Sześć pięter luksusu
Dom towarowy braci
Jabłkowskich dla rodowitych warszawiaków jest zapewne symbolem starej,
przedwojennej Warszawy. Sęk w tym, że pozostało już bardzo niewiele takich
osób, które pamiętałoby tamte czasy i pamiętałoby Dom Handlowy na Brackiej. Do
niedawna mieściła się tam księgarnia Traffic i wielu warszawiaków nie znających
historii Jabłkowskich zadawało sobie pytanie o co chodzi z jej likwidacją.
Przedsiębiorcza rodzina
Jabłkowskich swój pierwszy interes założyła jeszcze w XIX wieku. Były to czasy
zaborów, kiedy w Warszawie nawet jeszcze nie funkcjonowała kanalizacja. Na
początku XX wieku Józef Jabłkowski junior założył Towarzystwo Akcyjne z
zamiarem wybudowania pierwszego w stolicy domu handlowego z prawdziwego
zdarzenia, wzorem takich przybytków funkcjonujących np. w Londynie czy Paryżu.
Powstał piękny, przestronny, 6-piętrowy budynek, w którym z założenia miano
handlować kompleksowo konfekcją damską i męską oraz wszystkim, czego trzeba do
domu. Dziś już takich typowych domów towarowych w Polsce nie ma: są galerie
handlowe, ale to nie to samo.
Sklep jak na tamte czasy
zadziwiał rozmachem i nowoczesnością. Ba, był nowoczesny nawet jak na dzisiejszą
miarę. Prowadził sprzedaż wysyłkową i to z darmowym kosztem wysyłki! Na
życzenie klientów zakupy były odwożone do domu… Personel był wysoko
wykwalifikowany, a Jabłkowscy dbali o swoich pracowników, wzorem Henry’ego
Forda, zapewniając im nie tylko przyzwoite płace, ale i system awansów i świadczenia
socjalne. Niejeden dzisiejszy pracodawca i niejeden przedsiębiorca mógłby z
Jabłkowskich brać wzór. Niestety firma Jabłkowskich
była od początku pechowa: jej otwarcie zbiegło się z wybuchem pierwszej wojny
światowej. Po wojnie, kiedy gospodarka się nieco „odkuła”, nastąpił wielki
kryzys, a potem, po kilku latach, wybuchła II wojna światowa. Czasy były więc nie
najszczęśliwsze do robienia interesów. Dom towarowy Jabłkowskich cudem ocalał z
wojennej pożogi, lecz ostatecznie dobiła go komunistyczna Polska i jej polityka
tępienia prywatnej inicjatywy. Budynek został Jabłkowskich odebrany przez
państwo za „długi wojenne”, a potem był przekazywany różnym dzierżawcom, którzy
oczywiście doprowadzili go do ruiny. Wyremontowano go jako tako dopiero w
latach 80-tych. Po upadku PRL-u potomkowie Jabłkowskich rozpoczęli długoletnią (jak się okazało) walkę o odzyskanie swojej
własności, bezprawnie im zabranej.
Cezary Łazarewicz opowiada
historię Jabłkowskich w oszczędnym, reporterskim stylu, co potęguje tylko jej
wymowę. Oto przedsiębiorczy ludzie doprowadzeni do ruiny przez socjalistyczną
gospodarkę, zrównującą wszystkich z ziemią, promującą biedę i bylejakość. Ze
zniszczeń wojennych Jabłkowscy by się jakoś podźwignęli, gdyby nie PRL.
Mężczyźni w czarnych płaszczach każą Feliksowi wsiąść do czarnego citroena i przewożą go do więzienia na Rakowiecką. W trakcie rozmowy dyscyplinującej dowiaduje się, że właśnie jako przedstawiciel klasy posiadaczy, został wyeliminowany.
- To mnie bardzo uspokoiło – opowiadał znajomym po wyjściu z aresztu - Ponieważ niczego już nie miałem, moja eliminacja na tym musiała się zakończyć.
Dochodzenie swojego po tylu latach to
wyboista droga: Prawniczce
reprezentującej samorząd Warszawy nie podoba się ten pomysł. Wydaje się, że nic
nie rozumie. Pyta Jana Jabłkowskiego: - Jak to? Chcielibyście, żeby tak wielki
majątek oddać wam za darmo? Młode
pokolenie, wygodnie sobie dziś żyjące, nie pamiętające już nawet stanu
wojennego i patrzące z pogardą na starszych, niedzisiejszych, uważa, że po
tylu latach kamienica powinna zostać w nowych rękach…
Sześć pięter luksusu to powrót do czasów retro, wycieczka po dawnej Warszawie, niesamowita opowieść o przedwojennym harcie
ducha oraz o… arkanach prowadzenia biznesu. W
ostatnich miesiącach wieloletnia batalia o odzyskanie kamienicy ponoć
zakończyła się happy endem.
Cezary Łazarewicz, Sześć pięter luksusu, Wyd. Znak, 2013
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń