze do zrobienia i jak trudne to jest wobec oporu, jaki stawia patriarchalnie zorientowany porządek świata. Ja też płacę podatki i mam prawo oczekiwać czegoś w zamian, nie tylko jako człowiek, ale i kobieta. Tymczasem tego nie ma, bo polityka państwa nie uwzględnia potrzeb kobiet albo wręcz je sabotuje. A jak zmienić system, kiedy nie ma woli politycznej? Decydenci - głownie mężczyźni oczywiście - nie chcą nawet podejmować problemów kobiet, cały czas uzasadniając to tym, że to są jakieś fanaberie, rzeczy mało ważne, tematy zastępcze, itp. Rzekomo progresywni obserwatorzy sprzeciwiają się wszelkim programom
pomocy dla kobiet do czasu rozwiązania całej masy dręczących świat
problemów - lub do czasu całkowitego obrócenia porządku światowego i
zastąpienia go czymś innym. Ladies zawsze… last. I nie dotyczy to tylko praw reprodukcyjnych, ale także kwestii ekonomicznych. Lekceważą, nie słuchają, mówią okropne rzeczy, wstają i wychodzą - tak traktują kobiety. Co też opisuje Scott, profesorka ekonomii, która miała do czynienia z takim traktowaniem w pracy na rzecz ONZ czy G20. Dlaczego G20 miałoby się zajmować kobietami? Mają do załatwienia mnóstwo ważnych spraw”. Oczywiście: wydatki na zbrojenia - tak, wydatki na żłobki i przedszkola - nie. To są uprzedzenia, wspierane przez ignorancję. Kobiety zawsze są na szarym końcu, co widzimy też w naszym kraju, od lat. Ewentualnie ich prawa można potraktować jako kartę przetargową. I zdziwienie, że "kobiety nie chcą mieć dzieci" oraz klasycznie obwinianie ich o egoizm i "robienie kariery" (bo całe zastępy tych kobiet pracujących za najniższą krajową robią szaloną "karierę" XD). Odklejenie od rzeczywistości - a mimo to jest kupę ludzi (głównie mężczyzn), którzy takim poglądom hołdują i nie łączą ze sobą podstawowych zależności.**
Kobiety należałoby odsunąć na bok, nie zwracać uwagi na ich wykluczenie, nie przejmować się ich cierpieniem, podczas gdy wszyscy będą wyczekiwać lepszego świata.
Jak to działa, można zauważyć też przy każdej tego typu publikacji, dotyczącej problematyki
kobiecej. Trzeba z góry się zarzekać, że to będzie o "poważnych
sprawach", a nie jakieś "feministyczne żale", że "dane", a broń Boże emocje, że "o
kobietach, ale warto przeczytać", etc. Co znowu pokazuje, jak bardzo
jesteśmy przesiąknięci tą męską retoryką i że jak kobieta ma być wysłuchana, to musi przyjąć męską optykę.
Skoro są to tak nieważne rzeczy, jak twierdzą panowie i konserwatyści, to czemu nie dać kobietom tego, czego chcą? Czemu tyle wysiłku wkłada się, by odpierać te postulaty? Widzicie tę sprzeczność? Teraz pojawia się kolejny problem w kontekście SI, która tworzona jest, a jakże, głównie przez mężczyzn, pod mężczyzn, naszpikowana jest męskimi uprzedzeniami i męską wizją świata, i daje szansę na ogromne wzbogacenie się także mężczyznom, stojącym na czele Bigtechów. Kobiety znowu znajdują się na marginesie. W skład rady zajmującej się w Mecie rozwojem AI powołani zostali sami mężczyźni. O kobietach w świecie AI i o tym, czemu jest tak ważne, by brały one udział w pracach nad sztuczną inteligencją pisałam TU.
Połowa populacji to dość dużo. Pięć tysiącleci przemocy to dość długo.
Ograniczanie kobietom dostępu do edukacji, czy do pracy to po prostu marnowanie potencjału połowy ludzkości. Kraje, w których kobietom odmawia się podstawowych praw, zawsze będą w ogonie gospodarczego rozwoju. Kształcenie kobiet, a potem wpychanie kobiet do niskopłatnych zawodów, gdzie nie mogą wykorzystać swoich kompetencji, lub wręcz zaganianie z powrotem do domu i do kuchni, nie ma nic wspólnego z rozsądkiem - to marnotrawienie pieniędzy i zasobów ludzkich, jak słusznie zauważa autorka. Poza tym na równości korzystają wszyscy, nie tylko kobiety - równość to najpewniejszy sposób na rozwój i dobrobyt, czego wielokrotnie dowiedziono. Świat oparty na patriarchalnym porządku jest pełen nędzy, przemocy i niesprawiedliwości: to nie cywilizacja życia, ale cywilizacja okrucieństwa. Której kurczowo się trzymamy, bo nadal rządzą nami ci (nieliczni), którzy na tym zyskują. Jeśli zatem utrzymujemy ten niesprawiedliwy system, to nie dlatego, że są po temu jakieś racjonalne powody, tylko dlatego, że po prostu tak wybieramy. Wybieramy przemoc.
Gatunek: popularnonaukowa
* w 1978 roku sąd w USA, w odpowiedzi na skargi mężczyzny na przepisy dot. parytetów, stwierdził, że “gdyby biali mężczyźni mogli podawać się za ofiary dyskryminacji, podważyłoby to zamysł prawa, które stworzono po to, by zadośćuczynić cierpieniu grup w przeszłości doświadczających dyskryminacji.
**Nota bene książka zawiera przedmowę autorki skierowaną specjalnie do polskich czytelniczek/ów
Komentarze
Prześlij komentarz