Enigma. Życie i śmierć Alana Turinga

Dziwne są ścieżki, którymi czasem chadzają nasze myśli. Na nazwisko Alan Turing natknęłam się niedawno w internecie, szukając informacji o Grahamie Moore i jego Sherlockiście. Przyznaję, że było mi ono nieznane. Krótka notka o życiorysie tego człowieka zaintrygowała mnie na tyle, że udałam się do biblioteki po jego biografię. Alan Turing był brytyjskim matematykiem, żyjącym w pierwszej połowie XX wieku. Szczególnie zajmowała go problematyka kryptografii oraz zbudowania maszyny uniwersalnej, potrafiącej rozwiązać problemy do tej pory definiowane jako nierozwiązywalne. Absolwent, a następnie członek King's College w Cambridge, był również stypendystą Princeton. W czasie wojny Turing pracował dla rządu nad rozszyfrowaniem Enigmy, a po wojnie zaangażował się w zbudowanie wspomnianej maszyny, która była – ni mniej, ni więcej, tylko – pierwszym komputerem. Oczywiście nie jedynym wówczas, bo prace związane ze skonstruowaniem tego typu urządzeń prowadzone były również równolegle w Stanach Zjednoczonych. Ideą fix Turinga było zbudowanie maszyny nie tylko myślącej, ale i potrafiącej się uczyć, czyli sztucznej inteligencji. Potem jego zainteresowania zwróciły się ku biologii. Jego biografia ma tragiczne zakończenie - w 1954 roku Turing popełnił samobójstwo.

Czytając o Turingu ma się niewątpliwie wrażenie, że – jako geniusz – był inny niż tzw. przeciętni ludzie, ale zarazem dochodzi się do wniosku, że ta jego „inność” była jakże „typowa”. Samotnik, indywidualista, zainteresowany bardziej ideami i rzeczami, a nie ludźmi – głosił prymat prawdy i nauki nad moralnością, co oznaczało, że nie interesowało go czy ewentualne odkrycia zostaną wykorzystane przeciwko ludzkości. Outsider – nie potrafił wpasować się do żadnego systemu, począwszy od systemu szkolnictwa z którego wyszedł i w którym się zakorzenił, przez instytucje państwowe, dające mu zatrudnienie, a skończywszy na systemie społecznym. Właściwie trudno było go również zaszufladkować w którejś dziedzinie nauki – od dziecka fascynowała go chemia, potem zajął się matematyką, a wreszcie biologią. Nie dbał o zaszczyty, pensję, ani o wygody – chciał mieć tylko możliwość zajmowania się tym, co go pasjonowało. Ekscentryk. Abnegat. Bałaganiarz. Typowy naukowiec – chciałoby się rzec. Turing przegrywał jednak w społecznej grze w dwojaki sposób: nie tylko jako naukowiec teoretyk, ale także jako homoseksualista. Swoich skłonności raczej nie ukrywał, ale też się z nimi nie afiszował. Chciał, by jego przyjaciele wiedzieli kim jest. W liberalnym uniwersyteckim środowisku, w jakim przez jakiś czas się obracał, nie stanowiło to takiego problemu, ale to nie zmienia faktu, że na niwie społecznej Turing skazany był na ostracyzm. W Wielkiej Brytanii i USA nadal homoseksualizm uznawany był za przestępstwo, a w latach 50-tych jego ściganie nasiliło się. W 1951 roku matematyk trafił do więzienia, oskarżony o „nieobyczajne zachowanie”. Został zmuszony do poddania się hormonalnej kuracji – chemicznej kastracji. Panuje pogląd, że jego samobójstwo było wynikiem „zaszczucia” przez nietolerancyjny system...

Powiedzieć, że Enigma. Życie i śmierć Alana Turinga jest książką mało popularną, byłoby dużym eufemizmem. W mojej bibliotece biografia ta nie była wypożyczana przez 9 lat! Na portalu Lubimy czytać tylko jedna osoba zadeklarowała, że książkę tę przeczytała, opinii brak. Na Good Reads jest już lepiej – książka ma wysoką notę 3,98 z 66 opiniami. Autor Enigmy, Andrew Hodges, sam jest naukowcem – fizykiem i matematykiem – i to niestety odbiło się bardzo niekorzystnie na treści książki. Trudno mi się zgodzić z opiniami przedstawionymi na jej okładce, o tym, iż ma ona do zaoferowania jasne i przystępne opisy idei Turinga, czy że jest ona wzorowym przykładem biografistyki. Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie. Enigma po brzegi jest wypełniona opisami zaawansowanych teorii matematycznych, dalej technicznymi szczegółami na temat konstrukcji i działania Enigmy (maszyny szyfrującej) oraz innych maszyn, nad którymi pracował Turing. Jest to zupełnie, ale to zupełnie nieprzyswajalne dla przeciętnego czytelnika, nie będącego matematykiem czy inżynierem. Ciekawie jest jeszcze, kiedy omawiany jest okres wojenny, w tym działania marynarki wojennej i wpływ rozszyfrowania niemieckich komunikatów na losy wojny (autor nie zapomina wyjaśnić jaki był wkład Polaków w rozpracowanie Enigmy). Ale potem jest coraz gorzej. Rozumiem, że trudno pisać o naukowcu nie przedstawiając idei, nad którymi pracował, ale trzeba w tym zachować jakiś umiar, tak aby książka nie stała się lekturą zrozumiałą tylko dla wąskiego grona wtajemniczonych. Jak to zrobić, można się przekonać, na przykładzie chociażby biografii Johna Nasha. Bylibyśmy wszyscy geniuszami, gdybyśmy potrafili oderwać się od naszego wiecznego tańca oraz muzyki, usiąść samotnie i myśleć o liczbach (G.B.Shaw, Back to Methuzelah). Jednak dla większości ludzi, podobnie, jak dla Bernarda Shawa, matematyka symbolizuje intelektualne poszukiwania pozostające poza ich zasięgiem. Co więcej, Hodges nawet kiedy pisze o Turingu jako człowieku, posługuje się językiem tak pływającym po morzu abstrakcji, że niejednokrotnie trudno mi było zrozumieć o co chodzi. Próbując ukazać osobowość matematyka Hodges ucieka się do filozofii i... [irytująco] Alicji z krainy czarów:
Nie tylko myślał bez ograniczeń, najlepiej jak potrafił, ale w dodatku zjadł dwa zakazane owoce: owoc świata i owoc ciała, które pozostawały ze sobą w gwałtownej sprzeczności i w tej sprzeczności tkwiła ostateczna, nierozwiązana trudność. W tym sensie jego życie przeczyło jego pracy, nie dając się zamknąć w żadnej dyskretnej maszynie. Na każdym etapie jego życie dawało asumpt do pytań do pytań o związku (lub braku takowego) między umysłem i ciałem, myślą i działaniem, inteligencją i aktywnością, nauką i społeczeństwem, jednostką i historią.

Z trudem radził sobie z brakiem rozsądku u innych ludzi, ponieważ nie mógł uwierzyć, że nie wszyscy potrafią kierować się rozumem.

The Imitation Game
Myślę, że Hodges, zafascynowany opisywaniem naukowych osiągnięć Turinga nie potrafił uchwycić tego, co w tej postaci było najbardziej tragicznym rysem: samotności. Turing wszystko na co liczył, to były jakieś przelotne kontakty seksualne. O swojej orientacji nie mógł nawet głośno mówić. Najbardziej samotnym okresem w jego życiu była zaś druga wojna światowa, bo nie mógł mówić wtedy ani o swoim życiu prywatnym, ani o pracy, gdyż to, czym się zajmował było ściśle tajne.

Niewątpliwie autorowi brakuje umiejętności odrzucania niepotrzebnych treści oraz jasnego wyrażania myśli i formułowania konkluzji. Denerwujące jest to zwłaszcza w końcówce, gdzie Hodges mnoży słowa, a nie wiadomo dokąd zmierza i co chce powiedzieć. Co ciekawe podczas gdy idee Turinga opisane są z denerwującą wręcz dokładnością, to ostatni rok jego życia skwitowany jest przez autora jednym zdaniem: a potem popełnił samobójstwo! Skutek jest taki, że postać Alana Turinga pozostaje dosyć enigmatyczna, a nawet – powiedziałabym – bardziej skomplikowana i niezrozumiała, niż pewnie to było w rzeczywistości. Czytelnik musi się uporać z ogromną ilością materiału, odsiać ziarna od plew i wyciągnąć własne wnioski, dokonując zapewne nieuchronnych uproszczeń, choć wg Turinga każde uproszczenie staje się nieuchronnie fałszerstwem.

Zagadkowa dla mnie pozostaje zwłaszcza śmierć Turinga. Hodges przedstawia atmosferę polityczną w Wielkiej Brytanii, na początku lat 50-tych: nagonka na homoseksualistów, odsuwanie ich od wszelkich stanowisk rządowych w obawie, iż są niestabilni emocjonalnie i podatni na szantaż. Alan Turing był osobą, która znała nie tylko tajemnice wojskowe, które jeszcze długo po wojnie nie mogły ujrzeć światła dziennego, ale i tajemnice związane m.in. z budową bomby atomowej. Po swoim „wybryku” był postrzegany jako osoba nieprzewidywalna. Nic nie wskazywało na to, by chciał się zabić, by był zaszczuty, do sprawy swojego skazania na nieobyczajne zachowanie podchodził z dystansem. Jasne, że nie wiemy, co mu siedziało w głowie, ale czy w takich okolicznościach jego samobójstwo nie jest aby podejrzane? Co działo się w ciągu ostatniego roku jego życia? Hodges nie podejmuje tego tematu mimo, że poświęcił kilka stron, by naświetlić tło dramatu. Denerwujące.

Popełniłabym błąd, gdybym napisała, że Enigma to zła książka. Może się ona okazać interesująca i wartościowa dla matematyków i filozofów. Cieszę się, że ją przeczytałam, bo poszerzyła moje horyzonty. Czasem trzeba trochę pocierpieć w imię nauki. Ale nikomu jej nie polecam. Czytanie Enigmy było dla mnie ekstremalnym wysiłkiem umysłowym. Sprawy nie ułatwiał fakt, że książka ta wydrukowana jest drobnym maczkiem – czcionką bodajże ósemką (i z racji tego te 440 stron powinno się liczyć podwójnie). Oczy bolą! Wykazałam się ogromnym samozaparciem, by ją ukończyć – z szacunku dla osoby głównego bohatera. To nieciekawa książka o ciekawym (chyba) człowieku.

Mam nadzieję, że film będzie lepszy i że pokaże sylwetkę tego naukowca lepiej niż ta książka.  Zresztą Benedict Cumberbatch w głównej roli – kolejnego genialnego ekscentryka – gwarantuje najwyższy poziom przynajmniej w kwestii aktorstwa. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej.

Andrew Hodges, Enigma. Życie i śmierć Alana Turinga, Wyd. Prószyński i s-ka, 2002, 464 str. 

Książka zgłoszona do wyzwania Czytam opasłe tomiska

Komentarze

  1. Bardzo tragiczna postac. Zdziwilo mnie troche to, ze ksiazka przelezala tyle czasu w bibliotece nie wypozyczona. O Turingu bylo niedawno bardzo glosno, pamietam nawet artykuly o nim w GW jako o tworcy komputera etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, a ja się przyznałam, że o nim nie słyszałam...

      Usuń
  2. Nikt nie musi wszystkiego wiedziec. Dlatego nie zdziwilo mnie, ze Ty, jako pojedyncza osoba, nie znalas Turinga, ale to, ze nikt z korzystających z biblioteki, o której piszesz, nie byl zainteresowany jego biografią. W koncu zyjemy otoczeni komputerami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy wiecie może gdzie można kupić tę książkę? Niestety na allegro nie znalazłam, nie mówiąc już o księgarniach. Będę niezmiernie wdzięczna za informacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka w grudniu będzie wznowiona

      Usuń
    2. dzięki, wydawnictwo albatros, znalazłam jakiś czas temu

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później