I przyszedł czas na kolejne podsumowanie. Będzie krótko. Według portalu Lubimy Czytać przeczytałam w 2021 roku 213 książek. Było nieźle, mało czytelniczych wpadek, kontynuowałam ograniczanie w doborze lektur kryminałów i literatury czysto sensacyjnej, starając się aby czytanie przynosiło mi nie tylko rozrywkę, ale i coś więcej. Niestety tematem dominującym w tym roku (bo tyczyło tego wiele z moich lektur, i beletrystyki, i non-fiction) okazały się - w takiej, czy innej formie - prawa kobiet i ich ciągłe i powszechne naruszanie. Od narzucania kanonów urody, przez gwałty, molestowania, przemoc domową, po systemowe upupianie kobiet... To jest chyba dziedzina, w której nigdy nie dojdziemy do pełnej normalności, zwłaszcza, że w naszym kraju sprawy mają się coraz gorzej, a nie coraz lepiej. 


Wybrałam 10 najlepszych powieści  - tych, które najbardziej zostały w mojej pamięci, dostarczyły mi emocji, wzruszeń, refleksji. Najlepiej oceniam Małe życie, które swoim ładunkiem emocjonalnym dosłownie mnie zmiażdżyło. Pozostałe książki w kolejności raczej losowej to: Dom Holendrów, Listowieść, Abominacja, Prawda o sprawie Harry'ego Queberta, Miasto Niedźwiedzia (i jego kontynuacja), Kształt serca, Królestwo, Żywica, a na dokładkę Moja kuzynka Rachela

 

Jeśli chodzi zaś o nie-beletrystykę, to postanowiłam wyróżnić przede wszystkim książki popularnonaukowe: Dlaczego śpimy, Śmiech ma po matce, Niewidzialne kobiety. Z reportaży wszystkie były niezłe, ale nie było takiego, który by wstrząsnął posadami mojego świata, tak jak w zeszłym roku. Najlepszy to W ciemnej dolinie. I jeszcze dwie książki historyczne: My, Naród oraz Wyspa niebieskich lisów (recenzja wkrótce). 


Pomimo tak dużej liczby lektur, mam spore zaległości, w tym tego, co w ubiegłym roku było na (bardzo lansowanym) topie. Zabieram się więc za te zaległości i naprawianie bloga, a wszystkim życzę dobrego roku (lepszego od 2021) i wielu satysfakcjonujących lektur.

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później