Fantastyka z feministycznym zacięciem. Oczywiście nie jest to książka historyczna, nie rozgrywa się w ona w XIX wieku (jeśli już to w fikcyjnym XIX wieku), ani też nie opowiada o sufrażystkach, takich, jakich je znamy z prawdziwej historii. To tylko sztafaż, bo przecież w historycznym XIX wieku nie palono już czarownic na stosie... Głównymi bohaterkami są trzy siostry (jak to w bajkach - trzy to magiczna liczba), z początku skłócone, a potem łączące siły, by zawalczyć o siebie. Każda z nich jest inna i reprezentuje inny aspekt kobiecości. Ale dołączają się do nich inne kobiety, w tym czarnoskóre, czy należące do mniejszości seksualnych. Autorka więc porusza wiele kwestii społecznej dyskryminacji, nie tylko walkę o prawa kobiet. Mężczyźni są tu przede wszystkim antagonistami, tymi, którzy dzielą i rządzą i niszczą kobiecy pierwiastek. Symbolem tego są polowania na czarownice. Zaczyna się już w dzieciństwie - pierwotnym czarnym charakterem jest ojciec sióstr, od którego doświadczały przemocy domowej. Ale są też i pozytywne męskie postaci - tacy panowie, którzy rozumieją do czego dążą kobiety, nie chcą ich sobie podporządkować, ale chcą je wspierać. W trakcie lektury spotyka się to z lekkim niedowierzaniem, ale też i ulgą. Nadaje to też akcji bardziej realny wydźwięk, bo przecież w prawdziwym życiu też są tacy fajni mężczyźni, którzy traktują kobiety jak partnerki, a nie tylko służące i obiekty seksualne. Bo kobiety pragną, by je kochać za to kim są, za całokształt, a nie tylko za to, jak wyglądają. Jednak fakt, że kobiety tak często są przez mężczyzn krzywdzone i ranione nie pozostaje bez śladu. Nosimy na sobie wiele blizn, a to niestety skutkuje tym, że później nie pozwalamy, aby zbliżyli się do nas nawet ci, którzy mają dobre intencje. Co jest bardzo smutne.
A przecież magii jest wszystko jedno, czy dokonuje jej kobieta, czy mężczyzna (a może nawet osoba nie identyfikująca się z żadną z płci) - jak konkluduje jedna z postaci Wiedźm, co przypomniało mi się podobne stwierdzenie, tyle że dotyczące władzy, zawarte w Ogniu i krwi, opowieści z uniwersum Westeros.
Świat wykreowany przez Harrow jest bardzo bogaty, wielowymiarowy, pełen detali, a przy tym nieodparcie magiczny. Momentami kojarzyła mi się ta książka z Harrym Potterem, innymi momentami ze Światem Dysku, a jeszcze innymi z Księgą Czarownic. Miałam też skojarzenia z Opowieścią Podręcznej. Autorka dokonuje też retellingu znanych baśni.
Nie nastawiałam się na wiele i zaskoczyło mnie, jak bardzo mi się ta książka spodobała. Jak autorka w fantastyczny i bajkowy entourage ubiera ciągle tak naprawdę aktualne feministyczne postulaty i historię ciemiężenia kobiet. Nie sądziłam, że to możliwe, ale tak - ta powieść to udany mix fantasy z powieścią społeczną (jakkolwiek to brzmi). Bo wiedźmy to tak naprawdę wszystkie kobiety, które mają wiedzę, umiejętności, własne zdanie, ambicje, walczące o siebie i chcące żyć po swojemu, a nie tylko być dodatkiem do mężczyzny. Które są postrzegane przez mężczyzn jako konkurencja, przez wiecznie rywalizacyjne męskie okulary i dlatego im zagrażają... Panna, Matka i Starucha to tak naprawdę każda z nas.
Metryczka:
Gatunek: fantasy
Główny bohater: siostry Eastwood
Miejsce akcji: Ameryka Północna
Czas akcji: fikcyjny XIX wiek
Ilość stron: 608
Moja ocena:
6/6
Alix E.Harrow, Dawne i przyszłe wiedźmy, Wydawnictwo IUVI, 2021
Komentarze
Prześlij komentarz