Bomba
I to wcale nie jest historia triumfalnego zwycięstwa nauki i wojskowości amerykańskiej nad niecywilizowaną Japonią, która nie chciała się poddać. W powieści pokazano kulisy wojny ze ścierającymi się interesami politycznymi, wzajemnymi przepychankami, a nawet animozjami decydującymi czasem o istotnych sprawach. Autorzy poruszają nie tylko kwestię celowości zrzucenia bomby na Japonię, ale także kwestię etyki, moralności i odpowiedzialności naukowców, opracowujących zabójcze technologie. Nawiasem mówiąc, jedynym naukowcem, który opuścił Projekt Manhattan z powodów etycznych, był Józef Rotblat - polski fizyk, noblista (po wojnie działał na rzecz atomowego rozbrojenia). Jak to powiedział szef Projektu Manhattan, Robert Oppenheimer:
Jest głęboką i bezsporną prawdą, że osiągamy wielkie rzeczy w nauce nie dlatego, że są potrzebne; osiągamy je, ponieważ można je osiągnąć.
Mam swoje zdanie na ten temat, ale, podobnie jak twórcy Bomby, pozostawiam ocenę tego czytelnikom.. Oppenheimer zresztą stoi w Bombie trochę w cieniu, a jego poczynania twórcy podsumowują w epilogu tak:
Mistyczny i nieuchwytny Robert Oppenheimer po wojnie uważał, że ma krew na rękach.
Prezydenta Trumana spotkał po raz pierwszy w październiku 1945 roku. Wyraził swoje ubolewanie. Rozmowa nie poszła dobrze. Nigdy więcej nie chcę widzieć tego sukinsyna w moim biurze - napisał zaraz po tym Truman.
Bomba przypomniała mi, że na liście “to read” mam Jak zbudowano bombę atomową - tym razem klasyczna książka, ale równie potężna (i z tego powodu cały czas odkładana). Traktuję tę powieść graficzną jako wstęp do tematu.
Metryczka:
Komentarze
Prześlij komentarz