Obserwator
Normalność. Co jest normalne? Czy kiedy większość dzieci
szaleje, biega i krzyczy, a jedno siedzi z boku i spokojnie się bawi, to jest
nienormalne? Jeśliby przyjąć, że normalność to jest to, co robi większość, to
tak. I zdaje się, że taką definicję normalności, bez żadnego marginesu dla
całej różnorodności ludzkich zachowań, temperamentów, osobowości przyjmuje
Charlotte Link. Wszyscy muszą żyć według jednego szymelu, a jeśli tak nie jest,
to „coś jest z nimi nie tak”. Tym razem na celownik autorka bierze ludzi samotnych: według niej ktoś, kto jest samotny na pewno jest nieszczęśliwy. Na pewno coś
się za tym kryje. Samotni stanowią albo idealne ofiary, albo sami są
potencjalnymi mordercami. Giną starsze, samotne kobiety, a pierwsze podejrzenie pada na osobnika również samotnego, który całe dnie spędza snując się po okolicy i obserwując sąsiadów...
Świat wykreowany przez niemiecką pisarkę jest światem
wrogim, w którym człowiek człowiekowi jest wilkiem, pełnym szaleńców, którzy
tylko czyhają na życie postronnych ludzi… Takie stygmatyzowanie zauważyłam już
w poprzedniej książce Link (Drugie dziecko) – wtedy myślałam jednak, że to
wypadek przy pracy. Niestety w Obserwatorze
ta maniera się powtarza - autorka ma nieprzyjemny zwyczaj posługiwania się
bardzo uproszczonymi schematami opisywania swoich bohaterów i bynajmniej nie
okazuje się, że jest to tylko zabieg literacki. Być może pisarka chce w ten
sposób wykreować wielu podejrzanych i utrudnić czytelnikowi rozwiązanie zagadki
kryminalnej, no bo skoro każdy ma jakieś grzeszki na sumieniu, każdy
potencjalnie może mieć motyw. Ale nie można przecież robić z wszystkich ludzi
przestępców, wnioskując tylko i wyłącznie po pozorach. To, że ktoś ma jakieś
problemy, nie znaczy wcale, że rozwiązuje je mordując swoich bliźnich. Jak twórczo można podejść do takiego tematu, pokazał chociażby Johan Theorin. U niemieckiej pisarki problemy społeczne takie jak wspomniana samotność,
znieczulica, przemoc w rodzinie, zostają sprowadzone do indywidualnych
problemów indywidualnych jednostek, które są nieprzystosowane i dlatego
predestynowane do tego, by stać się przestępcami. Brak również wniosków i
odpowiedzi, jak sobie z tym radzić, poza rozwiązaniami typu „weź się w garść”. W książce Link nawet zwykła nieśmiałość może być pretekstem do tego, żeby oskarżyć kogoś o nienormalne zachowania. Sprowadza się to do tego, że jeśli ktoś nie jest piękny i młody i otoczony wianuszkiem przyjaciół, to jest inny. Dziwny. Ma zaburzenia. W konsekwencji prawie wszyscy bohaterowie Obserwatora to osoby, z którymi „coś jest nie w porządku” – to sformułowanie pojawia się w książce raz po raz. Gdyby tak rzeczywiście było, to dlaczego psychopaci są z reguły ludźmi, których nikt by o zbrodnie nie podejrzewał – normalnymi, zgodnie z kryteriami stosowanymi przez pisarkę? Mnie się taka podwórkowa psychologia, stosowana przez pisarkę bardzo nie
podoba. Nie lubię, jak ktoś mi wmawia, że ludzka psychika oraz świat są proste
jak konstrukcja cepa. Pisarz tworzący kryminały, by być przekonujący, musi
wiedzieć coś o psychologii, być znawcą ludzkich zachowań, a nie bazować na
stereotypach i uprzedzeniach. Jest to o tyle dziwne, że przecież powieści Link
pretendują do miana powieści psychologicznych!
Czytając Obserwatora
miałam wrażenie, że pisarka adresuje swoją książkę do bardzo naiwnego czytelnika. Zero finezji, portrety bohaterów są
płyciutkie jak mielizna w Wiśle. Policja prowadząca śledztwo, zajmuje się głównie spekulacjami, wykazując się wyjątkowym brakiem inteligencji. No i ten nieprzyjemny klimacik: każdy jest zły, każdy jest podejrzany, a narrator przemawia z pozycji
oskarżyciela, nie mając dla bohaterów żadnej litości. W oczach autorki ja ze
swoją nietowarzyskością z pewnością też byłabym zaliczona do kategorii osób
niezrównoważonych, dlatego czytając Obserwatora
czułam się bardzo nieswojo. Już po stu stronach takiego pastwienia się nad
postaciami zastanawiałam się, czy kontynuować lekturę, zwyciężyła jednak
ciekawość odnośnie tego, jak autorka rozwiąże intrygę kryminalną. Nie wspomnę o
nieprzekonującym tle: zima stulecia w Anglii? Nie wiem co się stało, kiedyś
powieści Charlotte Link mi się podobały, ale królowa niemieckich kryminałów chyba się
wypaliła i po następną jej książkę na pewno nie sięgnę.
Charlotte Link, Obserwator, Wyd. Sonia Draga, 2013
Książka zrecenzowana w ramach wyzwania Grunt to okładka oraz Czytam opasłe tomiska - 567 stron
Czytałam ostatnio "Lisią dolinę" i oceniłam pozytywnie, choć momentami czułam znudzenie. Lubię starsze powieści Link. Po przeczytaniu, że "Obserwator" Cię rozczarował, tym bardziej jestem ciekawa, jak odbiorę tę książkę.
OdpowiedzUsuńDla mnie świetna książka. Uwielbiam Link chociaż czytałam tylko dwa tytuły, to z pewnością przeczytam więcej.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Link i Obserwator prędzej czy później pewnie wpadnie mi w ręce. Też słyszałam, że nie jest szczególnie udany (mi ciągle myli się z Wielbicielem). Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, że moja negatywna opinia wcale nie zniechęca do przeczytania książki ;)
Usuńszkoda, że ta książka wypada tak słabo, ale i tak chyba się na nią skuszę :) lubię specyficzny klimat w powieściach tej autorki i liczę na to, że może się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuń