Madness is a  sad, grim business. Loss of control is hardly romantic. Instead of bringing a release from reality, it becomes yet a more complex trap.
Szaleństwo to smutna I ponura sprawa. Utrata kontroli daleka jest od romantyzmu. Zamiast być ucieczką od rzeczywistości, staje się bardziej skomplikowaną pułapką.

Julian Palacios, Lost in the Woods

Powieści autorstwa Johana Theorina, wydane wcześniej w Polsce jako części kwartetu olandzkiego nie podobały mi się. Święty Psychol jest pozycją odrębną od wspomnianego cyklu, a do sięgnięcia po niego zachęciły mnie opinie, iż nie jest to typowy kryminał, a raczej powieść z pogranicza psychologii i thrillera. Motyw chorób i zaburzeń psychicznych jest co nieco oklepany w literaturze sensacyjnej, jednak – jak się przekonałam – Theorin podchodzi do niego w świeży sposób. Głównym wątkiem Świętego Psychola nie jest bowiem przestępstwo, a głównym bohaterem psychopatyczny morderca, lecz młody człowiek, Jan, zatrudniający się jako wychowawca w przedszkolu prowadzonym przez tytułowy szpital psychiatryczny. Przedszkole przyjmuje dzieci osób przebywających w zamknięciu, próbując zapewnić im kontakt z rodzicami. Odbywa się to w ściśle kontrolowanych warunkach,  dzieci są prowadzane na „widzenia” przez specjalny podziemny „łącznik”. Samo umiejscowienie takiej placówki przy psychiatryku, w którym przebywają również osoby groźne dla otoczenia, jest zabiegiem niewątpliwie niecodziennym i rodzącym mnóstwo potencjalnych kłopotów, a zatem okazji dla pisarza. Czy dzieci powinny przebywać w pobliżu szaleńców oraz groźnych przestępców? Czy rzeczywiście kontakt z takimi rodzicami dobrze wpływa na dziecko? Czy osoby zatrudniane w przedszkolu, mogące mieć wstęp na teren szpitala nie powinny być specjalnie weryfikowane? Czy stworzenie przejścia między szpitalem a przedszkolem nie jest kuszeniem losu, nie daje pola do nadużyć? Kto tak naprawdę umieszczony jest za pilnie strzeżonymi bramami Świętego Psychola?

Rozwój akcji pokazuje, że autor poszedł właśnie tymi tropami, a koncepcja umiejscowienia wydarzeń w takim, a nie innym miejscu była przemyślana. Theorin całą fabułę zasadza na tajemnicach: Jana, jego współpracowników, jak i samego szpitala. Ta aura tajemnicy jest przez autora zręcznie podsycana, powodując niepokój. Jan od początku wzbudza podejrzliwość u czytelnika – nawet już nie samą nietowarzyskością, która stała się w zasadzie normą w wielu książkach (zwłaszcza w literaturze skandynawskiej), ale tym że jest wścibski i łamie reguły obowiązujące go w Świętym Psycholu. Jak wiadomo reguły są po to, żeby je łamać i czyni to większość ludzi, ale pewne zasady są ustalane naprawdę „po coś” i należałoby się zastanowić dwa razy, zanim zdecydujemy się je naruszyć. Na przykład nie jeździmy z prędkością 200 km/h po mieście. Na przykład nie bierzemy się za leczenie ludzi, nie mając skończonych studiów medycznych. Na przykład nie pomagamy w ucieczce z więzienia seryjnym mordercom. Jan tymczasem wykazuje niezdrowe wręcz zainteresowanie działalnością szpitala psychiatrycznego, choć jako pracownik przedszkola nie ma do niego wstępu. Węszy, szuka tajemnych przejść, usiłuje nawiązać kontakt z personelem i pacjentami. I robi to z sobie tylko wiadomych przyczyn… a czytelnik zadaje sobie pytanie do czego to doprowadzi i co za tym się kryje. Jak wszak wiadomo, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a w takim miejscu jak Święty Psychol powiedzenie to nabiera szczególnego znaczenia. Miejscu, gdzie przebywają ci, których człowiek zawsze się bał i których zawsze starał się izolować od zdrowych członków społeczeństwa. A zarazem miejscu, budzącym niezdrową fascynację. 

Zaskoczyła mnie opinia na okładce książki, że Święty Psychol to horror. Wierzcie mi, do horroru mu dużo brakuje, chyba że ktoś jest wyjątkowo strachliwy. Ja, czytając książkę nie odczuwałam ani strachu, ani szczególnego napięcia, a raczej zaciekawienie tym, co się zdarzy. Bo że zdarzyć się musi – to było wiadomo. Moja uwaga była przez autora umiejętnie podtrzymywana i to niekoniecznie przez dynamiczną akcję – bo takiej tu nie ma – ale poprzez dokładanie kolejnych cegiełek do naszej wiedzy o głównym i drugoplanowych bohaterach. Stopniowo poznajemy motywy Jana, a mozaika wydarzeń układa się w spójną całość, dochodząc do spektakularnego finału. I szczerze mówiąc finał ten mnie nie zaskoczył, a raczej zasmucił. Nie dałam się złapać na skojarzenia, nasuwające się same przez się na zasadzie ulegania stereotypom, bo miałam poczucie, że nie o to autorowi chodzi. Mimo to wcale nie uważam, by fabuła Psychola była przewidywalna. Podobało mi się to, w jaki sposób pisarz steruje emocjami czytelnika w stosunku do głównego bohatera oraz to, iż nikogo nie stygmatyzuje, tylko stawia pytania o konsekwencje naszych wyborów.

Święty Psychol to raczej książka smutna niż przerażająca, ukazująca różne oblicza ludzkiego cierpienia oraz tego, co nazywamy „normalnością”. Theorin nie idzie utartą ścieżką, umiejscawiając zło tylko w umysłach psychopatów, wcale nie interesują go szaleńcy siedzący za kratami, ale zastanawia się nad tym, co siedzi w każdym z nas. Od samego początku wisi czytelnikiem pytanie o to, dlaczego sami pchamy się w łapy złu i otwieramy mu furtki do naszego umysłu, dlaczego tak bardzo nas ono fascynuje. Z pewnością autor wykazał się znakomitą znajomością ludzkiej psychiki i wrażliwością, a to dla mnie jest czasem ważniejsze, niż wartka akcja.   

Johan Theorin, Święty Psychol, Wyd. Czarne, 2013 

Komentarze

  1. W zupełności zgadzam się z Twoją opinią. "Święty Psychol" to intrygująca książka, ale nie zaliczyłabym jej do kategorii horroru, bo brakuje jej dużo, aby znajdować się na takiej półce.

    Zapraszam Cię na moje autorskie wyzwanie "Grunt to okładka", o którym napisałam na blogu. Może zechcesz wziąć udział? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie - ciekawy pomysł. Wprawdzie książek nie wybieram po okładce, ale z tych które chcę przeczytać na pewno się coś znajdzie. Byleby tylko nie były to zombie ;)

      Usuń
    2. Mnie akurat książki Theorina z "kwartetu olandzkiego" (poza słabszą "Smugą krwi") bardzo się podobały. Niemniej jednak, "Święty Psychol" również zyskał moje uznanie swoim klimatem i atmosferą niepokoju mimo braku spektakularnych wydarzeń. Theorin udowodnił, że jest utalentowanym pisarzem i potrafi oderwać się od cyklu, który przyniósł mu uznanie.

      Usuń
  2. Książka "Święty psychol" od dłuższego czasu leży u mnie na stosie. Też bardziej mi odpowiada w powieści znajomość ludzkiej psychiki, niż wartka akcja. Dlatego coraz bardziej czuję się przekonana do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna książka. Mam nadzieję że kiedyś ją zakupie i przeczytam. Znając mnie to pewnie będzie to w najbliższym czasie :P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później