Nigdy jeszcze nie pisałam tu o powieści graficznej, ale Bomba jest tak wyjątkowa, że spróbuję. Komiks ten poświęcony jest prawdziwej historii stworzenia bomby atomowej. Jego akcja rozpoczyna się w latach 30-tych XX wieku, w przededniu wybuchu drugiej wojny światowej. Władzę w Niemczech i Włoszech obejmują faszyści, atmosfera w Europie się zagęszcza, wielu wybitnych naukowców, w tym Einstein decyduje się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Do naukowców tych należą również osoby prowadzące badania nad rozpadem neutronów i możliwością wywoływania reakcji łańcuchowej - noblista Enrico Fermi, czy Leo Szilard. Znajdą się oni potem na froncie prac nad stworzeniem bomby - tyle, że po przeciwnych stronach barykady. Główną część książki stanowi opis Projektu Manhattan, ale otrzymujemy tu także przebitki na sytuację w Niemczech, gdzie początkowo toczył się podobny wyścig o stworzenie bomby, oraz na Japonię, która stała się jej ofiarą i gdzie akcja komiksu dobiega końca.

I to wcale nie jest historia triumfalnego zwycięstwa nauki i wojskowości amerykańskiej nad niecywilizowaną Japonią, która nie chciała się poddać. W powieści pokazano kulisy wojny ze ścierającymi się interesami politycznymi, wzajemnymi przepychankami, a nawet animozjami decydującymi czasem o istotnych sprawach. Autorzy poruszają nie tylko kwestię celowości zrzucenia bomby na Japonię, ale także kwestię etyki, moralności i odpowiedzialności naukowców, opracowujących zabójcze technologie. Nawiasem mówiąc, jedynym naukowcem, który opuścił Projekt Manhattan z powodów etycznych, był Józef Rotblat - polski fizyk, noblista (po wojnie działał na rzecz atomowego rozbrojenia). Jak to powiedział szef Projektu Manhattan, Robert Oppenheimer: 

Jest głęboką i bezsporną prawdą, że osiągamy wielkie rzeczy w nauce nie dlatego, że są potrzebne; osiągamy je, ponieważ można je osiągnąć. 

Mam swoje zdanie na ten temat, ale, podobnie jak twórcy Bomby, pozostawiam ocenę tego czytelnikom.. Oppenheimer zresztą stoi w Bombie trochę w cieniu, a jego poczynania twórcy podsumowują w epilogu tak:

Mistyczny i nieuchwytny Robert Oppenheimer po wojnie uważał, że ma krew na rękach.
Prezydenta Trumana spotkał po raz pierwszy w październiku 1945 roku. Wyraził swoje ubolewanie. Rozmowa nie poszła dobrze. Nigdy więcej nie chcę widzieć tego sukinsyna w moim biurze - napisał zaraz po tym Truman.
Choć historia i jej finał jest znany, to przy lekturze czułam narastające napięcie, co chwilę kręciłam z niedowierzaniem głową i miałam wręcz ciarki. Punkt kulminacyjny następuje w momencie zrzucenia bomby na Hiroszimę. A jak to jest narysowane! Precyzyjnie, z mnóstwem detali, finezją i fantazją, a momentami rozmachem. Obrazy - zwłaszcza eksplozji bomby w Hiroszimie, są tak sugestywne, że nie mogłam oderwać od nich oczu i miałam gulę w gardle. Mówi się, że obraz wart jest tysiąc słów i w przypadku tego komiksu faktycznie tego doświadczyłam. Bomba niesie iście bombowy ładunek emocjonalny. Myślimy o tysiącach ofiar, i to zupełnie niepotrzebnych, także tych, na których eksperymentowano, by poznać skutki oddziaływania promieniowania na organizm ludzki… (Ciekawe, czy nie jest jakąś ironią losu, że właściwie wszyscy twórcy bomby zachorowali/ zmarli na raka). Oryginalności dodaje fakt, że narrację momentami oddano... uranowi, ukazując go jako jakieś śmiercionośne bóstwo. Całość jest bardzo poruszająca i pouczająca zarazem. Z tego powodu, ale także dlatego, iż pozycja ta nie jest jakimś cherlawym komiksem, ale potężną księgą, liczącą sobie ponad 450 stron w dużym formacie (tak ciężką, że mogłaby zabić nomen omen) - nie da się przez to przebrnąć w jeden wieczór. Jedyny minus to dymki zbyt drobnym druczkiem, tak że musiałam wspierać się lupą ;)

Bomba przypomniała mi, że na liście “to read” mam Jak zbudowano bombę atomową - tym razem klasyczna książka, ale równie potężna (i z tego powodu cały czas odkładana). Traktuję tę powieść graficzną jako wstęp do tematu.  

Metryczka:

Gatunek: powieść graficzna
Główny bohater: bomba atomowa
Miejsce akcji: USA/Japonia
Czas akcji: lata 30 i 40-te XX wieku
Ilość stron: 459
Moja ocena: 6/6
 
Alcante, Lauren-Frederic Bollee, Bomba, Wydawnictwo Kultura Gniewu, 2023

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później