Zasypani
Co znajdziemy w tym reportażu? Podróż przez świat śladem śmieci: wysypiska w Indiach i Wielkiej Brytanii, tajniki recycklingu plastiku, greenwashing największych światowych koncernów - producentów i przerzucanie odpowiedzialności na konsumentów (sprawdzaliście kiedyś kody na plastikowych opakowaniach?), międzynarodowy handel odpadami, migrowanie śmieci i eksport śmieci do krajów Globalnego Południa (toksyczny kolonializm), związki mafii ze śmieciami, spalarnie, secondhandy i recycling ubrań, ścieki i kanalizacja, elektrośmieci…. Mamy też trochę historii z dziedziny gospodarowania odpadami. Brud, smród i toksyny. Ilość rodzajów śmieci przyprawia o ból głowy - ja do tej litanii dorzuciłabym jeszcze złom i złomowiska samochodów oraz odchody zwierząt hodowlanych. Ostatnio zetknęłam się nawet z pojęciem odpadu termicznego:
Nadmiar temperatury w budynku, emitowany na zewnątrz przez uchylone okno, klimatyzator albo przegrzaną ścianę. Odpady termiczne mogą sumować się w SZTUCZNY UPAŁ. Można porównać je do zanieczyszczenia światłem lub smogiem.*
Jako że zawsze najbardziej interesujące są te aspekty, do których nam najbliżej, to dla mnie to był to rozdział o ciuchach, o marnowaniu jedzenia i o … ściekach. Po kolei.
branża modowa jest branżą odpadową - w samo jej istnienie wpisana jest przejściowość
80% lasów wycina się pod uprawy rolne, na których z kolei produkuje się żywność, której nie zjadamy
w pałacu króla Minosa w Knossos na Krecie spłukiwana toaleta działała już 1500 lat p.n.e. Była ona zasilana deszczówką, a jej zawartość spływała do sieci podziemnych kanałów tak rozległej, że być może zainspirowała mit o labiryncie Minotaura.
Przeciętny człowiek nie ma pojęcia co znajduje się w naszych śmieciach. Cała tablica Mendelejewa, a do tego milion związków chemicznych o długich nazwach, stworzonych na bazie tej tablicy. Toksycznych rzecz jasna. W Zasypanych możemy “spotkać” wiele z nich. Wiele z tych substancji jest groźnych dla naszego zdrowia i życia, a nie możemy nijak uniknąć styczności z nimi. Nie znamy tak naprawdę jeszcze skutków ich działania; dowiedziono już np. że te, które zakłócają gospodarkę hormonalną, przyczyniają się do otyłości. Tymczasem my nadal za wiele schorzeń tego typu - jak otyłość albo zaburzenia psychiczne - obciążamy odpowiedzialnością samych chorych.
Weźmy np. związki per- i polifluoroalkilowe (PFAS), rozległą klasę używanych w przemyśle substancji słynących ze swoich nieprzywierających właściwości. Można je znaleźć w szokująco wielu przedmiotach używanych w gospodarstwach domowych: patelniach, płaszczach, pudełkach do pizzy, farbach, kosmetykach. Tzw. wieczne chemikalia. kontakt z PFAS wiąże się z zachorowaniami na nowotwory, uszkodzeniami, wątroby, astmą i zaburzeniami tarczycy, a także szeregiem innych komplikacji zdrowotnych. Z badań wynika, że związki te wykryto we krwi 99% ludzi, a nawet w ciałach nienarodzonych dzieci.
Moje refleksje? Myślę, że nasza niechęć do mówienia o śmieciach, spychania tematu na margines, pod osłonę nocy, do lasu, do rzeki, pod ziemię, na biedne kontynenty jest też częścią tego problemu - tego, że nie przywiązujemy doń należytej wagi, nie segregujemy (od tego trzeba zacząć, że nie mamy wiedzy jak to robić przy takiej ilości rodzajów odpadów), oraz nadmiernie zużywamy. Co z oczu, to z serca… Więc wysypiska rosną, woda, powietrze i ziemia są coraz bardziej zatrute, a ewentualne rozwiązania są wdrażane w żółwim tempie. Jak zwraca uwagę Franklin-Wallis - przede wszystkim musimy zacząć otwarcie o tym mówić, zamiast ukrywać brudną prawdę. Czyli - jak ze wszystkim. Dlaczego wiele firm z tej branży odmówiło autorowi wstępu (jednocześnie twierdząc, że są bezpieczne i nieszkodliwe)? Zgadzam się, że sytuacja jest trudna i jedną drogą jest ograniczenie naszej rozbuchanej konsumpcji. Gdyż owa nadprodukcja śmieci jest związana wprost z naszą konsumpcyjną kulturą i trwa od ledwie kilkudziesięciu lat. I to wystarczyło, by doprowadzić Ziemię do tragicznego stanu, a nawet zaśmiecić kosmos. Mało tego, ta machina kręci się coraz szybciej i szybciej. Jak zauważa Andri Magnason, obecnie nasze nawyki konsumpcyjne bardziej wpływają na środowisko, niż ruchy lądów czy mórz: Nasze nawyki konsumpcyjne to wybuchy wulkanów, a nasze pragnienia to
trzęsienia ziemi. Trendy modowe wywierają większy wpływ na środowisko
niż ruchy płyt tektonicznych.** A przecież tu jeszcze wchodzi cała ogromna masa odpadów przemysłowych,
czyli tzw. koszt środowiskowy wszystkiego, co produkujemy - każdy z nas
jest obciążony odpadami, zanim jeszcze dotrze do nas jakiś produkt. Tych kosztów nie ponoszą producenci, tylko są one zrzucane na lokalne społeczności. Na nas wszystkich. Tyle, że o ograniczeniu konsumpcji też mało kto mówi. Bo jak by się to odbiło na gospodarce, w której forsowany jest ciągły wzrost? Moim zdaniem ludzkość znalazła się tu w sytuacji kwadratury koła.
mimo wszystkich haseł mówiących o gospodarce o obiegu zamkniętym recycling opiera się na naszej niezaspokojonej potrzebie konsumowania nowych produktów
Reportaż Olivera Franklina-Wallisa to nie jest poradnik (choć sporo praktycznych informacji też można z niego wyłuskać); raczej nie pomoże wam rozróżniać ekościemy od działań prawdziwie ekologicznych, ani też żyć bardziej w duchu zero-waste. Zero-waste to w naszej cywilizacji w ogóle utopia, gdyż każde nasze działanie zostawia jakiś ślad. Nie zachodzi przypadek odwrotnego perpetum mobile: energia nie bierze się znikąd, a materia wytworzona za pomocą tej energii też nie znika. Więc książka ta przyprawia bardziej o bezradność i bezsilność (jak zresztą wszystkie książki o ekologii), kiedy dociera do nas, że zaśmieciliśmy i zatruliśmy już w zasadzie wszystko na tej planecie, a wiele z tych odpadów zostanie jeszcze na Ziemi długo po tym, jak my z niej znikniemy. Odpady są przede wszystkim wyrazem naszego braku szacunku do Ziemi,
pokazują, jak bardzo odłączyliśmy się od obiegu materii - pisze znowu
Magnason. Ludzie są jedynym gatunkiem, który pozostawia po sobie trujące resztki, szkodliwe dla przyrody**. W kolonializmie odpadowym mieści się również zrzucanie problemu na kolejne pokolenia.
Szacunek dla autora, że z masy informacji i zagadnień, jaką
obfituje branża śmieciowa, zdołał skroić spójną książkę, a do tego
przeciekawie to opisać. Niektóre fragmenty są dosyć specjalistyczne, omawiające np. technologie
albo zagadnienia z dziedziny chemii, ale większość to wciągający reportaż. Pierwsza
część Zasypanych wydała mi się trochę chaotyczna, ale potem jest
dużo lepiej. Uważam, że jest to ważna pozycja na poletku budowania świadomości ekologicznej, a dla osoby interesującej się ekologią lektura tego reportażu jest wręcz obowiązkowa. Dla mnie tym bardziej, że może przydać mi się w pracy - ruszają teraz dofinansowania dla tzw. “zielonej gospodarki”; powinno nam zależeć, żeby była ona faktycznie zielona, a nie żeby finansować greenwashing.
Z innych książek na ten temat polecam Nie śmieci Julii Wizowskiej - pozycję, która pokazuje, jak wygląda gospodarka odpadami na naszym polskim podwórku.
Gatunek: reportaż
*Michał Książek, Atlas dziur i szczelin
**Andri Snaer Magnason, O czasie i wodzie
Komentarze
Prześlij komentarz