Bramkarz czyli outsider


Ponieważ trwa Euro, tradycyjnie na blogu musi znaleźć się coś o piłce nożnej. Rzeczywiście, bramkarz może być postrzegany jako taka figura outsidera – stoi samotnie w jednym miejscu, podczas, gdy jego koledzy cieszą się grą, w dodatku ma za zadanie nie dopuścić do tego, by zaistniało coś, co kibiców najbardziej cieszy… Autor książki, o której mowa porównuje to nawet do pradawnych rytuałów na rzecz starożytnych bóstw – i sytuacji, kiedy ktoś nie pozwala na złożenie niezbędnej ofiary. Dlatego też dawniej bramkarze nie cieszyli się zbytnią estymą, nie byli traktowani jak równorzędny członek drużyny, a na bramkę niejednokrotnie wysyłani byli ci, co nie sprawdzali się na innych pozycjach, albo wręcz fajtłapy i niedorajdy. Wszak jeśli drużyna gra dobrze, to interwencje bramkarza mogą okazać się zgoła niepotrzebne. 

 

Lubię piłkę nożną, ale ta książka przekonała mnie, że czytanie o niej jest niekoniecznie tak fascynujące, jak oglądanie meczy. Autor zajmuje się tu głównie historią futbolu i przytaczaniem nazwisk wielu bramkarzy, sławnych i mniej sławnych, którzy występowali w tej dziedzinie sportu w dawnych czasach. Poczynając od wieku XIX. Nie kwestionuję zasadności takiego ujęcia, ale dla mnie czytanie o czasach dawno minionych i faktach mi nieznanych, było nużące. Za dużo historii (i to takiej historii przez duże H), a za mało czasów współczesnych - o bramkarzach takich jak Olivier Kahn, Edwin Van der Saar, Gianluiggi Buffon, czy Iker Casillas znajdziemy tu ledwie wzmianki. Akurat w tej dziedzinie historia mnie nie kręci, bardziej interesowałoby mnie poczytać o czymś co znam, co oglądałam i pamiętam, a nie o gościach sprzed wojny, których nazwisk w ogóle nie kojarzę. Jeśli wziąć pod uwagę geografię, to w szczególności dużo znajdziemy tu o bramkarzach angielskich (jak również szkockich), trochę o Hiszpanach, jest coś dla wielbicieli Canarinhos, a nawet futbolu radzieckiego, mało o Squadra Azzurra, a o Le Bleu chyba nic. Nie muszę dodawać, że futbol z naszej części Europy za bardzo na wzmianki nie zasłużył, z wyjątkiem Jana Tomaszewskiego i słynnego meczu z Anglią na Wembley.

Interesująca z mojego widzenia była analiza jakie było i jest postrzeganie roli bramkarza w ogóle oraz jak ewoluowała gra na tej pozycji. Zaskakuje ilość kontuzji odniesionych przez golkiperów w trakcie gry - i to kontuzji bardzo poważnych, niejednokrotnie tragicznych w skutkach - szczególnie w dawnych czasach, kiedy bramkarz był traktowany jako taki chłopiec do bicia. Niestety autor opowiada o tym w mało zajmujący sposób i cały czas jest to przyćmione przytaczaniem mnóstwa historycznych faktów z dawnych meczów. Nie znajdziemy tutaj też opisu bramkarskich treningów i podpowiedzi w jaki sposób piłkarze przygotowywani są do gry na bramce. Również trochę rozczarował mnie rozdział o strzelaniu karnych, aczkolwiek wiele z tych informacji faktycznie odpowiadało na pytania, które mnie nieraz nurtowały, zwłaszcza przy oglądaniu konkursu karnych, jak we wczorajszym meczu Francja - Szwajcaria. Na pytanie jednak, co czuje piłkarz, kiedy nie uda mu się strzelić, a jego drużyna odpada z zawodów - odpowiedzi brak (choć możemy ją sobie wyobrażać). Nie ukrywam, że trochę fragmentów tej książki przekartkowałam. 

 

Na pewno jest to pozycja wartościowa z punktu widzenia historii piłkarstwa – pokazuje, że futbol się zmieniał, zupełnie inaczej gra się dziś, a zupełnie inaczej robiono to sto lat temu. Zastanawia chociażby przywoływanie dawnych wyników meczy, kiedy ilość bramek w spotkaniu potrafiła mieć wartość dwucyfrową. Dziś takich meczy już nie ma, futbol stał się grą daleko bardziej wyrafinowaną, strategiczną i profesjonalną. Również od strony bramkarskiej. 

 

Metryczka:
Gatunek: literatura faktu/sport
Główny bohater: bramkarz
Miejsce akcji: cały świat
Czas akcji: głównie XX wiek
Ilość stron: 432
Moja ocena: 4/6

Jonathan Wilson, Bramkarz, czyli outsider, Wyd. Bukowy Las, 2014

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później