W dobie kryzysu energetycznego myślę, że zasadne będzie napisać o książce, o której lekturze troszkę mi się zapomniało (ups). Energia jest czymś, co powoli staje się kluczowym zasobem dla ludzkości. Zużywamy jej wiele - do napędzania wszystkich swoich urządzeń, internetu, transportu czy ogrzewania - a będziemy zużywać jeszcze więcej. Dlatego tak naprawdę bogaty jest ten, kto ma dostęp do jej źródeł - obecnie przede wszystkim paliw kopalnych, ale i to się stopniowo zmienia, w miarę jak zdajemy sobie sprawę z wagi przemian klimatycznych i potrzeby dekarbonizacji. Jak wygląda współcześnie mapa owego energetycznego świata? Daniel Yergin przedstawia ją w podziale na bardzo czytelne rozdziały: Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Bliski Wschód. To główni gracze. Nie ma w tej książce raczej mowy o węglu, koncentrujemy się na ropie naftowej i gazie ziemnym. Autor opisuje jak ma się stan posiadania przez wymienione państwa zasobów i jak to wpływa na ich politykę oraz stosunki z innymi państwami. Do tego odrębna część poświęcona transportowi.

Pierwsze co uderzyło mnie w tej książce to to, że tak mnie ona wciągnęła. Myślałam, że pozycja o energetyce będzie nudna, a tu nic z tych rzeczy - Yergin omawia tematykę w prosty i przystępny sposób. Na pewno jest to lektura pozwalająca zrozumieć współczesny świat i siły nim kierujące. Wiele z informacji w niej zamieszczonych było dla mnie nowych i dało sporo do myślenia. Wydawało mi się, że najważniejsze jeśli chodzi o ropę naftową są państwa arabskie, a tu okazuje się, że w ostatnim czasie na czoło producentów wysunęły się Stany Zjednoczone - dzięki ropie z łupków. Z kolei aspirujące do roli mocarstwa Chiny raczej własnych złóż nie posiadają i muszą w tej kwestii polegać na innych - głównie na Rosji. Najciekawsza w tym okazała się dla mnie część traktująca właśnie o Chinach i ich relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, a najmniej ciekawa o Bliskim Wschodzie. W tej ostatniej mowa jest bowiem głównie o ciągłych konfliktach między państwami muzułmańskimi i bardziej o polityce, niż o zasobach naturalnych. Zarazem wydawało mi się, że groźba tego, że złoża się wyczerpują - zwłaszcza w tym tempie, w jakim ludzkość wszystko zużywa - jest całkiem realna, ale to chyba też jest póki co złudzenie, bo Yergin pisze o ciągle odkrywanych nowych zasobach. Bogactwa naszej planety są niezmierzone (choć rzecz jasna tak czy inaczej nieodnawialne), problemem jest tylko to, jak je wydobyć… Niewątpliwie zaskakuje też podejście producentów, bardziej zmartwionych obfitością, ponieważ obniża to ceny surowca, a nie ucieszonych tym, że ludzkość jeszcze przez jakiś czas nie będzie musiała się martwić o źródła energii. A być może złoża te pozostaną ostatecznie w ziemi, w miarę, jak ludzkość będzie odchodzić od paliw kopalnych?

I tu przechodzimy do tej rzeczy, która mi się w narracji Yergina nie podobała. Po pierwsze opis stosunków międzynarodowych jest bardzo, ale to bardzo uproszczony. Autor nie wdaje się specjalnie w szczegóły, rysuje wszystko grubą kreską. Oczywiście sprawia to, że książkę można czytać z zainteresowaniem i nie gubić się w szczegółach (a też wszystkiego nie sposób opisać), ale niuanse są czasem ważne. Po drugie, i bardziej istotne, uwierało mnie bezrefleksyjne podejście do omawianego tematu z punktu widzenia ochrony środowiska - przynajmniej przez większą część książki. Wiadomo, że wydobycie ropy z piasków roponośnych jest bardzo szkodliwe dla środowiska, tak samo metoda szczelinowania, którą wydobywany jest gaz łupkowy. Tymczasem Yergin w ogóle nie wyjaśnia w czym rzecz, zbywa to wszystko machnięciem ręki, ekscytuje się tylko nowymi możliwościami wydobycia. To samo jeśli chodzi o eksploatację pól pod Arktyką, na co już zaciera ręce Rosja. No tak, tylko że ta eksploatacja jest możliwa dzięki temu, że Arktyka topnieje, co nie jest dobre dla planety. Dlatego z niecierpliwością czekałam na ostatnią część Nowej mapy, poświęconą właśnie kwestiom środowiskowym. Niestety ta część książki nie wnosi niczego nowego i wcale nie rozwiała moich wątpliwości, które pojawiły się, przy czytaniu poprzednich części. Autor nie odnosi się ani do kontrowersji związanych ze szczelinowaniem, ani do tego, że plastik jest takim cudownym produktem i budulcem nowoczesnego świata. Owszem, jest. Wszędzie. Dosłownie. Nawet w jedzeniu i w naszej krwi…  Autor w tej części koncentruje się raczej na polityce, niż na ekologii. Książka pod tym względem wydała mi się zatem mocno jednostronna, pokazująca raczej korzyści płynące z wykorzystania ropy i gazu, niż problemy z tym związane. Zdaję sobie sprawę, że jest to zagadnienie trudne, bo w chwili obecnej wszyscy jesteśmy uzależnieni od surowców i paliw kopalnych i nie bardzo wiadomo, jak to [szybko] zmienić. Nie mamy technologii, które przyspieszyłyby transformację do zerowej emisji netto CO2 - mówi Ernest Monitz*. To a propos książki Billa Gatesa… Być może zatem narrację Yergina należałoby nazwać realistyczną. Zabawne, ale

Powracamy do punktu wyjścia, sięgając po tak zwane rozwiązanie, którego podstawę stanowi natura, czyli po prostu lasy, uprawy rolne i inne rośliny. Całkiem możliwe, że nie doceniliśmy matki natury.
Książka jest nowa, omawiany jest kryzys na rynku paliwowym związany z pandemią koronawirusa, autor zaznacza też, że odczytanie mapy było prostsze przed koronawirusem. Teraz jest to tym trudniejsze, gdy stan rzeczy zmieniła jeszcze wojna na Ukrainie. Z jednej strony motywuje ona zachodnie gospodarki do szybszego odchodzenia od paliw kopalnych (i całe szczęście okazuje się, że możemy liczyć na złoża w USA), ale z drugiej okazuje się, że niestety - mimo sankcji - wojna przełożyła się wręcz na wzrost dochodów Rosji ze sprzedaży ropy i gazu - i tu głównym klientem są rzecz jasna Chiny. Yergin zauważa przy tym, że sankcje są aktywami zużywalnymi, czyli z czasem przestają działać, bo ich odbiorca znajduje sposoby, by je obejść. Niepokoi także gospodarcze uzależnienie świata od Chin. Skutki wojny i ewentualny nowy porządek świata mogłyby stanowić kolejny rozdział tej książki, potwierdza ona też, że do globalnego pokoju i stabilizacji nam daleko. Dla nas wszystkich, zwykłych ludzi znaczy to jedno - wzrost cen… 

Metryczka:
Gatunek: literatura popularnonaukowa
Główny bohater: geopolityka, energetyka
Miejsce akcji: świat
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 631
Moja ocena: 4,5/6
 
Daniel Yergin, Nowa mapa. Jak energetyka zmienia geopolitykę, wyd. Post Factum, 2021


*amerykański polityk, sekretarz energii Stanów Zjednoczonych za prezydenta Obamy.

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później