Kolejny rok, kolejne podsumowanie? No nie chce mi się, ileż można. Po pandemiczno-chorobowej 2-letniej przerwie wróciłam do normalnej pracy, co odbiło się na moim tempie czytania, ale z drugiej strony dobrze podziałało na moją psychikę. Rok 2022 zaczynałam bowiem w iście apokaliptycznym nastroju, co podsyciły jeszcze kolejne wydarzenia. Jakoś dotrwaliśmy jednak do końca tego 2022, a ja w drugim półroczu dałam sobie nawet spokój z książkami o katastrofie klimatycznej, bo potrzebowałam trochę oddechu od złych wiadomości. Jestem ciekawa, czy 2023 będzie kontynuował tę fatalną passę. Nowe wcale nie znaczy, że lepsze, choć bardzo często mamy złudzenie, że tak właśnie będzie.

Przeczytałam zatem w 2022 roku 202 książki, w tym 3 ostatnie rzutem na taśmę, bo się przestraszyłam, że skończę z wynikiem 199 ;) Czy ilość przełożyła się na jakość? Moim zdaniem tak, staram się to wdrażać już od kilku lat. Wielkich gniotów nie pomnę, sporo było lektur bardzo dobrych - widzę raczej tu linię ciągłą, niż górki i dołki, choć może takich super “wielkich buków” jakoś w tym roku zabrakło.

Jako najlepsze powieści wybrałam (w kolejności losowej): 

Dzień dobry Północy - cudowna i bardzo dająca do myślenia, niestety też przeraźliwie smutna;

Serce jak smoła - oczywiście kolejny tom cyklu o Cormoranie Strike’u, który zachwycił mnie wejściem do mrocznej, wirtualnej rzeczywistości;

Migracje - moja "ulubiona" tematyka ujęta w bardzo przemawiający do wyobraźni sposób;

Niewidzialne życie Addie LaRue - powieść magiczna, melancholijna, ale dla mnie niosąca ukojenie w ciemnej godzinie;

Siostrzane dzwony - kolejny przykład tego, jak dobre historie potrafi opowiadać Lars Mytting: Norwegia, surowa przyroda, średniowieczna architektura w starciu z powiewem postępu;

Zew nocnego ptaka - opowieść o wiedźmach, które wcale wiedźmami nie są oraz

Dawne i przyszłe wiedźmy - o tych, które właśnie nimi są;
 
Empuzjon - i jakby trzecia do kompletu o rzeczywistości, którą rządzą niekoniecznie uświadomione sobie przez nas siły;

Anomalia - za zaskoczenie - ta powieść zupełnie inna niż powyższe, i inna także w kontekście tego, co pokazuje się na rynku.
 

Natomiast jeśli chodzi o literaturę non-fiction (włączając w to pozycje popularnonaukowe), chciałabym zwrócić uwagę na te, które zmieniły moje postrzeganie jakiegoś aspektu rzeczywistości, a co za tym idzie przyczyniły się do zmiany mojego zachowania, czy jakichś zmian, które zaszły w moim w życiu. Były to: 
Jak nakarmić świat nie niszcząc go przy okazji - jak na tacy ukazuje problemy, które mamy z przeludnieniem, rosnącą konsumpcją i koniecznością nakarmienia tych wszystkich ludzi;
Ukryta konsumpcja - książka tak pełna danych pokazujących, jak destrukcyjnym gatunkiem jesteśmy, że tak naprawdę trudno ją strawić; 
Wielkie złudzenie - o, ta pozycja naprawdę daje do myślenia, czy zgadzamy się z autorem, czy nie;
Leniwy umysł - kapitalna, zmienia myślenie, pokazując, byśmy nie traktowali swoich poglądów jako rzecz niezmienną, ale otworzyli się na inne możliwości;
Ani żadnej wyspy - świetnie tłumaczy to, co dzieje się w Rosji i w Ukrainie;
Biedni w bogatym kraju - reportaż dokonujący dekonstrukcji amerykańskiego mitu;
Betonoza - przygnębiający obraz Polski, w której rządzący ciągle nie rozumieją, że przyrodę musimy ze wszystkich sił chronić i kultywować, a nie zalewać betonem;
Ekoszafa. Ubieraj się dobrze - ta książka ma wiele wad (przede wszystkim to, że mówi o amerykańskich realiach, które mają słabe przełożenie na nasze), ale dała mi bodziec i spowodowała u mnie prawdziwą rewolucję, jeśli chodzi o podejście do ciuchów (do czego przymierzałam się już od kilku dobrych lat); 

A książką roku zostaje.... Mniej znaczy lepiej - genialna moim zdaniem odpowiedź na terror neoliberalnego modelu gospodarczego, w którym obecnie tkwimy; polecam tę książkę w pakiecie z Biednymi w bogatym kraju.

Polecam waszej uwadze wszystkie powyższe pozycje i lecę robić TBR na ten rok, zwłaszcza że zaległości jak zwykle sporo..

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później