My, skrajnie otyli
Reportaż ten składa się z szeregu rozmów, zarówno z chorymi, ale też lekarzami, pielęgniarkami, dietetyczkami, pracownikami opieki społecznej, bliskimi… Autorka koncentruje się na praktycznej stronie tego zjawiska: omawia operacje bariatryczne, pokazuje codzienność chorych, jak żyją, jak sobie radzą ze zwykłymi czynnościami. Co myślą i czują na temat swojej sytuacji. Są tu historie typowe i nietypowe. Bardzo byłabym ciekawa jak wygląda opisywana karetka bariatryczna (a jaki jest udźwig śmigłowca LPR?). W rozmowach ze specjalistami przewija się także wątek braku świadomości zdrowego odżywiania - w dobie wiedzy na wyciągnięcie ręki widać i to nie wystarcza, trzeba mieć jeszcze chęć by po nią sięgnąć oraz świadomość, że w ogóle jest to potrzebne… Jak to jest w ogóle możliwe, że osoba chorobliwie otyła nie zastanawia się nad tym, co je? Zwłaszcza kiedy ta otyłość jest rodzinna. Jeśli chodzi o relacje osób skrajnie otyłych z bliskimi, to z grubsza mają one charakter współuzależnienia. Ponieważ lubię analizować i szukam przyczyn, nie tylko objawów, więc bardzo istotna była dla mnie rozmowa o etiologii problemu; dorzucić do tego trzeba wywiad z psycholożką o korelacjach między otyłością, a różnego rodzaju problemami psychicznymi. Otyłość często idzie w parze z depresją, a do leczenia otyłości przecież przede wszystkim potrzebna jest głowa, a pomoc psychologiczna jest tu niezbędna.
Tego typu forma reportażu pozwala na pokazanie “ludzkiej twarzy” problemu - konkretnych ludzi, z ich konkretną historią, doświadczeniami. Konfrontuje czytelnika ze stereotypami, czy mylnymi wyobrażeniami, jakie (być może) posiada (nie, nie “wystarczy mniej jeść”). Uwrażliwia i wzbudza empatię (miejmy nadzieję). Dwa, że takie reportaże na ogół łatwo się czyta (o ile rozmówca nie zanudza), nie są one przeładowane informacjami. Słabą stroną takiego podejścia jest dość rozproszony obraz zjawiska: dość trudno tu ukuć jakieś bardziej uogólnione wnioski, bo każdy rozmówca ma trochę inny punkt widzenia, jednostkowe, wycinkowe doświadczenie. I tak lekarze i ratownicy przekonują, że system sobie radzi, operacje bariatryczne się robi, pacjenci są zaopiekowani, no tylko że potem następuje zderzenie z kolejną opowieścią jak jest źle, gdyż jest człowiek, któremu nie wiadomo jak pomóc, i też nikt się do tego nie kwapi… Albo rozmówcy mówią: nie można stworzyć obrazu jakiegoś “statystycznego” pacjenta, bo za chwilę pojawia się ktoś, kto w ogóle do tego obrazu nie pasuje, więc “nie ma reguły” - jak dla mnie to jest “reguła”, tylko jak od każdej reguły są wyjątki.
Niektóre historie niestety są tragiczne, co wyrywa czytelnika ze strefy komfortu (zwłaszcza rozdział ostatni) - w ogóle, temat jest mało komfortowy, powiedzmy sobie szczerze. Wydaje mi się, że już wyzwaniem jest wyjście z tym problemem "do ludzi". Mało atrakcyjny, podobnie jak okładka... co nam ona mówi? Gruba osoba - kobieta bez twarzy? Tu opowiedziany jest jednak i tak w bardzo delikatny sposób, nie znajdziecie tu żadnych sensacji. Rozmowy są poprowadzone w bardzo “przezroczysty” sposób, bez oceniania, komentowania, bez nastawienia na szokowanie czytelnika, tylko na obiektywny przekaz. Zastanawiałam się momentami, czy nie jest to wszystko za bardzo “grzeczny” obraz, czy czytelnikiem nie należałoby bardziej potrząsnąć, przede wszystkim w kwestii uświadomienia mu, jak czuje się chory z otyłością olbrzymią w konfrontacji z normami społecznymi.. Niektórymi chorymi też zresztą chciałoby się potrząsnąć... W ogóle, do kogo ta książka jest skierowana? Raczej nie do ludzi otyłych, tylko do ogółu społeczeństwa, które trzeba poinformować o problemie i dać mu lekcję tolerancji. W pierwszej roli się spełnia, w drugiej częściowo, gdyż kwestia stygmatyzacji społecznej oraz dyskryminacji chorych, w tym przez medyków jest ledwie zasygnalizowana. Generalnie większość ważnych kwestii jest tu poruszona, ale jest to ledwie liźnięcie tematu. Wiele spraw możnaby tu pogłębić, np. jak wygląda dochodzenie do siebie po operacji bariatrycznej? A ile w ogóle czeka się na taką operację, finansowaną przez NFZ, bo o tym lekarze też nie mówią? Biorę jednak pod uwagę że jest to pierwsza tego typu publikacja w Polsce na ten temat - i że trzeba o tym mówić i pisać, uświadamiać, nawet nie żeby leczyć, ale żeby zapobiegać - bo możemy zapobiegać. Na przykład odżywianie powinno być dziś obowiązkowo tematem edukacji szkolnej.
Autorka sama przyznaje, że po tej książce czuje się niedosyt, a rozmowy z osobami chorymi, były niełatwe, gdyż osoby te bały się, że spotka je NIENAWIŚĆ. I to chyba jest najlepsza puenta tej publikacji.
Gatunek: reportaż
Magdalena Gajda, My, skrajnie otyli, Wydawnictwo RM, 2024
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu RM
Komentarze
Prześlij komentarz