Versace - kicz, ostentacyjność dla nowobogackich, nie mająca nic wspólnego z elegancją. Złoto, pióra, cekiny. Za dużo kolorów, za dużo świecidełek, za dużo wszystkiego. Barokowy przepych. 

To styl Gianniego Versace, znany z lat 90-tych. Ta firma modowa nie ma wielopokoleniowej tradycji, została stworzona w drugiej połowie XX wieku przez rodzeństwo Versace. Była ich trójka: Gianni, Donatella i Santo. Prym wiódł oczywiście Gianni, błyskotliwy kreator, który powiódł mały włoski dom mody ku międzynarodowego sukcesu i ogromnych pieniędzy. Nawet jeśli jego kreacje były ciut “over the top”, kontrowersyjne czy nawet wulgarne, to wzbudzały zainteresowanie - u szczytu sławy u Versace ubierały się największe światowe gwiazdy i celebryci. Poza tym takie to były wtedy czasy - rozbuchanego przepychu, kiedy świat mody osiągnął zupełnie nowy poziom rozwoju, niż dawne, tradycyjne krawiectwo. Wszystko szło świetnie, ale niestety skończyło się z chwilą tragicznej śmierci Gianniego (w wieku zaledwie 50 lat) - wtedy firma Versace zaczęła staczać się po równi pochyłej…


Jakiś czas temu czytałam “biografię” domu mody Guccich i miałam do niej trochę zastrzeżeń, jeśli chodzi o ujęcie tematu. Dom Versace napisany jest natomiast w dokładnie odwrotny sposób, nie ma żadnej z tych wad, które przeszkadzały mi w Guccim. Po pierwsze Dom Versace jest opowieścią o ludziach - ludziach tworzących ten dom mody, a nie o biznesie. Czyli o rodzeństwie Versace - Deborah Ball pisze o ich dzieciństwie, o osobowościach, upodobaniach, wzajemnych relacjach, stylu bycia i stylu pracy. W centrum tego jest Gianni, gdyż to on był siłą napędową firmy, wizjonerem, spod którego ręki wychodziły kolejne kolekcje. Donatella natomiast długo stała w jego cieniu pełniąc rolę asystentki i muzy. O ile o pierwszej dwójce zapewne wszyscy słyszeli, to ich starszy brat Santo, odpowiedzialny za stronę biznesową firmy był raczej “cichym wspólnikiem”. Na drugim planie pojawiają się inne postaci - dalsza rodzina, przyjaciele, kochankowie. Na tę bazę autorka nakłada historię firmy - i znowu - nie zagłębia się ona nazbyt w biznesowe detale, nie zanudza danymi czy biznesowymi strategiami, opowiada o tym, co najważniejsze. Cała opowieść jest bardzo wyważona, nie ma mowy, by pogubić się w koligacjach rodzinnych czy biznesowych, nie ma żadnego chaosu. Po drugie w tej książce wyraźnie czuć ducha mody (czego brakowało mi w Domu Gucci), i to od samego początku, jako że matka Versace była krawcową. Ball opowiada o tym, jak kształtował się gust Gianniego, o jego najbardziej znanych kreacjach, krojach, tkaninach. Po trzecie zachwycające jest tło tej książki: znajdziemy tu mnóstwo informacji na temat przemysłu modowego na przestrzeni lat, o zmieniających się trendach (okazuje się, że to właśnie Versace sporo z nich kreował), mnóstwo ciekawostek zza kulis pokazów mody, w szerszym kontekście jest także o włoskiej kulturze i obyczajowości. Przez strony tej książki przewija się cała plejada znanych nazwisk: Elton John, Madonna, Sting, księżna Diana, Hugh Grant, supermodelki i wielu wielu innych - to nie są jednak plotki rodem z pudelka. Jest przepych, blichtr, hulanki i swawole, ale jest też ciężka praca i perfekcjonizm Gianniego. Ciekawy jest też wątek rywalizacji Versace z innym czołowym włoskim projektantem, Giorgiem Armanim. Zresztą - cała książka jest ciekawa, a do tego ekstremalnie “readable”: z ręką na sercu piszę, że czyta się to jak powieść z wyraziście skonstruowanymi bohaterami, którym się kibicuje. Oh, jak było mi żal Santa, kiedy po śmierci Gianniego próbował ratować firmę, na przekór wyczynom Donatelli. Ja tę książkę po prostu pożarłam: czytałam i nie mogłam przestać…


Jeśli mogłabym się do czegoś przyczepić, to trochę to wyszło jak laurka. Autorka nie jest całkiem bezkrytyczna - owszem, pada tu trochę gorzkich słów, przede wszystkim pod adresem Donatelli, która prowadziła hulaszczy tryb życia i nie dorównywała bratu talentem. Po jego śmierci nie potrafiła udźwignąć prowadzenia firmy. Popadła w nałóg narkotykowy i omal nie pociągnęła firmy ze sobą na dno. Wyjście z tego kryzysu drogo dom Versace kosztowało. To jest właśnie problem z firmami modowymi, tworzonymi na bazie talentu jednego człowieka - po jego odejściu wszystko się sypie, gdyż trudno jest go zastąpić. Trochę krytyki spada też na Gianniego za jego nadmiernie wystawny styl życia i rozpuszczanie pieniędzy na drogie zachcianki. Tym niemniej w Domu Versace tak naprawdę brak czarnych charakterów (Donatella tak naprawdę jest dobrą kobietą, tylko się pogubiła w pewnym okresie swojego życia), widać że autorka stoi bardzo po ich stronie. Nasuwa to wątpliwości, czy aby na pewno to wszystko i czy historia Versace nie skrywa jednak jakichś skrzętnie ukrytych brudów (np. sprawa długoletniego partnera Gianniego, nie akceptowanego przez rodzinę została ledwie wzmiankowana). Autorka przy tworzeniu tej książki rozmawiała z wieloma osobami - rodziną, przyjaciółmi, modelkami (na liście podziękowań jest m.in. Naomi Campbell, która była ulubioną modelką Gianniego) i tylko jedna osoba nie chciała się wypowiedzieć - to Allegra, córka Donatelli, dziedziczka Versace. Postać tajemnicza, wiadomo o niej tyle, że choruje na anoreksję i nie angażuje się w rozwój firmy, prowadzonej obecnie nadal przez Donatellę. Nie udziela się publicznie. Nie ma jej wersji tej historii (nie wspomnę już o jej młodszym bracie, Danielu). To daje do myślenia o tym, jak destrukcyjny wpływ wywarło na nią dzieciństwo u boku celebrytów, w toksycznym modowym światku. Nowe wydanie książki (Ball kończy ją na roku 2010) opatrzone jest posłowiem, w którym opisano jak wiedzie się domu mody Versace współcześnie, do - nadal. Duży plus. Uznaję, że jest to jedna z najlepszych biografii, jakie kiedykolwiek czytałam. 


Jedna rzecz mnie naprawdę zirytowała - brak zdjęć. Czytałam wersję elektroniczną i cały czas myślałam sobie: pewnie zdjęcia są na końcu, to pooglądam je sobie jako wisienkę na torcie. Jakież było moje zdziwienie i rozczarowanie, kiedy dotarłam do końca, a tu zdjęć brak. Zero. Null.  Przejrzałam sobie więc fotki w internecie, ze szczególnym uwzględnieniem kolekcji z ostatnich lat i muszę przyznać, że wygląda to dobrze. Nie jestem fanką takiego bogatego stylu, jaki prezentuje Versace (zawsze kojarzyła mi się ta firma właśnie tak, jak napisałam we wstępie), wolę minimalizm, ale niektóre kreacje naprawdę mi się podobają. W Seksie w wielkim mieście Carrie miała sukienkę Versace - delikatna cielista dopasowana góra i ogromna tiulowa spódnica w gołębim kolorze. Sukienka była piękna. 

Metryczka: 
Gatunek: biografia
Główny bohater: rodzina Versace
Miejsce akcji: Włochy
Czas akcji: XX wiek
Ilość stron: 472
Moja ocena: 6/6
 
Deborah Ball, Dom Versace. Nieznana prawda o geniuszu, morderstwie i przetrwaniu, Wydawnictwo Marginesy, 2023

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później