Czytadło. Bajka dla nastolatek. Indie dla początkujących. Spodziewałam się czegoś ambitniejszego... Moje pierwsze wrażenia z lektury Nieba nad Indiami nie były entuzjastyczne.

XIX wiek, Helena, nastoletnia ledwie dziewczyna zostaje osierocona przez ojca i bez środków do życia. W takiej sytuacji pozostaje jej tylko zdać się na łaskę krewnych. Nieoczekiwanie jednak zjawia się nieznajomy, lecz za to przystojny i bajecznie bogaty mężczyzna, który proponuje jej małżeństwo. Jakże dogodnie. Co prawda Helena wzbrania się wyjść za kogoś, kogo nie zna i kto napawa ją lękiem, a wszystko bardziej przypomina transakcję handlową, niż uświęcony przez Boga związek, ale nieważne... Dlaczego ów nabab, mogący mieć wszystkie zwrócił uwagę akurat na biedną sierotę – tego nie wiadomo. Dalej wszystko toczy się również jak w bajce, lub typowych XIX-wiecznych romansidłach. Ona jest słabą kobietą, rumieniącą się przy każdej okazji, on doświadczonym mężczyzną, typowym macho, mającym nad nią przewagę pod każdym względem. Irytująco i stereotypowo. Mało tego, jest w nim coś diabolicznego, jakaś tajemnica, która sprawia, iż ludzie boją się tego człowieka. Ona również boi się go i nienawidzi, ale z drugiej strony coś ją w nim pociąga i ostatecznie nie może mu się oprzeć... Można by rzec, iż to uwikłanie w typowy toksyczny związek z kimś, kto sprawuje nad nią kontrolę i fizyczną, i psychiczną. On nią pomiata, jest nieprzewidywalny, ona się do niego przywiązuje. Kojarzyło mi się z legendą o Sinobrodym... Bohaterce możemy współczuć albo nią gardzić, za jej słabość i głupotę, ale trudno się z nią identyfikować. Czy młodziutka małżonka może swoją miłością uleczyć zranioną najwyraźniej duszę Iana? To również jak najbardziej mityczne przekonanie... W Niebie nad Indiami nie chodzi jednak o psychologiczne analizy osobowości bohaterów, nakreślonych grubą kreską, czy zastanawianie się nad prawdopodobieństwem zdarzeń. Helena wraz z Ianem ruszają do Indii, gdzie ten ostatni posiada plantację herbaty i zaczyna się przygoda... Dosyć spokojna opowieść o życiu małżonków nagle zmienia się w rwący strumień wydarzeń, kiedy do powieści wkrada się druga opowieść o tajemnicach Iana. O tym, co sprawiło, iż jest tak nieprzewidywalny, nieprzystępny, gwałtowny. O jego rodzicach i dzieciństwie. Wraz z bohaterami przemierzamy Indie wzdłuż i wszerz, poznając różne regiony, ich przyrodę, bogate, starodawne tradycje oraz historię, angażując się w konflikt pomiędzy władającymi Indiami ferengi, a ich rdzennymi mieszkańcami. Opisy Indii są tak plastyczne, iż można się w kraju tym zakochać, a akcja tak pędzi do przodu, że nie sposób się od książki oderwać. Te malownicze opisy indyjskich pejzaży rekompensują naiwną fabułę powieści. Niebo nad Indiami jest doskonałą rozrywką, pozwalającą na całkowite oderwanie się do szarej rzeczywistości i zanurzenie się w bajkowej krainie maharadżów, wspaniałych plantacji u podnóży Himalajów i oczywiście – miłości przezwyciężającej wszystkie przeszkody.
 
Nicole C. Vosseler, Niebo nad Indiami, Wyd. Sonia Draga, 2012

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później