Sekretne życie CeeCee Wilkes
16 lat – sweet sixteen, because you're not a baby anymore... Jakim się jest człowiekiem, kiedy się ma 16 lat?
Nastolatkiem zbuntowanym, złaknionym akceptacji, miłości,
myślącym, że już się wszystko wie, a tak naprawdę idącym za
podszeptem hormonów i emocji, za którymi umysł nie nadąża.
16-letnia CeeCee Wilkes jest dobrą dziewczyną, ale bardzo naiwną.
W dodatku jest na świecie sama - po matce został jej tylko stosik
listów – i bardzo chce mieć kogoś bliskiego. Nie zastanawia się
wiele, kiedy spotyka starszego od niej, zielonookiego Tima Gleasona –
zrobiłaby dla niego wszystko. Postępuje bardzo, bardzo głupio i
jest to dla niej początek tragicznych wydarzeń, które wpłyną
całe jej życie.
Diane Chamberlain w Sekretnym życiu
CeeCee Wilkes opowiada historię z pogranicza powieści
obyczajowej i kryminału. Jesteśmy świadkiem tego, jak błędy
młodości potrafią odcisnąć się nie tylko na czyimś życiu, ale
też na egzystencji osób im bliskich. Tajemnica, z którą żyje
CeeCee rzuca cień na całą jej rodzinę, a dramatyczna decyzja,
którą przychodzi jej podjąć po latach, rodzinę tę może
zrujnować. Może, ale nie musi. Wszystko zależy od tego, jak silne
łączą ich więzy, jak bliscy podejdą do wyjawionych rewelacji:
czy kierować się będą własnym gniewem, żalem i chęcią odwetu,
czy też przejawią trochę empatii i będą skłonni do wybaczenia.
Sekretne życie CeeCee Wilkes jest
dobrą powieścią obyczajową, trzymającą w napięciu, wciągającą i prowokującą do przemyśleń. Przy jej opisywaniu
doświadczam jednak podobnego problemu, co przy poprzedniej książce tej autorki: pustka w głowie, właściwie brak pomysłu na
prezentację tej powieści. Po pierwsze: jak przedstawić jej treść,
by nie powiedzieć za dużo? Po drugie: trudno mi się nią
zachwycać, choć przecież czytało mi się ją bardzo dobrze. Może
nie poruszyła we mnie odpowiednich strun na tyle mocno? Może jest
zbyt poprawna? Towarzyszące mi przy czytaniu emocje były
umiarkowane, ponieważ wykreowana przez autorkę bohaterka jest
postacią zdecydowanie pozytywną, więc jej wybory (w dorosłym
życiu) nie wzbudzały we mnie kontrowersji. Wiedziałam, że stara
się ona postępować tak, jak postąpiłby każdy przyzwoity
człowiek i łatwo ją było usprawiedliwić. Tym łatwiej, że nie
poznajemy w zasadzie odmiennych punktów widzenia – większość
powieści to w zasadzie głos CeeCee. Jednocześnie zbyt mało miałam
danych, by wczuć się w sytuację córek CeeCee – ich sylwetki,
były dla mnie zbyt słabo zarysowane. Zupełnie nie potrafiłam
zrozumieć zarzutów starszej córki w stosunku do głównej
bohaterki, gdyż w powieści nie zostały wcale uwidocznione takie
sytuacje, które by te zarzuty uzasadniały. To CeeCee współczułam,
zastanawiając się nad tym, jak obcesowi potrafią być ludzie w
stosunku do innych. Jak łatwo przychodzi nam potępiać innych (a
jak łatwo rozgrzeszać samych siebie), postrzegając świat w
czarno-białych kolorach. Co ciekawe autorka
kładzie nacisk nie na te dylematy moralne związane ze zbrodnią o której mowa w opisie książki, lecz na to, w jaki sposób ukształtowały one jej relacje z bliskimi. Sekretne życie
w przeważającej mierze jest opowieścią o rodzinie. Wątek kryminalny, podobnie jak kwestia zasadności kary śmierci, akcentowana z początku,
zostają ostatecznie zepchnięte na plan dalszy. W finale książki
cała ta sytuacja, wydająca się skomplikowana niczym węzeł
gordyjski, została rozwiązana, w moim poczuciu, w zbyt prosty,
szybki sposób. Mało prawdopodobne, by w prawdziwym życiu skończyło
się to tak idealnie.
Diane Chamberlain ma niewątpliwie
talent do konstruowania powieści typu „czasoumilacze”, o
czytelnej fabule, przemawiających do naszej wrażliwości. Nawet ze
zwykłego życia potrafi utkać wielobarwną, pełną emocji historię
z bohaterami posiadającymi bogate życie wewnętrzne. Zatoka o
północy podobała mi się jednak bardziej, ze względu na świetnie
oddany klimat dawnych lat oraz o wiele bardziej wielowymiarowe
postacie bohaterów.
Diane Chamberlain, Sekretne życie CeeCee Wilkes, Wyd. Prószyński i s-ka, 2013
Książkę czytałam, bardzo mi się spodobała. teraz "choruję" na pozostałe książki autorki. Może Mikołaj przyniesie.
OdpowiedzUsuń