Arianda. Pani Labiryntu

Ariadna jako ta dziewczyna, która pomogła Tezeuszowi rozprawić się z Minotaurem jest mitologiczną patronką sytuacji bez wyjścia, tajemnicy, a także płodności i wina. Córka Minosa zakochała się w  Tezeuszu, a potem uciekła z nim do Aten, ale ostatecznie tam nie dotarła, bo porzucona została na wyspie Naxos. W tym miejscu wydaje się, że księżniczka padła ofiarą wiarołomnego faceta, jak wiele innych kobiet, ale w sumie dobrze na tym wyszła, bo została żoną Dionizosa, boga wina. Przynajmniej ja zawsze tak sobie myślałam. Jednakowoż nie wiadomo czy ona sama uznała to za korzystny obrót spraw, czy chciała wyjść za Dionizosa, czy ktoś ją o to zapytał, czy po prostu była kolejnym trofeum przechodzącym z rąk do rąk. Wersje mitu są różne, motywy Tezeusza tajemnicze, mit milczy też na temat tego, co na ten temat myślała Ariadna. Mit też zasadniczo w tym miejscu się urywa, zakładając, że “żyli długo i szczęśliwie” (co w greckiej mitologii wcale nie jest oczywiste), a Jennifer Saint postanawia podjąć ten wątek. Zatem, pierwsza połowa książki zasadniczo opowiada mit o Ariadnie, uśmierceniu Minotaura i ucieczce z Krety w klasycznej wersji, ale druga część opisuje jak wyglądało dalsze życie Ariadny na Naxos. Czyż można ufać bogowi? Przecież oni są nieobliczalni i kapryśni, a często także okrutni. Nie mają zbyt wiele empatii dla śmiertelników. Zaraz zaraz, ale czy to przypadkiem nie dotyczy większości facetów, nie tylko bogów (ale myślących o sobie, że są bogami)? Wszystko wskazuje jednak na to, że Dionizos nie ma zamiaru skrzywdzić Ariadny. Można by nawet powiedzieć, że trochę za dużo tu tej słodyczy - przydałoby się trochę więcej pikanterii i tej ciemniejszej strony życia, zwłaszcza że przecież dionizyjskie bachanalia nie były zabawami dla dzieci. Oczywiście ta sielanka kiedyś się kończy, bo inaczej nie byłoby o czym pisać książki. 

Jak zawsze kiedy w retellingu dawnych baśni czy mitów, bohaterką jest postać kobieca, mamy opowieść o okrucieństwie mężczyzn tamtych czasów, traktujących kobiety przedmiotowo. Kobiety w Ariadnie stają wobec dwóch “sił”, które nimi rządzą: nie tylko mężczyzn - ojców, braci, mężów/kandydatów na mężów, ale także bogów (też głównie męskiego rodzaju). Autorka nawet bardziej niż na tym pierwszym, akcentuje ten drugi aspekt - kobiet, ponoszących karę za przewinienia mężczyzn. I trudno z tym polemizować, bo mamy tu liczne przykłady, jak Pazyfae, która stała się narzędziem zemsty Posejdona na Minosie, Meduzy, która znowu zapłaciła za zbrodnię [znowu] Posejdona, czy wszystkich kobiet uwiedzionych przez Zeusa, na których odgrywała się Hera. I te śmiertelniczki za bardzo nic z tym nie mogą zrobić. Wydaje się, że Ariadnie udało się uniknąć tego tragicznego losu, choć jej siostrze, Fedrze - już niekoniecznie. Według tej wizji nie była też Ariadna jakąś specjalną wonderwoman, o jakich dziś jest modnie pisać. Lubimy dziś czytać o “silnych kobietach”, które się temu przeciwstawiały, lecz mity i opowieści wcale nie wskazują, że takowe bohaterki istniały, a nawet jeśli, to płaciły za swoje outsiderstwo wysoką cenę. Nomen omen za swoje dostaje się też herosom (co również nie jest nowością). Cała powieść jest napisana w dość spokojnym tonie i klasycznym stylu, ale kończy ją zupełnie nieoczekiwany rozwój akcji i to jest takie pfffffffffff

Metryczka: 
Gatunek: powieść - retelling mitologii 
Główna bohaterka: Ariadna
Miejsce akcji: starożytna Grecja
Czas akcji: jw.
Ilość stron: 416
Moja ocena: 5/6
 
Jennifer SaintAriadna, Wydawnictwo Muza, 2023

 

Dla porównania wersja polska mitu o Ariadnie. W odróżnieniu od Ariadny, powieść Pani Labiryntu koncentruje się na tym, co działo się na dworze kreteńskim aż do momentu zabicia Minotaura przez Tezeusza i jego ucieczki z Ariadną. Znowu czarnym charakterem jest okrutny Minos, narzucający swoje zasady poddanym oraz swoim bliskim. Tu Saint i Knedler są dość zgodne w nakreśleniu tej postaci. Nasza pisarka stawia jednak znacznie bardziej na aspekt psychologiczny - odkrywanie tego, co stoi za zachowaniem bohaterów, co oni przeżywają, a także za skrywanymi oraz budowanymi przez nich tajemnicami. Pyta o to, dlaczego wolimy przemoc i niszczenie od dobroci i miłości. Władza, naginanie innych do swojej woli, odbieranie im nie tylko wolności, ale i ducha. W tekście dominują introspekcje Ariadny. Są tu bardzo emocjonalne fragmenty, mówiące o krzywdzeniu kobiet czy dzieci. Magda Knedler rozwija swoją opowieść alternatywnie do klasycznego mitu, rozwija oryginalne koncepcje odnośnie tego kim był Minotaur i labirynt, i przyznaję, że zaskoczył mnie kierunek, w jakim to poszło, gdyż wybrzmiewa tu mocno kwestia niszczenia przyrody przez ludzi. Serio, nie spodziewałam się, że w tej powieści odnajdę nawiązania do tak aktualnych problemów, jak katastrofa klimatyczna. 
rozumiałam, że Matka nie chce krwi i zabijania, nie chce wojen, okrucieństwa, niewoli i przemocy. Chce miłości i szacunku, chce być traktowana bez egoizmu, nie jak coś, co się ludziom należy jako ich własność.
Umierająca Pani czuła żal i upokorzenie. Cierpiała z powodu zawiedzionego zaufania i jednocześnie dlatego, że następna miała być nasza śmierć. (...) Zawsze nam wybaczała, raz za razem, całe to zniszczenie, wykorzystywanie i krzywdy. Wybaczała i ratowała, aż w końcu nie miała już czym. 
W wizji autorki łączy się to ściśle z motywem religijnym - przejścia od kultu Matki Ziemi (Potni) do bogów olimpijskich, a zatem od matriarchatu do patriarchatu (i tego, co to zrobiło nie tylko ludziom, ale i całej przyrodzie); widać, że autorka posiłkowała się Złotą gałęzią Fazera. Koncepcja Labiryntu skojarzyła mi się natomiast z koncepcją piekła, w… serialu Lucyfer

Ładnie to jest napisane, historia jest spójna i czytało mi się dobrze, ale ta książka jest zniekształcona przez nasze współczesne pojmowanie świata.  Empatia w stosunku do zwierząt, szacunek do drugiego człowieka, nawet jeśli jest inny, potępienie przemocy i toksycznej męskości, w tym wojen, czy co oczywiste przedmiotowego traktowania kobiet - to są nasze współczesne wartości, i to te najbardziej progresywne (wcale nie wyznawane przez większość). Prawa ludzi wbrew pozorom nie są uniwersalne, ich koncepcja powstała całkiem niedawno. Zatem Ariadna (ale też wielu innych bohaterów i bohaterek Pani Labiryntu) w starożytnych dekoracjach prezentuje XXI-wieczną mentalność i też mają wiedzę/świadomość społeczną, jakiej starożytni nie mieli. A owe poglądy są tu cały czas mocno eksploatowane - nie jest to tylko jakaś wzmianka tu i tam, ale stanowią one w zasadzie fundament tej powieści. Nie twierdzę, że jacyś ludzie w tamtych czasach faktycznie tak nie myśleli, lecz społeczeństwo funkcjonuje zawsze w jakimś ogólnym kontekście, a tamten był taki, że akceptowano patriarchat, brutalne wojny, niewolnictwo… Rzecz jasna to jest wizja autorska historii, która i tak jest fantazją, i nikt nie powiedział, że tak nie można w przypadku retellingu, ale mnie to zgrzytało. Poza tym narracja nie pasuje do tytułowej bohaterki-narratorki, zwłaszcza na początku książki, kiedy Ariadna ma 12 lat.  To jest przekaz dojrzałej, świadomej siebie kobiety. 12-letnia dziewczynka nie czyta emocji, jakie stoją za postępowaniem innych osób, a także swoich. Nie roztrząsa winy, wstydu, poczucia krzywdy, niesprawiedliwości - na pewno je czuje, ale raczej nie potrafi ich nazwać i nie jest świadoma tego, co się z nią dzieje. Nie filozofuje, nie zastanawia się nad trudnymi przejściami jej krewnych. Nie myśli o polityce i rządzeniu państwem. Co innego, gdyby narratorka opowiadała o swoim dzieciństwie z perspektywy dorosłej osoby… Potem, kiedy Ariadna robi się starsza, mniej się to rzuca w oczy. 

Chciałam sobie porównać te dwie powieści i wyszło mi na to, że Ariadna Jennifer Saint to retelling raczej klasyczny, dużo bardziej oparty na micie, niż Pani Labiryntu, co przejawia się tez w tym, że mocno jest w nim obecny duch starożytnej Grecji, odległych czasów wraz z ich mentalnością. Zachowanie postaci jest zakorzenione w tamtych czasach i dość spójne. Czego nie da się powiedzieć o Pani Labiryntu. Ta z kolei jest powieścią dużo bardziej oryginalną, zaskakującą, prawdziwie nowoczesnym przedstawieniem tego mitu, z nowoczesnymi interpretacjami psychologicznymi, a także odwołaniami do całkiem współczesnych problemów ekologicznych. 

Metryczka: 
Gatunek: powieść - retelling mitologii 
Główna bohaterka: Ariadna
Miejsce akcji: starożytna Grecja
Czas akcji: jw.
Ilość stron: 376
Moja ocena: 4,5/6
 
Magda KnedlerPani Labiryntu, Wydawnictwo Otwarte, 2022


Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później