Córka Kleopatry
Podobno Marek Antoniusz został przeklęty
przez Oktawiana, a dzień jego narodzin ogłoszony został pechowym. Miał
być postacią zapomnianą. Tak się jednak nie stało, a historia jego
romansu i małżeństwa z królową Kleopatrą stała się jedną z najbardziej
romantycznych i tragicznych historii w dziejach świata. Marek Antoniusz
jest także jednym z moich ulubionych bohaterów historycznych. Mimo to
nigdy się nie zastanawiałam, co było po śmierci – jego i Kleopatry.
Egipt wpadł w ręce Rzymian i to by było na tyle. Okazuje się, że
przeżyły dzieci starożytnej pary, w tym bliźniacze rodzeństwo Aleksander
Helios i Kleopatra Selene. Oktawian zabrał dzieci do Rzymu, gdzie
wychowywały się pod okiem jego siostry Oktawii (pierwszej żony Marka
Antoniusza), aż do osiągnięcia rzymskiej pełnoletności, czyli
piętnastego roku życia.
Powieść Michelle Moran jest zgrabną i
udaną opowieścią o tych właśnie wydarzeniach. Jej akcja dzieje się w
Rzymie, gdzie rodzeństwo nie tylko pobiera nauki i przygotowuje się do
dorosłego życia, ale także, dzięki bliskości najwyższych władz Rzymu, ma
okazję uczestniczyć w istotnych wydarzeniach politycznych oraz
obserwować problemy, z jakimi zmaga się Oktawian i jego zausznicy. Jedną
z najbardziej palących spraw była ówczas kwestia niewolnictwa: rosnąca
liczba niewolników w Rzymie groziła w każdej chwili wybuchem buntu,
zwłaszcza w połączeniu z dosyć brutalnymi przepisami dotyczącymi tej
grupy społecznej. Helios i Selene, opływający w luksusy w pałacu
Oktawiana sami mieli sporo szczęścia, iż władca ten nie uczynił z nich
niewolników, tak jak stało się to z córką króla Galii, Wercyngetoryksa.
Młoda Kleopatra, której oczami opisywany
jest Rzym, marzy o powrocie do swojego rodzinnego Egiptu, co wydaje się
nierealne. Tylko teoretycznie jest bowiem wolna, w istocie zdana jest
na kaprysy przebiegłego Oktawiana, który aby osiągnąć swój cel, nie cofa
się przed niczym i nie ma żadnych skrupułów. Księżniczka przedstawiana
jest przez Moran jako wrażliwa osóbka, ciągle pełna ideałów, nie
zgadzająca się z powszechnymi w cesarstwie praktykami, w tym z
koniecznością zamążpójścia za dowolnego mężczyznę, wyznaczonego jej
przez opiekunów. Można podziwiać jej dojrzałość (choć pewnie była ona w
dużej mierze produktem czasów) oraz hart ducha, który pozwolił jej
przetrwać trudne chwile oderwania od rodziców, znalezienia się w
zupełnie obcym kraju i środowisku, wśród osób nie zawsze jej życzliwych.
Dziewczynka jest bystra, wykształcona, angażuje się nawet w
architektoniczne przedsięwzięcia Marka Agrypy. Oczywiście to fikcja
literacka - trudno sądzić, by nastolatka w Rzymie uczyła się
architektury...
Córka Kleopatry przedstawia
wyrazisty obraz starożytnego Rzymu, niemal tak dobrze, jak moje ulubione
powieści Stevena Saylora. To miasto usadowione na siedmiu wzgórzach,
pełne południowego uroku, wspaniałych świątyń, pałaców i willi, ale z
drugiej strony brudne, zamieszkałe przez rzesze biedaków, zdanych na
jałmużnę patrycjuszy. Życie tych ostatnich także nie jest usłane różami –
uzależnieni są bowiem od swojego władcy, od pałacowych intryg, które
osobę będącą u szczytu władzy i popularności, mogą w każdej chwili
strącić na samo dno. Momentami wydawało mi się nawet, iż opisy życia w
Rzymie są u Moran zbyt śmiałe – czy w starożytności mieli już torby,
podgrzewane baseny, czy wodę z rur? Pisarka w posłowiu – co bardzo mi
się podobało – odnosi się do tych kwestii i rozwiewa moje wątpliwości.
Przyznaję, że spodziewałam się po tej
książce raczej losów dorosłej Kleopatry Selene, nie zaś opowieści o
dziecku, jednak nie jestem rozczarowana. Myślę sobie tylko, że dalsze
losy Kleopatry byłyby równie wdzięcznym materiałem na kolejną powieść.
Michelle Moran, Córka Kleopatry, Wyd. Sonia Draga, 2012
Komentarze
Prześlij komentarz