Sycylijki
Po napisaniu książki o znanych Sycylijczykach, autor zreflektowalsię, że coś mało w niej kobiet - klasyka - i postanowił napisać drugą książkę, poświęconą Sycylijkom. A kobietom nigdy nie było na Południu łatwo - w społeczności silnie patriarchalnej, gdzie kobiety miały prawo tylko rodzić dzieci i milczeć, choć, jak to często w takich spolecznościach bywa, to kobiety spajały rodzinę i wykazywały się siłą charakteru większą, niż mężczyźni. Sycylijskie kobiety to matrony, czarne wdowy w mantylkach albo święte… Na przekór temu, Gaetano Savatteri ukazuje i dziewczyny zmuszane do wstąpienia do klasztoru, i arystokratki, spętane znowu konwenansami swojej klasy. Poza matkami i żonami, także córki i kochanki. Jakże inny od klasycznych wyobrażeń Sycylii jest obraz XVIII-wiecznego Palermo, w którym kwitnie rozpusta. Dalej kobiety należące do ruchu oporu, i te, mające odwagę przeciwstawić się mafii. Dziewczyny zabite przez mafię lub z powodu mafii. Polityka i mafia miesza się tu z historycznym dziedzictwem. Sycylia to region o zawiłej historii, sięgającej starożytności, będący pod władaniem i Greków, i Hiszpanów (Habsburgów), i Francuzów. Tyle, że wyszedł z tego taki misz masz. Nie mogłam wychwycić w tych historiach żadnego wspólnego wątku, nawet w poszczególnych częściach, na które podzielona jest książka. Autor raz opowiada o postaci historycznej, np. z XVI wieku, a za chwilę o postaci współczesnej i nie wiadomo czemu. To mi bardzo przeszkadzało, bo nie lubię chaosu, trudno te skrawki poskładać w spójną całość, a skutkiem jest to, że niewiele po takiej lekturze zostaje. Rzecz jasna dobór postaci jest czysto arbitralny, a czytelnik polski, nie znający historii Sycylii nie jest w stanie tego ocenić, bo nazwisko żadnej z tych postaci nic mu nie mówi. Znajdziemy tu również sporo smaczków o życiu ostatniego i enigmatycznego di Lampedusy, co jednakowoż stanowi opowieść o mężczyznach w książce o kobietach.
Drugi problem z tą książką mam taki - i to już nie jest wina autora - że bardzo wiele w niej odniesień literackich i wiele z tych książek miałabym ochotę przeczytać, na czele z powieścią o autorze mojego ukochanego Lamparta - tyle że, niestety, prawie nic z tego nie jest wydane po polsku (note bene, wspomniana wyżej książka Savanettiego o Sycylijczykach - też nie). Także powieść historyczna Andrei Camillieriego, La rivolizione della luna. Ok, jest powieść Sztuka radości Goliardy Sapienzy, która, jak pisze Savatteri - zrobiła furorę we Włoszech i we Francji i okrzyknięta została nota bene “nowym Lampartem”. Saga obyczajowa, w której Sycylia przemawia kobiecym głosem. No cóż, to pokazuje, jak słabą pozycję ma u nas literatura włoska, w przeciwieństwie to kolejnych “książek roku” takiego czy innego amerykańskiego pisma. Z wspomnianych w Sycylijkach lektur znana mi była Zbieraczka migdałów, a także saga o rodzinie Florio (Sycylijskich Lwach). Pomyślałam sobie też o - niewspomnianej z kolei przez autora - Olivie Denaro, opisującej zwyczaj “małżeństw naprawczych” i najwyraźniej opartej na prawdziwej historii, przytoczonej przez Savatteriego, Franci Violi. Paradoks w stylu Sycylijek - Savatteri nie wspomna, że na jej kanwie powstała powieść, Viola Ardone nie wspomna, że Oliva Denaro oparta jest na autentycznych wydarzeniach. A wracając jeszcze do Lamparta, chciałabym też nadmienić, że w Polsce mamy dwa wydania powieści Il Gattopardo, w dwóch tłumaczeniach, z których za bardziej wierne oryginałowi uznaje się to nowsze. Tak wypadałoby o tym wspomnieć przy okazji cytowania fragmentów Lamparta (czy też Geparda), bo wynika z tego, że tłumaczka powołuje się na to starsze wydanie, tłumaczone przez Zofię Ernstową.
Gatunek: historyczne
Komentarze
Prześlij komentarz