Nadchodząca fala
Kilka słów o autorze: Mustafa Suleyman to przedsiębiorca z branży IT, współzałożyciel firmy DeepMind, którą potem przejął Google. Suleyman pracował w Google, a obecnie jest dyrektorem Microsoft AI. Zatem szycha.
Zacznijmy od tego, czy jest to książka "dla początkujących". Co samo w sobie nie jest rzecz jasna wadą, tylko że zdziwiło mnie takie podejście do Nadchodzącej fali. Z moich obserwacji wynika, że większość społeczeństwa jednak ma bardzo słabą wiedzę o AI. Sztuczna inteligencja przez wiele lat była idee fixe naukowców, problemem, z którym nie można było sobie poradzić. Ale w ciągu ostatnich lat nastąpił przełom, a droga do świata zdominowanego przez AI stoi otworem. Wielu ludziom jednak ciągle się wydaje, że jest to kwestia dalekiej przyszłości. Że nas to nie dotyczy. Podczas kiedy nad AI debatują naukowcy i parlament europejski, polscy internauci są na etapie, że AI to “tylko narzędzie” albo zabawka do generowania tekstów i grafik. Nie wierzymy nawet, że AI zabierze nam pracę, a klasycznym argumentem jest to, że tak było już w przeszłości, ale rewolucja przemysłowa stworzyła nowe miejsca pracy... LINK A tu nagle okazuje się, że czytelnicy tej książki już „wszystko wiedzą”. Czyżby? Także w recenzjach pojawiły się owe kontrargumenty, że ta AI to tak naprawdę niewiele potrafi, żywcem zobrazowane przez ten tekst:
Infantylny czatbot OpenAI pozwolił oswoić się społeczeństwu w skali globalnej z myślą, co potrafi i może potrafić AI. Że sztuczna inteligencja to nie eksperymenty z czipami w mózgach i tworzenie potencjalnie niebezpiecznych robotów, lecz coś, co może pozwolić zabić czas, wspomóc w rozwiązaniu problemu, albo napisać coś głupiego, co sprawi, że zwątpisz w realne zagrożenie, jakie może przynieść za sobą ta technologia.*
Co na to AI?
Książka rozpoczyna się od historycznego kontekstu, przypominając nam o falach zmian, które przetoczyły się przez ludzkość. Sulejman wskazuje na AI jako na kolejną wielką falę, która ma potencjał zmienić wszystko, co znamy. Przytacza przykłady z historii, jak wynalezienie koła czy prądu, i stawia je obok współczesnych osiągnięć, takich jak Chat GPT czy technologie deepfake.
Autor nie unika trudnych tematów. Porusza kwestię dualności AI, która może być zarówno nadzieją na lepszą przyszłość, jak i narzędziem służącym do manipulacji i kontroli. Sulejman ostrzega przed tsunami technologicznym, które może przynieść nie tylko postęp, ale i chaos.
Tocząca się dziś debata nad etyką i bezpieczeństwem technologii pozostawia wiele do życzenia.
Procesy, o których pisze autor, takie jak słabnięcie demokracji, duża polaryzacja ludzi, już możemy na świecie obserwować. Zasadniczo trudno podważyć tok myślenia Suleymana i odmówić mu racji w ostrzeganiu przed ryzykami. We wskazywaniu zagrożeń, związanych z AI, też nie jest ani pierwszy, ani odosobniony – czyni to wielu jego kolegów po fachu, naukowców, badaczy np. Max Tegmark, Kai-Fu Lee, Jan Leike. Czy autor roni krokodyle łzy, a tak naprawdę wrzuca kamyczek do swojego ogródka? Suleyman wyraźnie stwierdza, że naukowcy nie mogą się uchylać od odpowiedzialności za to, co stworzyli. Moim zdaniem to, że o zagrożeniach mówi ktoś, kto widzi problem od środka, praktyk, a nie teoretyk, wzmacnia jego wiarygodność. Zwłaszcza, że przedstawione pod koniec książki strategie zaradcze wyglądają sensownie – może są one mało spektakularne, ale za to w miarę realistyczne. Nie ma we mnie zgody na skreślanie, rodem z kultury unieważniania, dobrych rozwiązań tylko dlatego, że coś nam nie pasuje w osobie, która je proponuje. Fakt, w całej tej narracji nie ma krytyki Big Techów, ale też nie ma lobbingu na ich rzecz. Bardzo spodobał mi się komentarz do jednej z negatywnych opinii, zamieszczonych na GR:
Now it turns out that the technology experts who are actually making things happen don't have the "right perspective"...
(I wonder where are the sources, which must come from the future, to say that the book's predictions are wrong...). :D
Znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że to wszystko przesada. (...) Że to tylko klasyczny przykład rozdmuchania tematu i nadmiernych oczekiwań. (...) Że mój pogląd na ludzką naturę jest zbyt pesymistyczny. Że jak dotąd ludzkość nieźle sobie radziła. Że w historii nie brakuje fałszywych proroków i katastrofistów, których czarne wizje się nie spełniły. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Fala – synonimy: Lawina, trend, nawał, nawałnica, napór, zalew, potop
Drugą barierą jest – i tu zgadzam się z krytykami – niezbyt “zgrabny” styl tej publikacji. Użyty język jest często zbyt techniczny, wiele fragmentów jest nazbyt ogólnej, teoretycznej natury, być może szwankuje też tłumaczenie, bo są tu niezręczne sformułowania, które w przekładzie można by naprostować. Wkrada się tu sporo chaosu i prawdą jest, że autor się powtarza, zarówno pisząc o konkretnych problemach, jak i językowo – stąd wrażenie wodolejstwa. No, złośliwie mówiąc, tekst momentami przypomina okrągłe zdania z ChataGPT… Wreszcie nie da się ukryć, że tej fali jest tu za dużo - nigdy jeszcze nie czytałam książki, w której jedno słowo byłoby powtórzone aż tyle razy. Synonimy może nie są tak zręczne, ale tekst trzeba jakoś różnicować. Jest to kwestia semantyki, która nie powinna przesłaniać merytoryki, ale niestety może to utrudnić czytanie tej książki ze zrozumieniem i moim zdaniem tak właśnie się stało, skoro sporo opinii koncentruje się właśnie na stylu Nadchodzącej fali. Zabrakło sensownej edycji, współautor - pisarz - tego nie udźwignął. Pewnie przyczyna leży w wyścigu z czasem, by książkę opublikować kiedy temat AI jest na topie i by nie straciła ona na aktualności.
Nie znaczy to, że nie mam do Nadchodzącej fali też kilku uwag merytorycznych. Miałam problem z przedstawieniem technologii, typowym dla kapitalizmu, przemysłu, nauki, a nie uwzględniającym zbytnio perspektywy zwykłego człowieka. Porównywanie dzisiejszego życia do życia sprzed 200 czy nawet 500 lat (by pokazać, że dziś jest lepiej) jest jakimś nieporozumieniem. Prawdą jest, że technologia pozwoliła nam na rozwój i na podniesienie poziomu życia, bezprecedensowe w przeciągu ostatnich 100 lat, ale jednocześnie przekroczyliśmy wiele barier wytrzymałości naszej planety, niekoniecznie w pogoni za lepszym życiem, tylko za zyskiem. Zresztą kwestia wpływu rozwoju AI na środowisko jest tu w ogóle nieporuszona. Zmiany postępują dziś za szybko w stosunku zdolności ludzi do przystosowania się do nich - dawniej człowiek przez całe życie korzystał mniej więcej z tych samych narzędzi, dziś ciągle musimy uczyć się czegoś nowego i to w coraz szybszym tempie. Nie każdy nadąża. Nie jest prawdą, że ludzie tego wszystkiego potrzebują: wiele potrzeb zostaje sztucznie wykreowanych (jak media społecznościowe), a z biegiem czasu staje się swoją własną karykaturą, kiedy chęć zysku korporacji (a czasem i użytkowników) przekracza rozsądną miarę. Często jest wręcz tak, że źle zaprojektowane lub nieudolnie wdrażane technologie bardziej utrudniają, niż ułatwiają życie. Te technologie są nam często narzucane, a my nie mamy większego wyboru, jak z nich korzystać, bo jak nie korzystasz, to stajesz się wykluczony. A korzystasz nie na własnych warunkach, lecz na warunkach korporacji. Nie wszyscy jednak chcą korzystać, z różnych powodów, niekoniecznie zacofania cyfrowego** Ludzie są tym zmęczeni. Cierpimy na technostres, a badania pokazują, że sceptycyzm i strach przed AI rośnie. Nic dziwnego, skoro technologie są już tak skomplikowane, że zwykły człowiek ich nie rozumie, a co za tym idzie – nie odróżnia od magii, jak trafnie zauważył Arthur Clarke. Stąd odwrót od nauki, wiara w różne teorie spiskowe i romantyzowanie przeszłości. I prawdopodobnie tego też boi się branża technologiczna – o czym Suleyman tylko bardzo oględnie wzmiankuje:
Na końcowym slajdzie pokazałem kadr z Simpsonów. W prezentowanej scence mieszkańcy Springfield wzniecili bunt i czereda uzbrojonych postaci wszczyna rozruchy. Mimo, że przekaz nie wymagał komentarza, oznajmiłem: "Nadchodzą ludzie z widłami". A idą po nas, twórców technologii. To my musimy sprawić, by w przyszłości nie trzeba było oglądać takich obrazków.
Oczywiście luddystom nie udało się wygrać z uprzemysłowieniem, tym niemniej Suleyman popełnia klasyczne uproszczenie, pisząc, że luddyści w XIX "walczyli" z maszynami. Nie, oni walczyli z właścicielami fabryk, którzy wykorzystywali siłę roboczą, która w owym czasie nie miała żadnych praw. I o to samo musimy walczyć my dzisiaj. O to, by technologie pomagały i służyły ludziom, a nie ich zastępowały, a zysk z nich płynął tylko do wąskiej grupy ludzi.
Poważnym mankamentem (na który o dziwo nikt nie zwraca uwagi) jest brak źródeł niektórych danych, np. “od początku XXI wieku globalne zużycie energii wzrosło o 45%”. Niektóre z tych danych są niezbyt wiarygodne np. niezbyt wierzę w przewidywania, że do 2027 roku większość energii pozyskiwana będzie ze źródeł odnawialnych - póki co się na to nie zanosi. Na końcu książki są wprawdzie przypisy, ale brak do nich odnośników w tekście - pierwszy raz z czymś takim się spotkałam. Trzeba jednak zaznaczyć, że te zastrzeżenia mam głównie do tych części tekstu, gdzie Suleyman pisze o kwestiach spoza swojej działki - przecież autor nie jest historykiem, politologiem czy klimatologiem.
Reasumując: czytając Nadchodzącą falę, miałam rozdwojenie jaźni: z jednej strony autor pisze o rozprzestrzeniających się technologiach, w tym o AI, jako o czymś nieuniknionym. Historia pokazuje, że idei nigdy nie udaje się zatrzymać. Dodatkowo te technologie są nam niezbędne, by poradzić sobie z wieloma współczesnymi problemami, zrodzonymi z … postępu. Z drugiej strony przestrzega on przed nadciągającym bezprecedensowym zagrożeniem - hur durr, grozi nam niebezpieczeństwo, ratuj się kto może - i postuluje, że ową “nadciągającą falę” powinniśmy jakoś powstrzymać, by móc ją kontrolować. Przy czym sam przyznaje, że będzie to bardzo trudne, jeśli nie niewykonalne, a właściwa ścieżka wąska i ciernista. Tym niemniej trzeba próbować.
Technologia to wiecznie kusząca perspektywa nagrody, podpowiadajaca, że można więcej, lepiej, łatwiej, taniej. Nasz apetyt na wynalazki nie zna granic. (...) Ludzie niejeden raz mówili “nie, dziękuję”, z mnóstwa powodów pragnęli powściągnięcia takiej czy innej technologii, lecz ich działania na ogół okazywały się niewystarczające.
Książka ta mnie wymęczyła; czytałam ją tydzień, przeczytałam opinie i napisałam trzy wersje recenzji. Nie jest to książka bez mankamentów, ale moim zdaniem te mankamenty nie powinny przysłonić nam istotności tematu oraz przesłania. Ostrzeżeń autora nie można bagatelizować, nawet jeśli uważamy, że niektóre z nich są błędne: odwracanie wzroku od tego, co się dzieje, jest bardziej niebezpieczne niż nadmiar spekulacji. A pozycję warto przeczytać, by wyrobić sobie o niej własne zdanie.
Gatunek: popularnonaukowa
Ps. Kocham okładkę tej książki z efektem zorzy polarnej
*ten cytat nie pochodzi z Nadchodzącej fali, ale bardzo przepraszam autora, gdyż wynotowałam go sobie z czegoś i nie zapisałam z czego...
**polecam ciekawy artykuł o odmowie implementacji AI
Komentarze
Prześlij komentarz