Seks, hazard i skała księżycowa
Czym jest wartość danej rzeczy? Obrazu, klejnotu, złota,
nieruchomości? To kwestia umowna. Wartość to po prostu cena, jaką ktoś byłby w
stanie za coś zapłacić. Oszacowanie ceny może być zupełnie wirtualne, jak w przypadku akcji. A jeśli coś jest wyceniane na miliony dolarów,
jednak realnie ewentualny nabywca godzi się wyłożyć za to jedynie kilka
tysięcy? Tak
właśnie jest ze skałami księżycowymi, czyli skałami przywiezionymi z Księżyca
przez misje Apollo. Amerykanie uznali, że są one warte fortunę, m.in. dlatego,
że dysponują jedynie ich określoną ilością i nie można pozyskać ich więcej
(chyba, że człowiek znowu wyląduje na Księżycu). Kilka gramów ma być warte
miliony. Jednak jak dla mnie skała księżycowa jest bezwartościowa – to po
prostu kawałek kamienia, tyle że nie pochodzący z Ziemi. Zupełnie nie rozumiem
ekscytacji na tym punkcie, dlatego też historia opowiedziana w Seksie na
księżycu wydała mi się tym bardziej dziwaczna.
Młody chłopak, Thad Roberts postanawia zostać astronautą. Na
stażu w NASA uzyskuje dostęp do laboratoriów, gdzie m.in. przechowywane są
fragmenty skał księżycowych. Kiedy dowiaduje się, ile mogą być one warte, w
jego umyśle zaczyna kiełkować plan… Początkowo było to tylko „ćwiczenie
umysłowe” – Thad nie miał pojęcia, jak dostać się do doskonale zabezpieczonego
sejfu z próbkami. Przez rozpoczęcie poszukiwań potencjalnego kupca zrobił
jednak pierwszy krok w kierunku realnej kradzieży.
Ben Mezrich relacjonuje jak do tego wszystkiego doszło i co
potem się stało, w brawurowym stylu powieści kryminalnej. Naprawdę dobrze się to czyta,
choć znacznie lepsza i wciągająca jest druga połowa książki. Z pierwszej można
się dowiedzieć m.in. o tajnikach funkcjonowania laboratoriów NASA, prowadzonych
tam programach i badaniach. Autor niezbyt jednak się zagłębia w motywy i
osobowość tego oryginalnego złodzieja. Roberts był biednym studentem, nie
mającym pomysłu na życie, ani czyjegokolwiek wsparcia. Nie uważał siebie za
geniusza, ale najwyraźniej musiał być utalentowany, skoro udało mu się dostać do NASA. Roberts musiał mieć również niezwykle silną
osobowość, fantazję i charyzmę – w środowisku NASA brylował. Perspektywy miał
więc niezwykle obiecujące: był dobrze zapowiadającym się naukowcem, miał
przyjaciół, ukochaną, był na najlepszej drodze do zrealizowania swoich marzeń –
co więc skłoniło go do szalonego i głupiego skoku na skarb narodowy? Skoku,
który skończył się dla niego bardzo nieprzyjemnie. Czy tylko chciwość? Głupota
tego czynu nijak mi nie pasuje do inteligencji bohatera, nawet mimo tego, że
tej inteligencji autor książki jakoś stara się nie eksponować. W opisie książki mowa jest o
tym, iż kradzież ta popełniona była dla kobiety – rzeczywiście, Thad stracił
głowę dla młodziutkiej studentki, ale w istocie niezupełnie tak to wyglądało,
że porwał się na taki czyn dlatego, że chciał dać swojej dziewczynie kawałek
Księżyca. Z seksem ma to niewiele wspólnego i trochę drażni ten tytuł, który
wydaje się być czystym chwytem marketingowym.
Ben Mezrich na podstawie autentycznych faktów spisał ciekawą
historię, w której główną rolę gra młodzieńcza fantazja i brawura. Nie jest to jedyna książka tego autora, podejmująca w sumie podobną tematykę:
niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą połączenie inteligencji z nadmierną
pewnością siebie oraz zatarciem się granic tego co moralne i niemoralne. Jeszcze ciekawszy moim zdaniem jest Gracz.
Jakiś czas temu z wypiekami na
twarzy obejrzałam film z Kevinem Spacey w jednej z głównych ról, zatytułowany 21. To
historia utalentowanych studentów MIT, którym udało się opracować
system, pozwalający im wygrywać w blackjacka. Las Vegas, Atlantic
City, Barcelona, Amsterdam, a nawet Monaco – sprawdził się
wszędzie. 21 powstało na podstawie innej książki Mezricha –
Bringing down the house (nie wydanej w Polsce), ale historie te są bardzo podobne. Bringing down the house podobno jest w dużej mierze fikcją
literacką, Gracz natomiast został
napisany jako jego sequel.
Gdybym nie
wiedziała, że to historia oparta na faktach,
fabularyzowany dokument, Gracza śmiało mogłabym zaklasyfikować do
książek sensacyjnych. Trudno się od niego oderwać, w miarę jak
bohaterowie wygrywają coraz to więcej pieniędzy, ale też ich
proceder staje się coraz bardziej niebezpieczny. Hazard
niebezpieczny? Czyżby gra w karty była nielegalna? Oczywiście, że
nie, ale czytając Gracza odnosi się wrażenie, że tak właśnie jest. W grę
wkraczają ochroniarze, prywatni detektywi, a nawet policja. Hazard
nie jest nielegalny. Teoretycznie. Nie jest nielegalny, pod
warunkiem, że się przegrywa. Cały ten system opiera się bowiem na
założeniu, że gracz nie ma prawa wygrać. Może mu się
poszczęścić raz, dwa razy, ale kiedy staje się to normą, kiedy
ktoś zaczyna zgarniać duże sumy pieniędzy – kasyno zaczyna się
tym interesować i robi wszystko, aby „feralnego” gracza się
pozbyć. W tym celu stosuje się różne metody (pisze o tym
również Tomek Michniewicz w książce Gorączka), począwszy od zdekoncentrowania
hazardzisty, a skończywszy na groźbach, pobiciach i wystawieniu mu
„wilczego biletu”. Gracz staje się w kasynach persona non grata.
Świat
kasyn jest mi znany tylko i wyłącznie z filmów, dlatego trudno mi
ocenić, na ile to, co pisze Mezrich nie jest podkoloryzowane.
Głównie chodzi mi tu o przygody Seymona Dukacha, a nie o system
funkcjonowania przemysłu hazardowego. Z pewnością niektóre rzeczy
są tu ubarwione, bo wydaje się, że Mezrich pisze trochę pod
adaptację filmową. Sam wspomina zresztą na marginesie o swoim
pisarskim fachu. Jednak czyta się znakomicie, przy założeniu, że
nie chcemy wgłębiać się w tajniki funkcjonowania kasyn, bo zbyt
wielu tu (poza ogólną, opisaną wyżej zasadą) Mezrich nie odsłania.
Gracz koncentruje się na perypetiach Victora Cassiusa i jego
drużyny. Wszystko
to ma taki charakterystyczny i nierzeczywisty klimacik
wielkiego świata, wielkich pieniędzy, luksusu, wiecznej zabawy w
mieście świateł... Może trochę dziwić, że Seymon
Dukach, za pośrednictwem Mezricha
zdecydował się wyjawić sekrety swojej metody. Tłumaczone jest to walką z systemem. Rzeczywiście, biorąc pod
uwagę fakt, że kasyna zarabiają miliardy, a 99% ludzi w nich
przegrywa, to sumy wygrywane przez zdolnych graczy są jedynie kroplą
w morzu przychodów tego przemysłu. Mimo to kasyna bezlitośnie
tępią takich graczy. Świadczy to o bezwzględności i chciwości
tej gałęzi przemysłu, znacznie dalej posuniętej, niż by się wydawało. Zadzieranie z kasynami
jest niebezpieczne, także dlatego, że wieloma zarządza
mafia.
Dwie książki o tym, co napędza nasze życie: chciwości, przygodzie, adrenalinie oraz inteligencji niezbędnej, by to wszystko zagrało.
Ben Mezrich, Seks na księżycu, Wyd. W.A.B., 2013 (książka zgłoszona do wyzwania Grunt to okładka)
Ben Mezrich, Gracz, Wyd. Capricorn, 2006
Ben Mezrich, Seks na księżycu, Wyd. W.A.B., 2013 (książka zgłoszona do wyzwania Grunt to okładka)
Ben Mezrich, Gracz, Wyd. Capricorn, 2006
Ja również nie rozumiem tej fascynacji. Książka również wydałaby mi się dziwna, oprócz tego nudna i nieciekawa tematycznie. Ja tam po nią nie sięgnę :/ Dziękuję mimo wszystko za recenzję ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń