Szwajcaria. Podróż przez raj wymyślony


Szwajcaria jest także moim rajem wymyślonym. To kraj, w którym jeszcze nie byłam, a bardzo chciałabym go zwiedzić, głównie z uwagi na GÓRY oczywiście. Alpejskie krajobrazy i szlaki, które są moim marzeniem. Niestety chyba nie do spełnienia, z uwagi na koszty takiego wypadu – skoro, jak się okazuje, przeciętny Szwajcar zarabia kilka razy więcej ode mnie i nawet dla Szwajcarów wakacje w ojczyźnie są droższe od wakacji za granicą – to nie ma o czym mówić. Poza tym Szwajcaria wywołuje u mnie skojarzenia już niekoniecznie z zegarkami, czy czekoladą, ale z krajem dobrobytu i porządku, poszanowania dla prawa i dobra drugiego człowieka, w którym po prostu komfort życia jest bardzo wysoki. I ilekroć czytam o takich krajach, tylekroć niestety budzi się we mnie ogromny żal, że u nas nie może to tak wyglądać. 

 

Jakiś czas temu czytałam inną książkę o Szwajcarii: Szwajcaria, czyli jak przeżyć między krowami a bankami Joanny Lampki. Niezbyt mi się ona podobała, gdyż była zbyt chaotyczna i w większym stopniu dotyczyła samej autorki i ciekawostek z jej życia, niż Szwajcarii. To jest książka pełna anegdotek z życia blogerki, o wszystkim i o niczym, dla mnie średnio dowcipnych. Jest o tym jak bardzo autorka lubi pisać, albo o tym, jak wybrała się ze swoim chłopakiem na święta do Polski, albo na wakacje do Pcimia, ewentualnie do Włoch, albo jak ćwiczyła jogę z księdzem, a nawet w czym Polacy są LEPSI od Szwajcarów. O tytułowej Szwajcarii jest tu tyle, co kot napłakał, ot jeden rozdział o systemie rządzenia i kantonach, jeden o neutralności, oraz wyrywkowe wzmianki tu i tam, na losowe tematy. Krowy są głównie na zdjęciach, o bankach nie ma w ogóle. Więcej o Szwajcarii można dowiedzieć się z zamieszczonych w książce zdjęć (bardzo ładnych, to jest plus) i opisów pod nimi, niż z tekstu autorki. 

 

Szwajcaria Agnieszki Kamińskiej jest zupełnie inna: uporządkowana, stricte koncentrująca się na  Helwecji i dająca pojęcie o życiu w tym małym europejskim kraju. To Szwajcaria w pigułce. Po jej przeczytaniu mam taką refleksję, że mamy tak niedaleko przecież, w centrum Europy, kraj, o którym w sumie tak niewiele wiemy (poza stereotypami). I okazuje się, że jest to kraj tak bardzo inny od swoich sąsiadów, ze swoją bezpośrednią demokracją, czy rozdrobnieniem regionalnym. Są rzeczy, które wzbudzają w nieświadomych zdumienie, jak np. wielość dialektów i trudności z porozumiewaniem się, czy fakt, iż Szwajcarkom odmawiano prawa do głosowania aż do lat 70-tych XX wieku, czym na pewno ten kraj niechlubnie odróżnił się od innych cywilizowanych państw. Tak, doszłam do wniosku, że jestem w głębi ducha Szwajcarką (to umiłowanie ciszy i spokoju!). Z drugiej strony Agnieszka Kamińska nie stroni od opisywania też bardziej negatywnych stron kraju Helwetów. Dla mnie przede wszystkim to kwestia równouprawnienia kobiet, która chyba wcale nie wygląda lepiej niż w Polsce – patriarchat trzyma się w Helwecji mocno, co przejawia się w niższych zarobkach kobiet, czy presji, by po urodzeniu dziecka matki pozostawały w domu. W punkt trafia cytat z bloga autorki: Szwajcaria to kraj nieoczywisty. (…) Niby innowacyjny, a jednak tkwiący w tradycji. Niby postępowy, a opierający się zmianom. Niby nudny, a jednak… Prawda jest jednak taka, że ta książka to ledwo liźnięcie tematyki – choć autorka stara się pokrótce przedstawić różne obszary życia w Szwajcarii i czyta się to wyśmienicie, bo styl narracji jest lekki, gawędziarski, bez przeładowania informacjami, czy danymi, to jednak wielu aspektów mi w niej zabrakło i czuję po jej lekturze duży niedosyt. 

 

Metryczka:
Gatunek: literatura faktu
Główny bohater: Szwajcaria
Miejsce akcji: Szwajcaria
Czas akcji: głównie współcześnie
Ilość stron: 320
Moja ocena: 4,5/6

Agnieszka Kamińska, Szwajcaria. Podróż przez raj wymyślony, Wyd. Poznańskie, 2021

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później