Frankistowska Hiszpania była przerażającym miejscem. O kradzieżach dzieci w tym kraju coś mi się obiło o uszy, ale nie znałam szczegółów tego procederu. Zresztą podobne "zarządzanie dziećmi" - nieślubnymi, niechcianymi, niepożądanymi - miało miejsce i w innych państwach, gdzie rządził się Kościół - w Irlandii niesławne przytułki dla samotnych matek, sierocińce dla rdzennej ludności w Kanadzie czy Stanach. W Hiszpanii jednak znikały dzieci urodzone też w "normalnych" rodzinach, małżeństwach, chciane, wyczekane. Ma się wrażenie, że żadne małe dziecko nie było przed tym bezpieczne i to mnie zszokowało. I bezkarność ludzi, którzy to robili, wspierana przez powszechną zmowę milczenia wokół tematu. Np. to, że odmawiano rodzicom zobaczenia swojego dziecka, informacji albo pochowania go - jakim prawem? Ciekawe było to, że dziecka zmarłego w ciągu 24h od narodzin nawet nie traktowano jako dziecka, tylko nadal jako płód i część ciała matki. Jak to się ma do teorii ruchów prolife o "życiu od poczęcia". Traktowanie dzieci jak rzeczy, jak towar. 

Jednak sprawa nie jest wcale taka jednoznaczna. Władze Hiszpanii nadal wypierają się tego wszystkiego, uważają, że nie było żadnych kradzieży, a już zwłaszcza zorganizowanych. Jeśli kradzieży nie było, to czemu odmawiano rodzinom wydania ciał i pochowania dzieci i wrzucano je do zbiorowych grobów, jak śmieci lub odpady medyczne? Reportaż Katarzyny Kobylarczyk pełen jest tego typu drastycznych szczegółów. Śledztwa są umarzane, pierdolnik w dokumentach, ludziom poszukujących swoich krewnych odmawiany jest dostęp do archiwów, zwłaszcza kościelnych, rodziny wysyłane na drzewo. Zmieniło to mój obraz współczesnej Hiszpanii jako postępowego państwa, które już nie podlega kościelnej dyktaturze. Okazuje się, że pozostałości tego typu mentalności nadal funkcjonują, w połączeniu z czysto oportunistycznymi obawami Hiszpanii, tudzież Kościoła przed [kolejnym] skandalem.

Ale nawet nie to było najgorsze, tylko traktowanie kobiet, rodem z Opowieści podręcznej. Wszystko to, co tylko może się składać na instytucjonalną przemoc wobec kobiet na bazie ultranacjonalistyczno-katolickiej wizji świata. Zakaz rozwodów i antykoncepcji. Całkowita władza mężczyzny - ojca, męża czy brata - nad kobietą. Sprzedawanie dziewczyn na żony, żeby "uwolnić je od hańby", zamykanie je w internatach i więzieniach za niemoralność. Jak w każdym faszystowskim reżimie, kobieta miała być podporządkowana mężczyźnie, sprowadzona do rodzenia dzieci ku chwale ojczyzny - rozmówcy Kobylarczyk zwracają uwagę, że kradzieże dzieci były jednym z przejawów takiego myślenia. Kobiety to podrzędne istoty, które "nie myślą logicznie, nie potrafią posługiwać się inteligencją", a "napędzają je zawiść, złość i chuć", jak wymyślił czołowy hiszpański psychiatra. Jaki normalny człowiek mógłby wymyślić coś tak pogardliwego i nienawistnego w stosunku do drugiego człowieka? I to działo się nie w wieku XIII lub XVII dajmy na to, tylko w XX, jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Wydaje się wam, drogie panie, że wasze prawo do głosowania, pójścia do pracy, czy decydowania o własnym życiu jest takie oczywiste i nie musicie już o to walczyć? Nie czujecie się dyskryminowane? Niektórzy chcą powrotu tego typu porządku świata.

Tekst Kobylarczyk jest bardzo skondensowany, w zasadzie są tu tylko gołe fakty plus wypowiedzi osób, czy to podejrzewających, że zostały ukradzione rodzicom, bądź rodziców po latach nadal szukających swoich dzieci. Znalazło się tutaj również miejsce na przedstawienie stanowiska instytucji zajmujących się prawami człowieka: Amnesty International, czy ONZ, oceniających działania Hiszpanii współcześnie wobec tego problemu.

Zdaniem ekspertów organizacji niektóre z przypadków wyczerpywały znamiona wymuszonego zaginięcia. To poważny zarzut. Wymuszone zaginięcie to naruszenie podstawowych praw człowieka, a w przypadku, gdy jego ofiarą jest małoletni, nie przedawnia się, dopóki dziecko nie odzyska swojej prawdziwej tożsamości oraz więzów rodzinnych. Władze państwa, w których ono nastąpiło mają obowiązek interweniować i doprowadzić do ukarania sprawców. Hiszpania, zdaniem Amnesty International nie robi tego. Organizacja zarzuciła Madrytowi, że nie podejmując odpowiednich działań tworzy klimat bezkarności.

Autorka jest przezroczysta, nie komentuje. Jeśli czegoś mi brakowało to pogłębienia psychologicznych kwestii, związanych z cierpieniem po zniknięciu dzieci i tzw. “brakiem domknięcia”, a także relacji rodzin połączonych po latach.

Szokujący reportaż.

Metryczka:
Gatunek: reportaż
Główny bohater: Hiszpania
Miejsce akcji: Hiszpania
Czas akcji: XX wiek
Ilość stron: 208
Moja ocena: 5/6
 
Katarzyna Kobylarczyk, Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci, Wydawnictwo Czarne, 2023

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później