Nienawiść sp. z o.o.
Walka idzie o cały zapas cukierków. Dziś polityka to walka jednej strony z drugą. Dopuszczalna jest tylko jedna postawa: czysta agresja.
Nie zaciągniemy was tam siłą, sami musicie trzymać się wszystkich reguł. Przyjąć zero-jedynkowy obraz świata i opowiedzieć się po jednej ze stron. Przyswoić rzeczywistość, w której otaczają was podłość i głupota. Czuć oburzenie, moralną słuszność, własną mądrość. (...) Nie zadawać sobie pytań. A w czasie reklamowym robić zakupy.
Wasz odbiór mediów zaprojektowano tak, żeby pielęgnować i chronić wasze ego. Pokażemy wam więc największych frajerów, jakich tylko uda się nam znaleźć.
Wśród tego można znaleźć potwierdzenie wszystkiego co się chce, zwłaszcza odkąd istnieją fakty alternatywne. Tu przypomina mi się jakże trafna uwaga: każdy fakt ma swoją cenę, fikcja jest za darmo. Myśl o dopuszczeniu do tego, by widzowie myśleli samodzielnie budzi niewidzianą dotąd grozę. Przy czym Taibbi przyznaje, że dzisiejszy świat jest tak skomplikowany, że poszczególne tematy rozumieją tylko eksperci i nie da się ich krótko objaśnić laikom, i że sami dziennikarze mają tu znikomą wiedzę. Media są więc pełne fake newsów, wciska się nam kit (najczęściej stronniczy), po czym owi dziennikarze (oraz przeróżni “eksperci”), stwierdzają, że to wina ludzi, bo ludzie są za głupi i za leniwi, by samodzielnie poszukiwać wartościowych informacji i sprawdzać fakty. Howk. Czyli wina jak zawsze leży w indywidualnym odbiorcy, a nie w spaczonym systemie. Ewentualnie lubianym chłopcem do bicia jest też szkoła, nie zapewniająca właściwej edukacji.
Firmom medialnym mało tego, byście czuli wstyd z powodu nieznajomości newsów. (...) Chcemy, żebyście nie mogli spać po nocach, żeby wam zęby dzwoniły, kiedy panikujecie przez sprawy, na które nie macie żadnego wpływu.
W żadnej stacji nie znajdzie się nikt, kto powie wam, żebyście odetchnęli głęboko i się rozluźnili. Wręcz przeciwnie, nowoczesne media newsowe całą swoją estetyką mówią, że macie czuć stale rosnące napięcie, lęk, że coś przegapicie.
Na czele tego całego cyrku są kampanie prezydenckie i sposób ich relacjonowania, a z nich wszystkich najgorszy jest fenomen Donalda Trumpa, najmniej wybieralnego prezydenta naszych czasów, łamiącego wszelkie pisane i niepisane zasady, zatem wątek ten jest motorem napędzającym tę pozycję. Bo w oczach Amerykanów wraz ze zwycięstwem Trumpa w wyborach prezydenckich (w 2016 roku), Ameryka osiągnęła dno - w spolaryzowaniu się, wzajemnym opluwaniu, tej retoryce niejednokrotnie odwołującej się do mowy nienawiści. A także w sprowadzaniu kandydata na prezydenta do prostackich sztuczek i testów na to, kto bardziej sympatyczny, przystojny czy z kim chętniej poszedłbyś na piwo. I musi być wysoki. Nie da się tu nie zauważyć, jak bardzo maczystowska jest Ameryka - bo czy w wyborach porównywanych do wrestlingu jest w ogóle miejsce dla kobiety? Taibbi też pisze w taki sposób, jakby w wyborach prezydenckich mogli startować wyłącznie mężczyźni.** Tymczasem Trump jest po prostu ucieleśnieniem dzisiejszej Ameryki i tego, co media tyle lat trenowały w odniesieniu do polityków: agresywności, arogancji, dominacji i obsesyjnego pragnienia wygrywania. Przecież media lubowały się w cytowaniu seksistowskich, rasistowskich, chamskich zagrywek Trumpa, dając mu rozgłos i przy okazji je monetyzując.
Trump nie przytrafiłby się w kraju, w którym dzieje się dobrze. Ludzie ulegają podlejszym instynktom, kiedy tracą wiarę w przyszłość. Pesymizm i wściekłość niezbędne do tego, by zaistniała taka sytuacja, narastały już od pokolenia (...).
Staliśmy się najgorszymi wrogami dla siebie nawzajem, a im dłużej trwają te cykle, tym bardziej autorytarna przyszłość nas czeka.
Po drugie warto zwrócić uwagę na zagadnienie tzw. wybieralności, które jest dobrze zakorzenione także w naszym pejzażu politycznym. W skrócie chodzi o wmówienie wyborcom, że głosowanie na danego polityka nie ma sensu, gdyż ma on za małe poparcie i i tak nie dostanie się do Sejmu/rady miasta, więc jeśli na niego zagłosujemy, to nasz głos się zmarnuje. Znacie to, prawda? Jeśli się nad tym zastanowić, to działa to na zasadzie samosprawdzającej się przepowiedni:
Całe pokolenia wyborców wytresowano, by wierzyli, że polityk reprezentujący ich poglądy będzie raczej niewybieralny. (...)
Ten trik sprawdza się najlepiej w odniesieniu do politycznych grup mniejszościowych, nauczonych głosować tak, jak im się wmówi, że uważają większe bloki. Jeszcze całkiem niedawno niebiali, kobiety, single, bezdzietni i geje słyszeli, że mają do wyboru całą talię kandydatów - białych heteryków, którzy “jak wskazywały sondaże”, mieli jakieś szanse.
Im bardziej zbliżają się kolejne prezydenckie wybory w USA, tym częściej myślę o tej książce, bo przecież powstała ona w wyniku frustracji elit wygraną Trumpa, a po kilku latach mamy kolejną "powtórkę z rozrywki". I myślę też o metodzie 13 punktów prognozowania, kto zostanie prezydentem, którą opisał Taibbi. Została ona opracowana w 1981 roku przez Allana Lichtmana, profesora American University na podstawie analizy danych dotyczących wyborów z ostatnich 120 lat. Metoda ta sprawdziła się we wszystkich wyborach od 1984 roku (wliczając typ w kontrowersyjnych wyborach w 2000). We wrześniu tego roku Lichtman wskazał, że tegoroczne wybory wygra Kamala Harris...
Chciałam jeszcze nadmienić, iż Taibbi inspirował się książką Manufacturing Consent Edwarda Hermana i Noama Chomskiego (kojarzonego przeze mnie tylko z wyjątkowo nudnymi teoriami o języku, katowanymi na studiach). Wywiad z Chomskim kończy Nienawiść Inc. i konkluzje co do dzisiejszych czasów są takie, o jakich czytamy w Rewolcie i w wielu wielu innych publikacjach - wściekłość ludzi za neoliberalną politykę, pogarszającą warunki życia, brak zaufania do instytucji, i mediów naturalnie też, przesuwanie się coraz bardziej na prawo. Nadmiar demokracji w arystotelesowskim tego słowa rozumieniu. Manufacturing Consent, napisana w latach 80-tych XX wieku nie została wydana po polsku - i tu minus za brak bibliografii, w tym tej wskazującej, które pozycje wzmiankowane przez Taibbibiego ukazały się po polsku.
Na koniec chyba warto przytoczyć myśl, o której autor sam pisze, że nawet jeśli nie wyniesiemy z tej książki nic więcej, to powinniśmy zapamiętać choć tyle: wiadomości to wyrób konsumpcyjny. Nie chodzi o to, żeby odcinać się od świata, ale by odcinać się od treści, które szkodzą naszemu dobrostanowi:
Podobnie jak papierosy mogą wywrzeć na nasze zdrowie istotny, szkodliwy wpływ. Niemal na pewno sprawią, że będziecie bardziej samotni, bardziej zestresowani, bardziej nieufni wobec innych, silniej zdeprymowani.Mądrzy ludzie mówią, że nie oglądają wiadomości, gdyż jeszcze nigdy nie dowiedzieli się z nich niczego dobrego. Ja też tak robię.
Gatunek: reportaż
*oburzenie to paliwo mediów społecznościowych
**o tym, że kandydat na prezydenta musi być wysoki i przystojny rzucił też niedawno jakiś polski polityk, bo oczywiście że mogłaby to być kandydatka nie przyszło mu do głowy
***Naomi Klein
Komentarze
Prześlij komentarz