Pod nocnym niebem
Ta powieść jest chyba jednym z nielicznych przykładów, kiedy polski tytuł jest lepszy od oryginału. A place of secrets brzmi banalnie, podczas gdy Pod nocnym niebem
ma w sobie obietnicę czegoś pięknego, magicznego i romantycznego. Dość
wyobrazić sobie rozgwieżdżone wiosenne niebo, poczuć tę atmosferę
absolutu, nieskończoności i niezbadanych tajemnic nauki.
W istocie powieść Rachel Hore Pod nocnym niebem
jest tyleż romantyczna, co banalna. Jej główna bohaterka Jude pracuje w
domu aukcyjnym, zajmując się starodrukami. Pewnego dnia otrzymuje
zlecenie przygotowania na sprzedaż kolekcji książek Anthony'ego
Wickhama, XVIII-wiecznego astronoma-amatora. Szczęśliwie posiadłość
Wickhamów znajduje się w rodzinnych stronach Jude, więc wykorzystuje ona
tę sposobność, aby odwiedzić swoją siostrę i babcię. W trakcie wizyty
okazuje się, że historia Wickhamów splata się w tajemniczy sposób z
historią rodziny Jude. Mamy więc znany schemat, w którym mieszczą się
obowiązkowo wątek miłosny i niezbyt zdrowe relacje rodzinne Jude. Ten
schemat jest jednak wypełniony dosyć oryginalnymi szczegółami. Pod nocnym niebem
to pierwsza chyba powieść z wątkiem astronomicznym, jaką czytałam, a
astronomia jest przecież nauką arcyciekawą. Dodatkowo dużą rolę odgrywa
tu historia – autorka potrafiła wykreować atmosferę XVIII-wiecznego
oświecenia i odkryć naukowych, choć momentami stylizowany język jest
dosyć nieporadny (lub to kwestia tłumaczenia), a fragmenty dziennika
Esther nużą.
Rodzinne sekrety, mroczna folly stojąca w
głębi lasu, sny i niedopowiedzenia, a jednocześnie sympatyczni
współcześni bohaterowie – to wszystko tworzy niepowtarzalny klimat
opowieści, w którym teraźniejszość łączy się z przeszłością. Lektura w
naturalny sposób wciąga czytelnika – początkowo byłam nią oczarowana -
do mniej więcej ¾ książki, kiedy to wydarzają się rzeczy...
nieprawdopodobne. Moim zdaniem, autorka przekombinowała, splatając zbyt
wiele wątków naraz, mnożąc zbiegi okoliczności i okraszając to wszystko
elementem nadprzyrodzonym. Zakończenie to jedno wielkie rozczarowanie:
historia zostaje nagle zupełnie spłaszczona, bohaterowie przyjmują wątłe
hipotezy za pewniki i ostatecznie wszyscy żyją długo i szczęśliwie...
To jest tak lukrowane, że aż bolą zęby – już dawno nie spotkałam się w
żadnej powieści z takim banalnym uproszczeniem akcji. Na dodatek
zagadki, które autorka namnożyła są potraktowane wybiórczo, gdyż
niektóre z nich pozostają niewyjaśnione.
Spodziewałam się po tej powieści więcej
astronomii, gdy tymczasem akcja koncentruje się na rodzinnych
komplikacjach. Byłoby to do zaakceptowania, wszak książki i tak nie
zaliczymy do literatury nazbyt ambitnej – ot lekka i przyjemna lektura
na letnie wieczory. Niestety niezłe wrażenie psuje okropna końcówka,
która sprawia, że z całkiem obiecującej powieści Pod nocnym niebem przeistacza się w harlequina.
Moja ocena: 4/6 (czwórka za pomysł i zachętę do przeczytania książki Wiek cudów)
Rachel Hore, Pod nocnym niebem, Wyd. Prószyński i s-ka, 2012
Komentarze
Prześlij komentarz