Śmiech ma po matce

Geny, chromosomy, DNA, allele, mutacje… każdy dziś już mniej więcej wie, na czym polega genetyka i dziedziczenie, aczkolwiek nie znaczy to, że rozumiemy tak naprawdę na czym ona polega. Przyznaję, że dla mnie jest to zagadnienie bardzo zawiłe i skomplikowane i choć czytałam już sporo książek na ten temat, to nie zawsze lektura ta była dla mnie satysfakcjonująca i zrozumiała. Niektóre z tych lektur mnie niestety pokonały, jak np. Opowieść przodka Richarda Dawkinsa. Nic dziwnego, skoro genetycy rozpracowują to zagadnienie od kilkuset lat, a dziedziczenie nadal w dużym stopniu pozostaje dla nas zagadką. Owszem, odkryliśmy podwójną helisę, a nawet – w chwili obecnej odczytaliśmy cały ludzki genom, jednak do znalezienia odpowiedzi na pytania co konkretnie – jaki gen, czy czynnik – powoduje daną cechę – jest jeszcze bardzo daleko. A jest to pytanie kluczowe dla znalezienia przyczyn np. chorób genetycznych. 

 

Śmiech ma po matce to publikacja, która porusza te zagadnienia nie tylko od strony biologicznej, co bardzo mi się spodobało. Carl Zimmer przedstawia genetykę przez pryzmat kolejnych odkryć (zwłaszcza w pierwszych częściach książki), a zatem pisze o historii jej badań, zaczynając od najdawniejszych teorii, poprzez Darwina i Lamarcka, Mendla i Linneusza – by wymienić tylko najbardziej znane nazwiska – przez Galtona, po Watsona i Cricka oraz współczesnych badaczy. Jest sporo o eugenice, jako teorii, która powstała w XIX wieku i wyrządziła wiele szkód. W tym kontekście Zimmer wyjaśnia dlaczego koncepcja rasy i rasizmu jest kompletnie pozbawiona naukowych podstaw. W książce znajdziemy wiele, wiele więcej. Są tu rozdziały traktujące o chorobach genetycznych, o mutacjach, są też rozdziały dotyczące dziedziczenia takich cech, jak wzrost czy inteligencja. Wydawałoby się, że wzrost jest bardzo prostą, mierzalną cechą, ale okazuje się, że stwierdzenie który konkretnie gen, czy zespół genów jest zań odpowiedzialny – jest bardzo trudne. Wiadomo już zresztą, że nie ma czegoś takiego, jak jeden gen warunkujący konkretną cechę, czy chorobę, bo wpływa na to wiele genów i ich wzajemne konfiguracje. Poza tym kwestią otwartą pozostaje pytanie w jakim stopniu na daną cechę wpływają inne czynniki, jak np. środowisko. W przypadku wzrostu okazuje się, że jest ono bardzo istotne, czego dowodzi rosnąca wysokość ludzi w miarę, jak polepszają się nasze warunki bytowe. 

 

Carl Zimmer nie poprzestaje jednak w swojej książce na omówienie kwestii związanej z genetyką w jej najbardziej popularnym rozumieniu, jakim jest dziedziczenie wertykalne pomiędzy przodkami, a ich potomstwem. Istnieje bowiem wiele innych rodzajów dziedziczenia, co było dla mnie nowością: dziedziczenie horyzontalne, dziedziczenie poprzez podziały komórkowe, które przecież zachodzą ciągle w każdym żyjącym organizmie – także komórki w naszych ciałach mają swoich przodków i potomków - a nawet dziedziczenie środowiskowe, które jest dość kontrowersyjną tezą, ale tak, odrodziła się ona od czasów Lamarcka. Nasze komórki mogą zmieniać się na tyle różnych sposobów, że jest to dość przerażające. Aż dziwne, że większość ludzi jednak jest normalnych i w miarę zdrowych. Najbardziej zdumiewające były dla mnie tu rozdziały o takich genetycznych cudach jak mozaicyzm, czy chimery. Istnieje nawet coś takiego, jak zaraźliwy rak! 

 

Dowiemy się również z tej publikacji co nieco o tzw. paleogenetyce, czyli o pochodzeniu naszych przodków, nauce, która wzrosła na badaniu DNA i pozostałości po ludziach żyjących w epoce prehistorycznej. Chodzi tu o badanie skąd w ogóle się wzięliśmy, jakie ludy były naszymi przodkami, w jaki sposób żyły i jak przemieszczały się po kontynentach. 

 

Jak widać książka ta jest bardzo holistycznym (i chronologicznym) potraktowaniem tematyki dziedziczenia, co bardzo mi się podoba. Struktura tej książki jest oparta na opowieściach. Każda teza, czy szczegółowe zagadnienie jest tutaj pokazane na konkretnych przykładach: ludzi, zwierząt i roślin, badaczy, albo przeprowadzanych eksperymentów. Zimmer wspomina nawet o tym, jak przekazał do sekwencjonowania własne DNA i co z tego wynikło, czy jak zaprowadził swoją córkę na eksperymenty dotyczące uczenia się.  Tą drogą podążamy z Zimmerem aż do – oczywiście – obiecujących, jak i przerażających możliwości inżynierii genetycznej. Wprawdzie Zimmer używa specjalistycznego słownictwa, zwłaszcza tak, gdzie zapuszcza się w meandry biologii i niektóre, co bardziej naukowe fragmenty wymagają jednak skupienia się. Jako całość książka jest napisana jednak w bardzo przystępny sposób (jak na tę tematykę oczywiście) i daje bardzo dobre pojęcie o dziedziczności, ale także generalnie o tym, jak działają żywe organizmy na poziomie komórkowym. 

 

Metryczka:
Gatunek: literatura popularnonaukowa
Główny bohater: dziedziczenie
Miejsce akcji: cały świat
Czas akcji: - 
Ilość stron: 635
Moja ocena: 5,5/6

Carl Zimmer, Śmiech ma po matce. Tajemnice genów, Wyd. Poznańskie, 2020

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później