Mark Rowlands jest filozofem, Brenin wilkiem. Jako młody wykładowca, Rowlands postanowił sprawić sobie... wilka. Prawdziwego wilka, który następnie został udomowiony i towarzyszył Rowlandsowi jak pies, choć wilk od psa się znacznie różni. To obcowanie z wilkiem, a więc tak naprawdę z dziką naturą skłoniło filozofa do przemyśleń, których efektem jest książka. Autor pisze w niej o Breninie: o jego niszczycielskich zapędach, fenomenalnej sile i wytrzymałości, wspólnym bieganiu, instynkcie łowieckim, przyjaźni z psami... To jest bardzo ciepła opowieść o zwierzęciu, które stało się przyjacielem człowieka, o wzajemnej miłości między wilkiem a człowiekiem, o POSZANOWANIU, jakie zwierzęciu okazywał człowiek.
Biegnąc, Brenin płynął nad ziemią z taką elegancją i oszczędnością ruchów, jakiej nigdy nie widziałem u psa. (…) Z odległości wyglądało to, jakby płynął kilka centymetrów nad ziemią. (…) Nadal mam go przed oczami: widmowy wilk w mgiełce świtu w Alabamie, sunący bez wysiłku nad ziemią, cicho, płynnie i spokojnie.
Opowieść o futrzastym przyjacielu przeplatana jest zaś refleksjami dotyczącymi natury człowieka (i wilka), zła w nim drzemiącego, szczęścia, miłości i śmierci.
Podstawy, dowody, prawomocność: tylko naprawdę paskudne zwierzę może potrzebować takich pojęć. Im bardziej nieprzyjemne zwierzę, im bardziej podstępne, im bardziej niewrażliwe na możliwość pojednania, tym bardziej potrzebuje poczucia sprawiedliwości. I oto mamy samotną, odrębną od reszty natury małpę człekokształtną: jedyne zwierzę na tyle paskudne, by stać się zwierzęciem moralnym.
Warto zastanowić się nad tezami stawianymi przez Rowlandsa, zwłaszcza własną kondycją jako człowieka. Czym różni się człowiek od zwierzęcia? Czy naprawdę jesteśmy „lepsi” od zwierząt i dlaczego tak uważamy? Jakie są motywy czynienia zła? Myślę, że dużo w tym racji, że obecnie trudno nam uwierzyć w istnienie zła. Ujmujemy zło w cudzysłów. Złe uczynki tłumaczymy: a to trudnym dzieciństwem, a to chorobą psychiczną, a to bezmyślnością. Jak stwierdza Rowlands, zło, które jest rezultatem naprawdę złych intencji jest rzadkością. Ale to nie zmienia postaci rzeczy, że dokonało się coś złego.
Kiedy traktujemy zło w kategoriach przypadłości medycznej lub kryzysu społecznego, zakładamy, że jest ono wyjątkiem: czymś, co rezyduje na marginesach społeczeństwa. Ale w istocie zło przenika nas wszystkich. Przyczepia się do agresywnych ojców i uległych matek. I w nie mniejszym stopniu dotyczy uprzywilejowanych i zadowolonych z siebie harwardzkich psychologów, rzekomych ekspertów w dziedzinie zdrowia psychicznego, którzy działali jak można przypuszczać, powodowani jak najlepszymi intencjami wobec ludzkości. Ja też popełniłem wiele złych uczynków. Ty także. Zło jest czymś powszechnym, codziennym. Jest banalne.

A dobro? Tu filozof stoi na stanowisku, że prawdziwie dobry jest uczynek tylko w stosunku do kogoś, kto jest od nas słabszy i od kogo nie możemy oczekiwać czegoś w zamian. Miarą człowieka staje się zatem jego stosunek do słabszych od siebie, w szczególności dzieci, osób starszych, chorych, a także zwierząt.

Kiedy druga osoba jest bezsilna, żaden samolubny motyw nie skłania nas, by traktować ją przyzwoicie, albo z szacunkiem. Nie może nam ona pomóc, ani przeszkodzić. (…) W takich sytuacjach jedynym, co może nas skłaniać ku przyzwoitości i szacunku jest motyw moralny: traktujemy ją tak, ponieważ tak należy robić (…).

Rzecz w tym, że co człowiek uczyni, to do niego wróci. Nie można pojmować innych jako szans do wykorzystania, jako nosicieli słabości, które trzeba obnażyć, ponieważ to zawsze obróci się przeciwko nam i zasadniczo skazi nasz sposób myślenia o samych sobie.
Nie nazwałabym tej książki porywającą, bo są inne przymiotniki, które określają ją znacznie lepiej: wartościowa, mądra, wzruszająca. Filozoficzne rozważania Marka Rowlandsa nie nużą, bardzo sprawnie łączą się z pozostałymi wątkami książki. Język, w jakim napisany jest Filozof i wilk przypomina mi inną lekturę z pogranicza filozofii: Zen i sztuka oporządzania motocykla. Rowlands pisze trochę też o sobie – a wszystko to ze sporą dozą autoironii, dystansu do własnych poczynań, do dosyć nietypowego życia, by nie powiedzieć ekscentrycznego życia, jakie wiódł w tamtym czasie, kiedy był właścicielem Brenina. 

Moja ocena: 5,5/6

Mark Rowlands, Filozof i wilk, Wyd. W.A.B (Seria Biosfera), Warszawa 2011

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później