Biedne istoty
Historia jest co najmniej dziwna, stanowi pastisz koncepcji potwora Frankensteina, tyle że nawet doktorowi Frankensteinowi nie przyszło do głowy przeszczepiać mózg. Tu dokonuje tego ekscentryczny szkocki chirurg, Godwin Baxter, ożywiając młodą kobietę po “przeszczepieniu” jej mózgu niemowlęcia. Efekt jest dziwaczny, gdyż kobieta początkowo zachowuje się jak dziecko, jednakże rozwija się znacznie szybciej niż normalne dziecko, co tłumaczone jest wpływem jej dorosłego ciała na umysł… No, nie broni się to w ogóle pod względem naukowym, ale przecież to fantastyka. Celem jest zdaje się pokazanie osobowości niewinnej, nieskażonej różnymi schematami, konwencjami, stereotypami, jakie wpajane są nam od małego, w procesie wychowania i socjalizacji (w szczególności, że akcja powieści umiejscowiona jest w XIX-wiecznych realiach). I tak, Bella wygaduje różne głupoty, nie baczy na to, że może kogoś urazić, nie rozumie dwuznaczności, nie wstydzi się własnego ciała, ani też uprawiania seksu. Innymi słowy: zachowuje się jak dzikuska (ten sam efekt można by osiągnąć wychowując dziecko wśród zwierząt, jak Tarzana). Trudno mi było zrozumieć, co takiego widzieli w Belli adorujący ją mężczyźni, w tym asystent Baxtera - co atrakcyjnego było w tej dorosłej kobiecie z umysłem dziecka? Zapewne sęk tkwi właśnie w owej “tabula raza”, którą można było ukształtować wedle własnego widzimisię i robić z nią, co się chce - jak to mówią panowie “weź sobie młodą żonę, to będziesz mógł ją sobie wychować”. W przypadku Belli, niepokojąco zbliża się to do pedofilii. Rzecz jasna, w miarę “dojrzewania”, nabywania kolejnych doświadczeń, Bella staje się coraz bardziej “cywilizowana” i mądrzejsza. Odkrywa zarazem prawdziwą naturę świata: że są w nim ludzie biedni, ludzie, którzy cierpią, że panują w nim podwójne standardy, a jedni uciskają drugich.
Głównym wątkiem Biednych istot jest więc rozwój Belli, zarówno czysto intelektualny, jak i ten kulturowy, obyczajowy, społeczny. Rzecz jasna jest to opowieść z wyraźnym motywem feministycznym, ze sprzeciwem co do traktowaniu kobiet jako własność mężczyzn i odmawiania im autonomii. Poza tym Bella staje się socjalistką, a autor zawarł w powieści krytykę kapitalizmu, wyzysku i kolonializmu. Powieść Alaisdaira Graya uwzględnia punkt widzenia wielu osób - i McCandlessa, i Belli, i doktora Baxtera, który w pewnym momencie zdaje sobie sprawę ze swojego błędu i niewłaściwych pobudek, jakie nim kierowały, kiedy “tworzył” Bellę - co obróciło się przeciwko niemu. Na tym jednak nie koniec. W kolejnych rozdziałach autor dorzuca kolejne warstwy, na koniec dając czytelnikowi prztyczka w nos. Uważam to za mistrzowskie posunięcie i podniosło to moją (i tak dobrą) opinię o tej książce. Okazuje się, że wszystko, co sobie czytelnik w trakcie lektury “poukładał”, nagle rozsypuje się jak domek z kart. Feminizm feminizmem, ale najlepiej sprawdza się, kiedy jesteś piękna i młoda, bo kiedy się starzejesz, to i tak zostajesz zepchnięta na margines, by żyć samotnie w otoczeniu kotów z opinią “wariatki”.
Biedne istoty to więc powieść naprawdę wielowarstwowa, pełna odniesień, skonstruowana jak rosyjska matrioszka. Przewrotna. Przyznaję, że im bardziej się w to zagłębiam, tym bardziej doceniam dzieło Graya. Warto wspomnieć o różnych wiktoriańskich motywach, jakimi naszpikowane są Biedne istoty, bo to też są niezłe smaczki. Frankenstein to oczywistość, ale Godwin to było panieńskie nazwisko Mary Shelley, a Baxter z kolei - nazwisko szkockiego znajomego doktora Godwina (ojca Mary), do którego za młodu została wysłana Mary, w celach “edukacyjno-leczniczych”. Z owej podróży do Szkocji Mary Shelley sporo czerpała, pisząc Frankensteina, a powieść Graya rozgrywa się przecież w Szkocji (co jest kolejną jej “warstwą”).
Warto dodać, że wydanie jest ozdobione przeciekawymi rycinami.
Dowiemy się z tej książki też co nieco o samej Mary Shelley i jej peregrynacjach z mężem-poetą, a także o popkulturowym ujęciu jej dzieła oraz zmianach/deformacjach, jakim ono uległo. Sam tytuł Frankenstein pochodzi od nazwy niemieckiego zamku, w którym zamieszkiwał ongiś sławny alchemik Dippel, słynący z dziwacznych eksperymentów - a historię o tym ponoć "sprzedali" Mary Shelley… bracia Grimm (aczkolwiek to tylko plotka). Przepis na potwora to zatem i pozycja dla naukowych geeków, jak i dla fanów Frankensteina. Polecam także biografię Mary Shelley i jej matki pt. Buntowniczki.
Coś jest w porównaniu Biednych istot do Barbie (zboczona Barbie? perwersyjna Barbie?) - w końcu w obydwu mamy bohaterkę, początkowo będącą lalką, tudzież bezwolną marionetką w rękach swoich opiekunów. Obydwa filmy nakręcone są w bajkowej scenerii (czyżby sugerowano, że feminizm to taka idea, która jest możliwa tylko w bajkach?). Biedne istoty są filmem o wiele mroczniejszym, bardziej dosadnym, ale też idącym dalej w tej koncepcji emancypacji kobiet - w końcu Bella zostaje lekarzem, a Barbie szczytem emancypacji ma być wizyta u lekarza. Szkopuł w tym, że o ile książka rozważa rozwój intelektualny Belli, seksualność pozostawiając na marginesie, to film sprowadza to wszystko do seksu. Może tu się kryje tajemnica powodzenia tej ekranizacji? Bo niby film “artystyczny”, z górnej półki, ale chwilowo ma się wrażenie oglądania pornosa. Seksualnych wygibasów jest tu naprawdę dużo, co zdumiewające w produkcji hollywoodzkiej, w których przecież kobietę po namiętnej scenie łóżkowej zawsze oglądamy …w staniku XD. W książce prostytuowanie się Belli to tylko epizod, w filmie wątek ciągnięty by z upodobaniem pokazać całą gamę obleśnych klientów i pozycji seksualnych. Według reżysera Bella wcale nie czuje się wykorzystana, podobnie jak wcześniej uwiedziona przez Duncana - a obraca sytuację na własną korzyść, by w końcu przechytrzyć wszystkich, którzy stanęli na jej drodze. Jednak wizja, że kobieta, by się wyemancypować musi najpierw dać się uprzedmiotowić i zostać prostytutką wydaje mi się jakoś mało feministyczna, a zanadto zalatuje starym dobrym mizoginizmem. Bo przecież co innego mogłaby robić kobieta, by na siebie zarobić?
Mój werdykt: książka przeciekawa, warto przeczytać jeśli ktoś lubi takie odjechane historie, natomiast co do filmu, to zacytuję jedną z opinii na Filmwebie: biedne istoty to wszyscy widzowie tego filmu.
Gatunek: powieść fantastyczna
Komentarze
Prześlij komentarz