Wszystko zależy od przyimka
Polska języka,
trudna języka, owszem, ale piękna. Bo wszystko zależy od przyimka.
Albo od końcówki.
Wydaje mi się, że dosyć dobrze posługuję się polszczyzną – z racji tego, że i coś napisać potrafię, ale purystką nie jestem. Z drugiej strony właśnie przez to, że piszę bloga, a więc coś publikuję dla „ogółu”, sprawia, że czasem nachodzą mnie wątpliwości, czy forma, jaką zastosowałam jest poprawna. „Tę” czy „tą”, „postaci”, czy „postacie”, „zniknął”, czy „znikł”? Wprawdzie fonetycznie bardziej od polskiego przemawia do mnie włoski (najpiękniejszy język świata), ale polski jest bogaty znaczeniowo i wyrafinowany. Swego czasu zachwycił mnie Purystyczny Przewodnik Młodego Psychopaty - zagłębianie się w meandry języka polskiego też może być niezłą zabawą...
Wydaje mi się, że dosyć dobrze posługuję się polszczyzną – z racji tego, że i coś napisać potrafię, ale purystką nie jestem. Z drugiej strony właśnie przez to, że piszę bloga, a więc coś publikuję dla „ogółu”, sprawia, że czasem nachodzą mnie wątpliwości, czy forma, jaką zastosowałam jest poprawna. „Tę” czy „tą”, „postaci”, czy „postacie”, „zniknął”, czy „znikł”? Wprawdzie fonetycznie bardziej od polskiego przemawia do mnie włoski (najpiękniejszy język świata), ale polski jest bogaty znaczeniowo i wyrafinowany. Swego czasu zachwycił mnie Purystyczny Przewodnik Młodego Psychopaty - zagłębianie się w meandry języka polskiego też może być niezłą zabawą...
Meczy to koza!
Meczów - się mówi
Co udowadniają
panowie profesorowie Bralczyk, Miodek i Markowski, czyli trzej
muszkieterowie współczesnej polszczyzny. I Jerzy Sosnowski jako d'Artagnan. Oni się bawią językiem,
bawią swoją wiedzą na jego temat i jej przekazywaniem czytelnikom,
czy też widzom. W tym wywiadzie-rzece można poczytać m.in. o
wysyłaniu mejli (dowiedziałam się, że forma „mejl” jest
jak najbardziej dopuszczalna, a mnie wydawało się, że tylko
„e-mail”), o odmianie nazwisk, zwłaszcza w "oficjalnym" użyciu języka (bardzo pouczające), o języku w
reklamie i wpływie angielskiego na polski, i o
przyprawiającym niektórych o ból głowy gender w języku (minister
czy ministra?). Okazało się przy tym, że z racji używanych przeze
mnie niektórych określeń mogę zaliczać się do „młodzieży”,
aczkolwiek metrykalnie, to już na pewno nie ;) Inna ciekawa
rzecz - polska ortografia – wbrew pozorom wcale nie jest taka
trudna, jak niektórym się to wydaje – angielska, czy francuska
trudniejsza – i ja też nie wierzę w nagłą plagę dysgrafii.
Byłam też ciekawa, czy i co panowie profesorowie sądzą o
szerzącej się manierze zdrobnień: domeczek, pieniążki, urlopik,
słoneczko... Przyznaję, że nie trawię tego w ustach dorosłych.
Kiedy przychodzi do mnie ktoś po pożyczkę i słyszę: kiedy
będą pieniążki – to budzą się we mnie mordercze
instynkty. Język kelnerów i fryzjerów – ot co, jak to
podsumowano w książce, choć i tak nie potępiono nazbyt dobitnie,
moim zdaniem. Wreszcie dowiedziałam się, czemu tak nie trawię
Żeromskiego – bo jest efekciarski, przestylizowany, podobnie
zresztą jak Masłowska, Twardoch i jeszcze kilku innych polskich
„wielkich” pisarzy. To jest wspaniałe, tylko że nie da się
tego czytać. Nie tylko ja tak uważam.
A to przepiękna
fraza była...
Odczuwałam
potrzebę przeczytania takiej książki, choć może oczekiwałam
bardziej praktycznych porad, niż teoretycznej dyskusji o rozwoju
języka, a w tym kierunku momentami skręca rozmowa. Czasami było
dla mnie zbyt abstrakcyjnie. Rozmowa o języku jest nie tylko
rozmową o języku, ale jest też namysłem nad kulturą i
człowiekiem w ogóle – jak podsumowano książkę. I to jest
prawda. Język świadczy o człowieku. Ktoś, kto używa popularnego
przekleństwa w charakterze przecinka, nie radzi sobie z językiem, z
opisywaniem rzeczywistości. A to niestety jest coraz częstsze
zjawisko. Co z tym zrobić – na to odpowiedzi w tej książce nie
znajdziemy. Rozmowa językoznawców dowodzi jednak, iż język jest
tworem elastycznym: wiele wybacza, na wiele pozwala, ewoluuje, a
powszechne błędy z czasem stają się normą. Okazuje się, że wątpliwości
mamy wszyscy, łącznie z szanownym gronem profesorów, któreż to
grono odnosi się do owych błędów i wątpliwości z
wyrozumiałością. Podobnież dopiero kiedy człowiek zaczyna się
zastanawiać nad tym, jak mówi, świadczy to o świadomości języka.
Ale ja się
deklinuję!
Zdecydowanie nie chciałabym, żeby język polski
zniknął (znikł?), jak to niektórzy wieszczą – żeby stał się
czymś w rodzaju regionalnej gwary w świecie zalanym popapraną
angielszczyzną. Przecież Polacy nie gęsi... Kto by jednak
pomyślał, że Polacy o język swój nie dbają, ten się pomyli, a
dowodem na to są właśnie takie książki, jak Wszystko zależy od
przyimka i ich popularność. Jest mądrze, a zarazem lekko,
dowcipnie, elegancko i z klasą. Warto.
Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski, Jerzy Sosnowski, Wszystko zależy od przyimka, Wyd. Agora, 2014
Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski, Jerzy Sosnowski, Wszystko zależy od przyimka, Wyd. Agora, 2014
Rewelacyjna publikacja! Właśnie jestem w trakcie lektury i zaśmiewam się, a czasem zawstydzam, bo niektóre fragmenty biorę do siebie :)
OdpowiedzUsuńŻaden ze mnie językoznawca, ale taką książkę chętnie bym przeczytała - właśnie żeby się czegoś, niby mimochodem, dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńU mnie też pozytywna recenzja, zresztą inna być nie mogła. Warto - po wielokroć:)
OdpowiedzUsuń