Romans z Turcją
Nie byłam jeszcze nigdy w Turcji, choć
chciałabym tam pojechać. Sądząc z wielu relacji kraj ten ma bardzo wiele
do zaoferowania, bo nie tylko piękne krajobrazy, ale i bogatą historię
(o czym pisałam ostatnio).
Joy Stocke, Angie Brenner, Romans z Turcją, Wyd. Lambook, 2013
Angie i Joy, dwie jasnowłose Amerykanki
są w Turcji zakochane. Poznały się przez wspólną znajomą, która
poprosiła je o pomoc w poprowadzeniu pensjonatu, zakupionego w tym
kraju. Udając się tam, obie miały nadzieję na to, o czym rozpisują się
liczne książki:
Jak dotąd jedynie czytałam o kobietach, które zamieszkały w obcym kraju, teraz miałam zostać jedną z nich, siedzieć nad morzem i jak one spisywać własną historię. (…) Do tego przygotowywanie wykwintnych śniadań dla gości, nadawanie pokojom w pensjonacie niepowtarzalnej atmosfery, przesiadywanie na balkonie i rozmawianie o książkach z Joy – bardzo chciałam tak żyć.
Taak, przesiadywanie na balkonie nad
brzegiem Morza Śródziemnego i rozmowy o książkach… któż by nie chciał
tak żyć. Pensjonat okazał się być niewypałem, lecz nie o to w tej
książce chodzi. Autorki na przestrzeni 10 lat wielokrotnie do Turcji
wracały, zauroczone jej tradycjami, pozostającymi na styku kultur,
życzliwością i gościnnością ludzi. Zwiedziły nie tylko Stambuł, ale i
tureckie rubieże, m.in. Konyę, górę Ararat, jaskinię, gdzie podobno
ukrywała się matka Abrahama, niezwykłe krajobrazy Kapadocji. Były w
tureckim hammanie, na Festiwalu Tańczących Derwiszów, raczyły się
wyśmienitą turecką kuchnią. W Romansie z Turcją opisują swoje wrażenia z tych podróży.
Jednym z celów, jakie przyświecały
autorkom, przy pisaniu tej książki była chęć zwalczania stereotypów
pokutujących na temat Turcji. W Ameryce Turcja uważany jest za
niebezpieczny kraj (pełen muzułmanów, a zatem terrorystów), a one same
za ryzykantki. Jakież było ich zdziwienie, kiedy okazało się, że z
punktu widzenia Turków to Ameryka jest niebezpiecznym krajem, chociażby
dlatego, iż ludzie mogą posiadać tam broń – i trudno odmówić tutaj
Turkom racji.
Romans z Turcją ma charakter
quasi reportażu podróżniczego, lekkiego i przygodowego Powiedziałabym
nawet, że kobiecego… Autorki nie podejmują raczej tematów trudnych,
problemów dręczących Turcję, tak jak to zrobił Witold Szabłowski.
Bardziej rozkoszują się dniem, podziwiają krajobrazy i delektują
jedzeniem. Podróżniczki zwracają nie raz uwagę na przystojnych Turków
oraz wspominają nawiązane z nimi kontakty. W zasadzie w każdym zakątku
Turcji, w każdym miasteczku, czy w hotelu znajduje się jakiś amant…
Wyczuwałam w tym wyraźnie tęsknotę za odmianą dotychczasowego życia i
pokusę przeniesienia się nad Morze Śródziemne. Relacje z Turkami mają
jednak dla autorek charakter przelotny, to wakacyjne znajomości, bo
okazuje się, że przepaści kulturowej nie da się tak łatwo zasypać. Angie
i Joy są kobietami niezależnymi, prowadzącymi własne biznesy, nie
odpowiadającymi oczekiwaniom wielu tureckich mężczyzn, iż porzucą
wszystko i będą zajmować się domem.
Książka napisana jest bardzo przyjemnym,
prostym językiem, szybko się ją czyta. Myślę, że jeśli chodzi o
pokazanie przyjaznego oblicza Turcji i zachęcenie ludzi do odwiedzania
tego kraju, książka spełnia swoje zadanie, choć wątpię, czy pozostanie
ona na dłużej w mojej pamięci...
Komentarze
Prześlij komentarz