Po męstwie
Akt I - II Rzeczpospolita.
Świeżo odzyskana niepodległość i pamięć po XIX wieku sprawiają, że dominuje model wojskowy. Ułani i dżentelmeni. Piłsudski kładzie nacisk na honor, a honor to tradycyjnie cecha kultur męskich. Jest to też Polska inteligencka - do wyższych stanowisk dochodzi się dzięki klasie i wykształceniu, a nie dzięki ciężkiej pracy i przedsiębiorczości, jak w Ameryce. Te nowe elity czerpią więc z dawnych wzorców. Proletariat ciężko pracuje, nadal wykluczani są chłopi i rośnie antysemityzm. Można to nazwać samokolonizacją: eksploatacja części własnych obywateli i spychanie ich na podrzędną pozycję. Paradoksem poskiej państwowości od wieków jest to, że nie ma ona gdzie eksportować swoich konkwistadorów, wiec panoszą się oni w samym jej centrum, rozpychając się od środka. Emancypacja kobiet postępuje, ale na tyle wolno, że nie zagraża modelowi patriarchalnemu. Następuje więc Reinstutucjonalizacja męskości po traumie zaborów, ale nie trwało to niestety długo.
Akt II - PRL.
W Polsce socjalistycznej “rewolucja pracy jawiła się jako niezbędny krok w nowoczesność, lecz miała się ona dokonać bez aberracji i wypaczeń właściwych kapitalizmowi i bez wyzysku klasy robotniczej, wynikających z prywatnej własności środków produkcji i dążenia przez prywatnych właścicieli do maksymalizacji zysków.
Polityka rodzinna Polski Ludowej zakładała włączanie mężczyzn w obowiązki rodzinne i domowe. Wiele uwagi poświęcano oswajaniu mężczyzny socjalistycznego z tą nową dla niego przestrzenią. Rezultaty jednak nie były zadowalające.
Już za czasów Gomułki, nastąpiło to odzyskanie przez mężczyzn kontroli; kobiety nadal były przyporządkowane do swoich tradycyjnych ról (a praca zawodowa powodowała, że w efekcie kobiety były podwójnie obciążone pracą), a mężczyźni nadal czuli się w prawie, by rządzić w rodzinie, w pracach domowych co najwyżej “pomagać”. W praktyce mężowie i ojcowie byli najczęściej nieobecni, a problemem społecznym i rodzinnym stał się alkoholizm. Zawody też dzielono na męskie i kobiece. Z biegiem czasu kobiety w sferze publicznej stawały się coraz bardziej niewidzialne - Solidarność też była “męską sprawą”. Socjalistyczna emancypacja to więc projekt niedokończony: pierwsze kroki zostały poczynione, ale 45 lat nie wystarczyło by idea równouprawnienia zadomowiła się w mentalności Polaków. Mój ojciec na pewno o tym nie słyszał. Co więcej, etosu pracy też socjalizm nas nie nauczył, a raczej kombinatorstwa. Z czego skorzystał kapitalizm, który przyszedł w III RP.
(...) zahibernowane w swojej lokalności społeczeństwo, z właściwą mu kulturą i porządkiem genderowym, nagle znuszone zostało do konfrontacji z dość “zunifikowanym” zachdnim wyobrażeniem tego, co to znaczy być kobietą i mężczyzną.
Z jednej strony zostaje wdrożona naśladowcza modernizacja kulturowa, która promuje model nowoczesnej męskości partnerskiej, skupionej na relacyjności, komunikacji, aktywnym rodzicielstwie. Z drugiej strony za tymi postulatami emancypacyjnymi nie idzie rozwój instytucjonalnych i społecznych ram umożliwiających realizację tego wzorca.
Współczesny mężczyzna przed 40-tką jest [...] uwikłany w tradycję, od której chce się uwolnić, i w nowoczesność, której nie rozumie i nie potrafi ogarnąć.
Konstatacja, że tradycyjny model męskości przeżywa kryzys nie jest niczym odkrywczym - widzimy to na co dzień. Wojciech Śmieja dokonuje jednak rozbioru polskiej męskości na czynniki pierwsze, przez pryzmat naszej historii ostatnich 100 lat. Nie da się nie zauważyć, że dla równouprawnienia mocno przysłużył się socjalizm - rozpropagował tę ideę, nawet jeśli utknął w połowie drogi - patriarchat to mocny przeciwnik. Ale jeśli porówna się Polskę z krajami zachodnimi, zwłaszcza katolickimi, to widać, że bez socjalizmu mogło być gorzej. We Włoszech zresztą walka o równouprawnienie kobiet do dziś kojarzona jest z komunistami. Tymczasem ma się poczucie, że w Polsce, po tych 100 latach, historia zatacza koło.
(...) nawet niewielkie postulaty reformatorskie od razu opatrzone zostają przymiotnikiem “bolszewickie” co jest uniwersalnym straszakiem na wszystkich, którzy w najdelikatniejszy sposób kwestionują obowiązującą normę (...) “Bolszewickie” było też naruszanie genderowego status quo, polegające na ugruntowaniu emancypacji kobiet (...).
Zamieńcie “bolszewickie” na “lewackie” i będziecie mieli tekst aktualny, a cytat ten dotyczy przedwojennej Polski. Nadal progresywne poglądy nazywane są lewactwem, a na krytykę kapitalizmu zawsze rzucane jest w twarz oskarżenie o komunizm. Istotą jest to, że idee prawicowe to zawsze ruch wstecz, ku “obronie”, “odzyskiwaniu” czegoś, nigdy patrzenie w przód. Również poczucie bycia tłamszonych przez “starych”, dreptania w miejscu, odczuwane dziś przez młodych ludzi (indolencja polityków w sprawach obyczajowych, klimatycznych czy po prostu ułatwienia młodym ludziom startu w życie), było widoczne już przed wojną. W tej książce znalazłam trochę wyjaśnienie tego, co pisze Jan Śpiewak o polskich patoelitach, twierdząc, że przejęły one feudalny model pracy i zarządzania, jakby nie było XIX i XX wieku i nadal byliśmy w Polsce sarmatów. Dziś też do Polaków najbardziej przemawia ten mitologiczny obraz sarmackiej potęgi i wolności, posuniętej do przesady, wręcz do anarchii, na czym cierpi praworządność. Współcześnie dorzucić jeszcze trzeba do tego mniejszą świadomość ekologiczną i gotowość do zmiany swojego stylu życia na bardziej eko (niechęć do rezygnacji z mięsa, czy zamiany samochodu na rower/zbiorkom), choć - jak pisze Śmieja - to androcentrycznemu systemowi zawdzięczamy katastrofę klimatyczną. Z kolei to głównie kobiety są aktywistkami broniącymi praw zwierząt i ogólnie przyrody (Feminizm to weganizm) - co rzecz jasna czyni sprawę podwójnie trudną.
Przemiany, zarówno mentalne, jak i technologiczne, czy ekonomiczne, jakich doświadczają zachodnie społeczeństwa, skutkując tym, że bycie (białym) mężczyzną nie zapewnia już żadnej lub przynajmniej wystarczającej społecznej pzrewagi. Współcześni (biali) męzczyzni muszą rywalizować o najlepsze pozycje w hierarchii i kurczące się zasoby nie tylko ze sobą, ale także z kobietami, gejami, mężczyznami innych ras.Nic dziwnego, że to budzi żal i gniew, i chęć wepchnięcia tych innych grup z powrotem na ich podrzędne pozycje.
Globalny porządek jako taki pozostaje niezmiennie patriarchalny, a pilnują go cztery kategorie mężczyzn. Connell [Raevyn Connell, badaczka do której pracy odwołuje się Śmieja] ma na myśli oligarchów i milarderów, dyktatorów, członków kast menedżerskich korporacji i państw. Wszyscy oni są niezwykle wpływowi, dysponują nieproporcjonalnie dużym majątkiem i włądzą, a także wyznają zdecydowanie maskulinistyczną filozofię. (...)Dotyczy to też Big techów:
Dolina Krzemowa (...) to specyficzna “brotopia”, marginalizująca kobiety i kobiecą perspektywę, a nawet osiągnięcia kobiet. Nie jest to bez znaczenia dla rozwoju sztucznej inteligencji, która, jak wskazują różne badania, reprodukuje (a tym samym umacnia) stereotypy płciowe.
Proces narastania wściekłości białych mężczyzn Kimmel [Michael Kimmel, amerykański badacz] opisał w swojej książce Angry White Men z 2013 roku. (...) amerykański badacz zauważył, że ów gniew ma ogromny potencjał polityczny. I w Stanach, i w Polsce urosła na nim populistyczna, konserwatywna obyczajowo prawica.
Gatunek: socjologia
Komentarze
Prześlij komentarz