Honor
Elif Shafak po raz
kolejny oczarowała mnie swoją najnowszą opowieścią. Rozrzuconą
gdzieś pomiędzy Europą i Azją, kurdyjską wioską, Stambułem a
Londynem, historią rodzinną. W głębi tureckiego kraju, w drugiej
połowie XX wieku wszystko dzieje się tak jak całe wieki temu.
Mężczyźni są bezapelacyjną głową rodziny, kobiety modlą się o
to, by rodzić samych synów, a córki wydawane są za mąż bez
specjalnych ceregieli. Nic się nie zmienia od setek lat. Mężczyznom
wolno wszystko, kobietom bardzo niewiele, bo przecież kobieta dla
mężczyzny to sprawa honoru... Ujmy nie przynoszą mu jego własne
czyny: pijaństwo, brak pracy, zdradzanie żony, czy opuszczenie
rodziny, ale najmniejsze podejrzenie, że kobieta będąca pod jego
„władaniem” - żona, córka, siostra – może źle się
prowadzić. A trzeba wiedzieć, że hańbę na rodzinę może
sprowadzić nawet niewłaściwe spojrzenie na nie tego mężczyznę,
co trzeba...
Albowiem na tej ziemi, gdzie urodziły się Różowe Przeznaczenie i Dość Urody, honor zawsze był czymś więcej niż jedynie słowem. Był również imieniem. (…) honor mieli mężczyźni. Starcy, mężczyzni w średnim wieku, a nawet chłopcy tak młodzi, że ciągle pachnieli nawet mlekiem matki. Kobiety honoru nie miały. Miały za to wstyd – ale jak wszyscy wiedzieli, nie byłoby przyjemnie nosić takie imię.
Ludzie wychowani w takiej
kulturze niewiele się zmieniają nawet gdy przenoszą się w inne
realia, tak jak rodzina Pembe Toprak. Wyjeżdżają oni z Turcji do
Londynu w poszukiwaniu lepszego życia. Łańcuch nieszczęść
został jednak zapoczątkowany jeszcze w ojczyźnie, kiedy Adem nie
poszedł za głosem miłości i wybrał Pembe zamiast jej siostry
Jamili. W Londynie Adem coraz bardziej oddala się od żony, aż w
końcu porzuca swoją rodzinę. Pembe jest dosyć zagadkową
postacią: niby była dziewczynką śmiałą, lecz normy kulturowe są
w niej tak głęboko zakorzenione, że nie potrafi znaleźć miejsca
dla siebie w Anglii. Nie zna dobrze języka a swoje dzieci wychowuje
tak samo, jak wychowywano ją: faworyzuje chłopców, a córce
kładzie do głowy jedynie rzeczy związane z zachowaniami
seksualnymi. Prawda jest taka, iż nie ma kontaktu ze swoimi dziećmi,
nie wie jakimi ścieżkami podążają i o czym marzą. Tkwi w klatce
tradycji. Jest typową posłuszną muzułmańską żoną, a fakt, iż
nagle spotyka mężczyznę, do którego zaczyna coś czuć, wprawia
ją w konsternację. Podobnie jak zresztą jej krewnych, którzy w
obawie o swój honor zaczynają plotkować o zhańbieniu się
kobiety... Splot zdarzeń oraz konflikt międzykulturowy doprowadza
do tragedii.
Shafak potrafi czerpać z
kultury orientu, transponując ją na język zrozumiały dla
zachodniego odbiorcy, czym moim zdaniem różni się od – chociażby
– Orhana Pamuka. Część tocząca się w Turcji ma w sobie wiele z
typowo orientalnych opowieści, ten klimat jednak nie przytłacza. Z
kolei te rozdziały Honoru, które rozgrywają się w
środowisku emigrantów w Londynie przypominały mi powieści Zadie
Smith. W Honorze zastosowano wielogłos: autorka splata
wspomnienia Pembe, Adena, jej dzieci oraz bliźniaczej siostry
Jamili, której życie ułożyło się zupełnie inaczej niż życie
Pembe. W ten sposób otrzymujemy wyjątkowo subtelnie opowiedzianą
sagę rodzinną, umiejscowioną na styku kultur, z wielowymiarowymi
postaciami bohaterów. Pomimo tego, że trudno zrozumieć jak coś
tak abstrakcyjnego jak honor może być ważniejsze i silniejsze niż
odruch dbania o swoich najbliższych – trudno też tu kogoś
jednoznacznie potępić, nawet syna, rzucającego się z nożem na
matkę. Co więcej, czytelnik potrafi wykrzesać w sobie współczucie
dla owych ludzi spętanych kajdanami konwencji. Oni wszyscy są
raczej ofiarami takiego a nie innego wychowania, tradycyjnego systemu
wpajającego ludziom, iż kobieta jest warta niewiele więcej, niż
przedmiot, którego – kiedy sprawia nam kłopoty - można się
pozbyć...
Honor to piękna
opowieść, tocząca się jak rzeka: gładko płynące słowa, układające się w niezwykle jasny
przekaz. Budzące w czytelniku burzę emocji, rodzące nieuchronny
bunt przeciwko niesprawiedliwości, okrucieństwu i braku
jakiegokolwiek zrozumienia dla kobiet w kulturze wschodniej.
Przeciwko kulturze, która aprobuje przemoc, a piętnuje miłość i
bliskość między ludźmi. W tej powieści każde słowo coś
znaczy, każde słowo jest na swoim miejscu. Fabuła Honoru
wprawia w zdumienie, wzrusza - nad ostatnimi 50-ma stronami powieści
płakałam wielkimi grochami – i zapada głęboko w pamięć. Mam
nadzieję – myślałam sobie, że taka historia nie wydarzyła się
nikomu naprawdę, choć wiem, że zabójstwa honorowe
rzeczywiście się zdarzają i to niestety wcale nie tak rzadko.
"Honor" czeka w kolejce na moim Kindle juz od paru miesiecy... Czytalam "Bękarta se Stambulu" i zachwycilam sie Shafak. Swietna pisarka
OdpowiedzUsuńProza tej autorki intryguje mnie od dawna. Najpierw sięgnę na pewno po "Sufi", która czeka na półce, jednak podejrzewam, że będzie to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale na pewno nie ostatnie.
OdpowiedzUsuńMoże lepiej nie zaczynaj od "Sufiego" - to jest debiut autorki i ma bardziej charakter baśni, niż powieści; mnie niespecjalnie się spodobał.
UsuńKilka razy widziałem w księgarni i za każdym mnie kusiło :) Tyle ciepłych słów odnośnie tej książki czytam... trzeba będzie kiedyś przygarnąć :)
OdpowiedzUsuńCenię zarówno "Sufiego", jak i "Honor", choć ten ostatni tytuł to już dzieło wybitne...
OdpowiedzUsuń