Czy Hiszpania “ciemięży” inne narody? W czasach współczesnych oczywiście. Wiemy o dwóch regionach z separatystycznymi ruchami - Katalonii i Kraju Basków. Tym niemniej ja nie wiem, w jaki sposób przejawia się owo ciemiężenie, o którym wielokrotnie wspominają bohaterowie Patrii, zaangażowani lub popierający ETA - i nie zostało to też wyartykułowane w tej powieści… 

Fernando Aramburu w Patrii opisał historię dwóch rodzin, skłóconych w wyniku tragedii, jaka spotkała jedną z nich, a mianowicie zamordowanie ojca/męża przez ETA, poprzedzone szykanami i żądaniami okupu na rzecz tej organizacji. Po morderstwie dawne przyjaciółki - małżonka zabitego i matka członka ETA - odsuwają się od siebie, pogrążone, jedna w żałobie i gniewie, a druga również gniewie, ale wynikającym ze zradykalizowania się i stanięcia po stronie ETA. Uderzyło mnie szczególnie to drugie - jako rodzaj projekcji, obwiniania ofiar i jednoczesne umacnianie się w ideologii popierającej przemoc, nienawiści do państwa hiszpańskiego. Aramburu opisuje jak w całym miasteczku to rodzina zabitego - a nie mordercy - jest “na celowniku”, dotknięta ostracyzmem, traktowana jako ci, którzy powinni się wstydzić, a najlepiej wyprowadzić się i zniknąć innym z oczu… I to właściwie bez konkretnych powodów (być może te powody są jaśniejsze dla Hiszpanów/Basków), gdyż Txato był zwykłym człowiekiem, a jego wina zasadzała się chyba tylko na tym, że był dość zamożnym przedsiębiorcą. Jak już napisałam: nie widać w Patrii tych szykan ze strony Hiszpanii, nie wiadomo o co w zasadzie walczy ETA (poza tym, że za “ojczyznę”), za to widać jak ta organizacja wciąga w swoje działania młodych chłopaków (głównie), którzy - jak zawsze - pragną jakiejś przygody, działania, fascynuje ich broń i spiskowanie, uważają się za bohaterów - a kończy się to dla nich albo więzieniem, albo śmiercią… 

Nigdy nie słyszałam, Ikatzo maitia, żeby wypowiadali się na tematy polityczne. Oczywiście Arantxa z abertzale miała tyle, ile należało, a może nawet mniej. Ich najmłodszy syn, eee, ten był niewinny jak baranek. Naprawdę nie sądzę, żeby wychowywali dzieci w nienawiści. Znajomi, cuadrilla, złe towarzystwo, zaszczepili w tym łajdaku nienawiść do doktryny, przez którą zniszczył życie nie wiadomo ilu rodzinom. Pewnie jeszcze czuł się z tego powodu bohaterem.
Kiedy kilka miesięcy temu czytałam powieść graficzną, opartą na Patrii, w ogóle nie potrafiłam zrozumieć o co w niej chodzi. Mnogość wątków poszatkowanych bez ładu i składu, sprawiła, że było to dla mnie zupełnie nieczytelne bez znajomości pierwowzoru. Teraz już wiem czemu - Patria skomponowana jest na zasadzie przeplatanki wątków dotyczących poszczególnych członków dwóch rodzin, dodatkowo przedstawianych w niekoniecznie chronologicznym porządku (i komiks powtarza ten układ). W tekście nie miałam problemu z powiązaniem tych wątków i ułożeniem sobie tej układanki, choć trochę myliły mi się te dwie rodziny, przyznaję. Zwłaszcza, że dwie matki to postaci bardzo podobne do siebie osobowościowo i niestety wyjątkowo antypatyczne: apodyktyczne, wiecznie w pretensjach do całego świata, nie potrafiące okazać uczucia i zrozumienia swoim dzieciom, nie cechujące się empatią czy zdolnością do wybaczania. Dla odmiany ich mężowie to tzw. “ciepłe kluchy”. Dzieci - pozostałe, poza Joxe Mari, członkiem ETA - idą swoją drogą i nie interesuje ich polityka, ani popieranie ETA. Młodszy brat Joxe Mari sam nazywa siebie tchórzem… Interesującym motywem pobocznym jest też niepełnosprawność jednej z bohaterek - w powieściach (przynajmniej tych, które czytam) na ogół choroba się nie pojawia (chyba że rak i to zawsze ze skutkiem śmiertelnym), a tym bardziej trwała niepełnosprawność, jaka dotyka Arantxę. To jest postać równie tragiczna, jak jej brat, gdyż - jak sama stwierdza - o ile jej brat zasłużył na więzienie swoimi czynami, ona nie zasłużyła niczym na bycie więźniem własnego ciała. I przy okazji matki oraz innych osób, patrzących na nią protekcjonalnie, tylko przez pryzmat niepełnosprawności. Jednocześnie Arantxa była postacią dla mnie najsympatyczniejszą z tej całej gromadki dość nieciekawych i - mimo wszystko - płaskich bohaterów. 

Rzecz jasna życie w atmosferze konfliktu, strachu, powtarzających się zamachów, terroru, kładło się cieniem na wszystkich mieszkańców Kraju Basków, czy popierają oni separatystyczne dążenia, czy też nie. Patria jednak w niczym nie przypomina Mleczarza, z jego duszną atmosferą i finezją stylu. Stylistycznie Patria nie zachwyca, nie powiedziałabym, że jest to wielka literatura, gdyż autor pisze prostymi zdaniami, nie zagłębiając się zbytnio w meandry ani osobowości bohaterów, ani polityki, koncentrując się na tym, co widać i słychać, czyli na tym, co się wydarza. Niestety też nie dowiemy się z Patrii zbyt wiele na temat kultury/tradycji Basków, ich odrębności od Hiszpanii, ani też polityki Hiszpanii wobec Kraju Basków oraz postulatów ETA - co czyni dążenia ETA tym bardziej niezrozumiałymi. Nie ma też tu żadnych opisów scenerii, poza tym, że ciągle pada deszcz… Prostota tej narracji oraz jej postaci kojarzyła mi się ze stylem Ferrante (za którym nie przepadam). W efekcie książkę łatwo się czyta, losy bohaterów wciągają, kartki umykają szybko - być może za szybko - (zwłaszcza że rozdziały są krótkie), ale “gdzieś tam” cierpiała moja wrażliwość artystyczna. 

Wymowa tej powieści jest jawnie antyprzemocowa - autor pokazuje mechanizmy nakręcania spirali przemocy, dzielenia się ludzi na wrogie obozy, za czym stoi oczywiście ideologia i nacjonalizm. Czy jakaś abstrakcyjna “ojczyzna” jest warta tego, żeby za nią zabijać i odwracać się od swoich bliskich i przyjaciół? Jak sam autor wypowiada się w powieści: 

Potępiam w niej zbrodnie popełnione pod pretekstem politycznym, w imię ojczyzny, kiedy garstka uzbrojonych ludzi, przy haniebnym wsparciu pewnej części społeczeństwa decyduje, kto należy do tej ojczyzny, a kto powinien ją opuścić albo zniknąć. 
Jeśli zatem Aramburu miał na celu pokazanie bezsensowności tego przelewu krwi, przemocy, jaka miała miejsce w Kraju Basków od lat 80-tych XX wieku do 2010 roku (kiedy ETA ogłosiła zawieszenie broni) i ukazanie tego z punktu widzenia zwykłych ludzi, w tym szeregowych bojowników ETA - to mu się to udało. Z uwagi na to, można zrozumieć, czemu w Hiszpanii stała się książką tak ważną. Powieść niby nie opowiada się za żadną ze stron, jej język jest neutralny i pozbawiony czy to patetycznego, czy martyrologicznego tonu, ale czy to znaczy, że faktycznie jest bezstronna? Mnie jednak brakowało tego kontekstu, tła, ukazania przyczyn tej przemocy, która w Patrii jawi się tylko jako działania agresywnych, zindoktrynowanych fanatyków. Głosy słabo oceniające Patrię są raczej odosobnione.  

Metryczka: 
Gatunek: powieść 
Główni bohaterowie: Bitori, Joxe Mari, Arantxa i inni
Miejsce akcji: Kraj Basków
Czas akcji: lata 80-te XX wieku - XXI wiek
Ilość stron: 656
Moja ocena: 4,5/6
 
Fernando AramburuPatria, Wydawnictwo Sonia Draga, 2018

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później