Druga część trylogii trisolariańskiej, Ciemny las, poświęcona jest przygotowaniom ludzi do nadchodzącej inwazji obcych i to w warunkach ograniczonego postępu technicznego (dlaczego - to odsyłam do części pierwszej). Staram się nie spojlerować, no ale trudno nie odnosić się do tego, co wydarzyło się w poprzedniej części. Akcja rozgrywa się na przestrzeni bardzo długiego odcinka czasu: kilkuset lat. Powieść zaczyna się obiecująco, ale im dalej w las, tym ciemniej… Moja reakcja na to wszystko: co tu się właściwie podziało? Gdyż całość wygląda mi tak, jakby autor urządził sobie burzę mózgu i wrzucił to wszystko do książki. Mamy tu wiele dość chaotycznie podanych wątków, typu: ludzie wymyślili coś tam, ale to nie wyszło…  ok, to może spróbujmy czegoś innego. I następuje zwrot akcji…

Moim zdaniem wiele z tych wątków podjętych przez autora jest po prostu zbędnych, bo nic nie wnoszących - w szczególności chodzi mi tu o wątek życia osobistego jednego z bohaterów (w dodatku mocno naznaczony seksistowskimi rojeniami o idealnej tzn. uległej, niewinnej i głupiej partnerce). Z kolei inne, całkiem obiecujące są nierozwinięte; koncept Wpatrujących się w Ścianę jest niewykorzystany moim zdaniem, a wątków z Problemu trzech ciał, takich jak ruch RTZ czy cywilizacja trisolariańska, Cixin w ogóle nie kontynuuje. Jak dla mnie zbyt dużo miejsca w Ciemnym lesie autor poświęcił technikaliom: budowie statków kosmicznych i strategiom wojennym (i oczywiście technologiom tu wykorzystywanym), a zbyt mało problemom natury socjologicznej i psychologicznej, jakie implikowane byłyby przez tego rodzaju kryzys dla ludzkości. Co jest ważniejsze: życie tu i teraz, czy przyszłość? Jak ludzie reagują na wizję zagłady? Choć te pytania przewijają się przez całą powieść, to finalnie nie stanowią one zagrożenia dla podejmowanych przez ludzkość działań obronnych. Dla mnie w ogóle wątpliwe jest założenie, że ludzkość przejęłaby się inwazją obcych, mającą nadejść na kilkaset lat - w sytuacji, kiedy nie przejmujemy się tym, co będzie za lat kilkanaście czy kilkadziesiąt - co dobrze obserwujemy obecnie. Nie jesteśmy w stanie ograniczyć się w teraźniejszości, na rzecz przyszłości. Szczerze mówiąc, to sama wzruszyłabym ramionami…Cixin te kwestie traktuje po macoszemu - głównie pisze o ogarniającym ludzkość defetyzmie, ale nie wiadomo skąd w ogóle się on wziął: czemu ludzie są tak pesymistycznie nastawieni, nie wierzą w możliwość pokonania obcych? Wydaje się, że wielu czytelnikom to wystarcza (panowie z pewnością są zadowoleni z dominacji “twardych” tematów), ba, wiele osób pisze nawet, że tej "psychologii" jest tu za dużo. Z mojego punktu widzenia wyszło to dość słabo i mało wiarygodnie. Nie wiem, może to byłby zbyt oklepany rozwój akcji, gdyby opisać jak ludzie się kłócą na temat potencjalnej apokalipsy (coś na kształt fabuły Don’t look up)? Zbyt “zachodnie” podejście? Wiele osób kwituje to “wschodnią mentalnością”, tym słynnym kolektywizmem i umiejętnością podporządkowania się jednostek wyższym celom. Ewidentnie rozwój akcji w Ciemnym lesie stanowi naginanie rzeczywistości do jakiejś [narzuconej z góry] ideologii, co jest jakże zgodne z duchem partii…

Lejtmotivem Ciemnego lasu jest kwestia postępu technologicznego i przy okazji weryfikujemy, jak widzą go Chińczycy. Problem zastoju technologicznego potraktowany jest niespójnie, gdyż nie do końca wiadomo dlaczego jedne technologie mogą się rozwijać, a inne nie - np. ludzie nie są w stanie stworzyć sztucznej inteligencji, ale za to bez problemu hibernują się na długie lata, co jest standardowym rozwiązaniem kłopotów zdrowotnych. Medycyna też się rozwija się, tak samo jak podróże w kosmos. Niech ktoś mnie poprawi jeśli się mylę, ale jak możliwa jest fuzja jądrowa bez badań podstawowych? Wyczerpaniem zasobów naturalnych planety i degradacją środowiska też specjalnie się Cixin nie przejmuje. No jakżeż typowo dla ludzkości: to się jakoś samo naprawi/technologia nas uratuje. A skąd wobec tego wziął się późniejszy skok technologiczny, opisany bardzo lakonicznie w książce? Podobnie zresztą jak poprzedzający go wielki kryzys, nazwany Wielkim Jarem, nie do końca wyjaśniony - kolejny ciekawy wątek, przez który Cixin przegalopował, zupełnie na zasadzie milczenia Chińczyków o Wielkim Skoku i rewolucji kulturalnej - o tym nie mówmy. Mimo, iż autor cały czas odwołuje się do fizyki, to ma się już bardziej wrażenie obcowania z fantastyką, a nie nauką - trzeba mocno zawiesić niewiarę, gdyż trudno się rozeznać w tym, co tu jest fikcją, a co możliwością potencjalnie skrywaną przez rozwój nauki. Przydałby się tu jakiś komentarz ze strony fizyka. Trzeba pamiętać, że rozwój technologiczny nie jest płynny - czasem jest dziełem przypadku, a czasem trzeba czekać długie lata na jakiś przełom. Na pewno odpowiednia motywacja (taka jak zagłada świata) gra tu dużą rolę, wiara potrafi przenosić cuda - i tu pojawia się u Cixina znów niespójność, bo skoro ludzkość opanował taki defetyzm, to jak jednak zdołano się mobilizować do tych wszystkich działań? Wyjaśnienia Cixina są dla mnie niewystarczające. Całą powieść czekałam też na sensowne wyjaśnienie, dlaczego pewien zblazowany chiński naukowiec był taki specjalny - ale nie doczekałam się. Owszem, koniec końców to on ratuje świat, ale jest to wyjaśnienie post factum, więc ludzkość i Trisolarianie musieliby dysponować mocą jasnowidzenia. Zakończenie Ciemnego lasu wywraca do góry nogami to, co działo się w całej powieści - i znowu jest to mocno niewiarygodne, w kontekście do uprzednich poczynań Trisolarian oraz ich przenikliwości.

Powieść ma ciekawe momenty. Podobały mi się: socjologia kosmiczna, “urok”, program Wpatrujących się w Ścianę, plan zniszczenia Układu Słonecznego, zabójcza kropla, koncepcja ciemnego lasu, wywodząca się z teorii gier, oferująca całkiem przekonujące wyjaśnienie paradoksu Fermiego. Pod warunkiem, że wpadły na to wszystkie inne cywilizacje (co oczywiście zakłada, że wszystkie one myślą tak samo) - bo ludzie najwyraźniej nie. Czy natomiast jest to coś świeżego? No nie, powiedziałabym, iż jest to coś, co każdy czuje na tzw. “chłopski rozum” (i co przewija się w niezliczonych produkcjach sci-fi na temat kontaktu z obcymi). Przypomina mi się zawsze tekst z filmu Battleship: Bitwa o Ziemię: mój dziadek zawsze mówił, że obcy kiedyś przylecą na Ziemię - i miał nadzieję, że tego nie dożyje. 

Pierwszą część trylogii ratował oryginalny koncept, druga pod tym względem wypada dużo gorzej. jest tu mnóstwo nieścisłości, a kiepski styl, w tym papierowe postaci, rzuca się bardziej w oczy, wobec niedostatków fabularnych. Z drugiej strony jako że książki te napisane są prostym językiem i dużo się w nich dzieje, to nie trzeba się specjalnie wytężać przy ich lekturze. Przeczytałam Ciemny las w ramach odskoczni od bardziej ambitnych lektur, ale nie ma się czym zachwycać. Tym większą zagadką są dla mnie tak wysokie oceny tego tomu.  Najlepsze jest to, iż książka kończy się tak, że w zasadzie mogłoby to być zakończenie całej tej historii, a mimo to dostajemy tom trzeci - jeszcze grubszy od drugiego. Znowu więc ciekawość mnie gryzła: co w nim jest i nie mogłam sobie podarować tej lektury...

Metryczka:
Gatunek: powieść fantastyczna
Główni bohaterowie: wielu
Miejsce akcji: Ziemia/Układ Słoneczny
Czas akcji: przyszłość
Ilość stron: 671
Moja ocena: 3,5/6
 

Cixin Liu, Ciemny las, Wydawnictwo Rebis, 2022

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później