Witajcie w raju
Zbliża się majówka, wakacje – czas
urlopów i wyjazdów. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak wyglądają kulisy
przemysłu turystycznego – przeczytajcie Witajcie w raju.
Z reguły tego nie robię, ale tym razem zacytuję opis z okładki, ponieważ oddaje on idealnie istotę problemu:
Czy tygodniowe wakacje All-inclusive
mają coś wspólnego z podróżą? Czy za kilkaset euro możemy kupić
„koloryt lokalny”? Czy na egzotycznych wyspach pozostało jeszcze coś do
odkrycia, oprócz jednakowych hoteli, zastawionych leżakami plaż,
kontynentalnego menu i straganów pełnych pamiątek?
Turystyka to pochodna postępu: pojawiła
się, kiedy pojawiły się możliwości w miarę szybkiego przemieszczania
się, a zatem środki transportu: pociąg, samochód, samolot. Kiedyś ludzie
nie podróżowali, bo nie mieli jak. Ale i dziś, turystyka to przede
wszystkim domena bogatych: biedni nie jeżdżą na wakacje. Kurorty,
hotele, spa, all-inclusive, z tego wszystkiego korzystają mieszkańcy
krajów rozwiniętych, do których teraz zalicza się już Polska. To ci,
którzy ciągle gdzieś pędzą, zarabiają, gromadzą rzeczy, a potem
potrzebują „chwili oddechu”. Odnogą nurtu są backpackerzy, którzy
podróżują w poszukiwaniu przygód - ale i oni pochodzą przecież
wyłącznie z tej uprzywilejowanej części świata. Co natomiast rozwijająca
się turystyka oznacza dla mieszkańców rejonów turystycznych, w
szczególności w krajach trzeciego świata: Azji, Ameryki Południowej?
Komercja ograbia ich z przestrzeni życiowej, niszczy ich środowisko
naturalne i wyzyskuje. "Tubylcy" pracujący w sektorze turystycznym
zarabiają głodowe stawki i są upokarzani, po to, żeby zapewnić wygodę i
rozrywkę nam – wakacjowiczom. Nie do wiary, że oficjalnie w Tajlandii
prostytucja jest zakazana! W Tajlandii, która SŁYNIE z seksturystyki!
Mam uwierzyć, że władze Tajlandii nic o tym nie wiedzą??
Ta niepozorna książeczka na pewno nie
poprawi humoru ludziom myślącym. Nie chodzi o to, że byłam nieświadoma
tego, co w niej opisano, lub że brakuje w niej danych i statystyk.
Chodzi o wydźwięk. Zawsze jest tak samo: człowiek niszczy każde miejsce,
w którym się pojawia. Szukamy nietkniętych zakątków, a potem stawiamy
tam hotele, stawiamy stragany z tandetnymi pamiątkami, żeby mogły się
tam zjeżdżać hordy turystów. Oczywiście w tym momencie takie miejsce
przestaje być już atrakcyjne dla tych, którzy chcą zobaczyć coś więcej,
niż tylko basen przed hotelem. Nie trzeba szukać daleko - wystarczy
spojrzeć, co stało się z Toskanią. Jeśli jakieś miejsce jest rajem, to
dotknięcie człowieka na pewno go zniszczy. Najgorsze jest to, że nic nie
można na to poradzić, czuję całkowitą bezsilność kiedy o tym myślę.
Nawet nie chce mi się już o tym pisać. Człowiek już taki jest. Zawsze
znajdą się ludzie, dla których najważniejszy będzie zysk, których nic
nie będzie obchodzić cierpienie innych, albo po prostu bezmyślni
prostacy, rozrzucający wokół siebie śmieci. To bardzo przygnębiające; ja
nie chcę być częścią takiego świata.
Książki w podobnym nurcie, które warto przeczytać: No logo – Naomi Klein, Dług – Margaret Atwood, niedawno czytany Ostatni taki Amerykanin.
Moja ocena: brak - lektura obowiązkowa dla każdego myślącego człowieka
Komentarze
Prześlij komentarz