Tak ukochana
Melania Mazzucco podjęła się
napisania biografii osoby praktycznie zapomnianej. Pozwólcie więc, że opowiem
wam najpierw kim była. Annemarie Schwarzbach urodziła się w 1908 roku w szwajcarskiej
rodzinie przedsiębiorców - jej ojciec posiadał fabrykę jedwabiu, Annemarie i
jej braciom niczego nie brakowało. Od dzieciństwa czarowała innych swoim
urokiem, słynęła z androginicznego wyglądu - wiele osób brało ją za
chłopca. Pretendowała do miana artystki, pisarki, napisała kilka powieści, jedną wydano. Jej
autorytetem w tej dziedzinie był Tomasz Mann: była zaprzyjaźniona z jego
dziećmi, Eriką i Klausem. Życie spędziła na podróżach, próbach pisania oraz
niestety pobytach w klinikach i szpitalach, ponieważ zdiagnozowano u niej
schizofrenię. Przez długi czas była uzależniona od narkotyków.
Włoska pisarka w swoich
próbach odtworzenia postaci Annemarie szuka listów, które po niej pozostały,
nigdy nie wydanych powieści, ogląda bardzo bogaty zbiór zdjęć robionych przez
matkę Annemarie. Tak ukochana ma jednak więcej wspólnego z fikcją literacką,
niż z biograficznym zestawieniem faktów. Kompozycja powieści nie jest linearna,
nie pojawiają się w zasadzie w niej daty, autorka porusza się pomiędzy
poszczególnymi okresami i zdarzeniami w życiu Annemarie tak, jakby czytelnikom
były one bardzo dobrze znane. Mazzucco w zasadzie wciela się w postać swojej
bohaterki, patrzy na świat jej oczami, dziwi się temu, czemu ona też się
dziwiła, podziwia to, co ona podziwiała. Dlatego też trudno znaleźć w tej
książce wyjaśnienie postępowania Annemarie, jej trudnych relacji z przyjaciółmi
i bliskimi, jej zaburzeń i kłopotów w utrzymaniu się na powierzchni życia. Jawi nam się ona jak za mgłą, niczym na okładce książki. Dlaczego ludzie się od niej odsuwają, dlaczego uwielbiana przez nią Erika Mann
praktycznie zerwała z nią kontakty, dlaczego Annemarie miała tak słaby kontakt z ojcem,
mimo, iż ten po cichu wspierał każdy jej krok, dlaczego w Afryce władze uznały
ją za szpiega? A dlaczego nie potrafiła docenić tego, że ktoś ją
kochał - i zawsze uciekała od ludzi darzących ją uczuciem? Zyskała sobie miano skandalistki, tymczasem była zagubiona, wyobcowana. Nie potrafiła zaakceptować ról, jakie narzucało jej społeczeństwo, dostosować
się do norm, związać się z kimś. Zawsze odstawała, wyróżniała się - swoim
androginicznym wyglądem, tym, że wolała kobiety od mężczyzn, że uparcie chciała
pisać, ale nie potrafiła się ze swoim pisarstwem przebić. Jej życie było w
zasadzie jedną wielką ucieczką - głównie przed sobą samą. W końcu jej choroba
psychiczna: zdiagnozowana jako schizofrenia, ale wtedy wszystko tak
diagnozowano.
Dla mnie Annemarie była
osobą, która nie potrafiła poradzić sobie z życiem, obrać w nim jasnego celu, dojrzeć,
by kochać i dawać siebie, a nie tylko brać. Nie
wzbudziła u mnie sympatii, bo nie wyciągała wniosków z własnych błędów. Była słaba. Być może rozpieszczona, być może nadwrażliwa. Zawieszona w jakiejś
międzyprzestrzeni, jak nie z tego świata. Podobna jest powieść Tak ukochana:
rozedrgana, napisana w stylu strumienia myśli, ale co zaskakujące - wyjątkowo
bogata w treść. Podobnie jak w Vicie, największym jej atutem jest precyzja i
umiejętność przekazania emocji. Mazzucco kreśli też panoramę epoki: czasów
przedwojennych oraz początku drugiej wojny światowej, ale czyni to jakby
mimochodem. Najciekawszy jest obraz Konga, do którego pojechała Annemarie w
1940 roku. Postać głównej bohaterki jednak została de facto usunięta w cień przez samą Mazzucco. Bardziej fascynował mnie styl
pisania tej ostatniej, niż sama Annemarie Schwarzbach.
Tak ukochana nie zachwyciła mnie tak jak Vita, ale to ciągle bardzo dobra proza, zasługująca na wyróżnienie.
Tak ukochana nie zachwyciła mnie tak jak Vita, ale to ciągle bardzo dobra proza, zasługująca na wyróżnienie.
Melania Mazzucco, Tak ukochana, Wyd. W.A.B., 2008
Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytam opasłe tomiska (577 str.)
Artyści i nadwrażliwość, ewentualnie choroby psychiczne. Trochę taki trend w historii widać... // Nie wiem, czy to książka w moim stylu. Raczej chyba nie...
OdpowiedzUsuń