Niebo dla średnio zaawansowanych
Święta, święta i .... wiadomo. Świąteczne rozprężenie jednak nadal trwa, rozpoczęła się już karuzela rocznych podsumowań, a za mną ciągną się jeszcze notki o książkach przeczytanych niekoniecznie w ciągu ostatnich kilku dni.
Szymona Hołownię lubię tak bardzo, że w ciemno biorę do
czytania wszystko co pisze, nie wgłębiając się szczególnie w opisy na okładce. Zatem tym razem też nie miałam dokładnego pojęcia o czym jest książka,
poza tym, że o Panu Bogu… Rozmowy Szymona Hołowni z księdzem Grzegorzem
Strzelczykiem to próba przełożenia na prostszy język teologicznych teorii
dotyczących nieba, zbawienia, życia po śmierci. Tym razem Hołownia nie gra w
nich roli eksperta od religii, a raczej dociekliwego ucznia, zadającego
niewygodne pytania.
Pytania, jakimi promowana jest książka, typu czy po
zmartwychwstaniu wszystkie kobiety będą wyglądać jak Angelina Jolie, a
mężczyźni jak Brad Pitt? wydają
się intrygujące, próżno jednak – tak na poważnie oczekiwać na
nie odpowiedzi. Ludzie wszystko przekładają na
obrazy sobie znane, stąd te wyobrażenia nieba jako ogrodu, czy oczekiwanie, że
spotkam się ze swoim małżonkiem po śmierci – i będzie tak samo, jak w życiu
doczesnym…Tymczasem Hołownia i
Strzelczyk uświadamiają czytelnikowi, że niekoniecznie tak to wygląda, obalają
mity i przesądy głęboko zakorzenione w przeciętnym katoliku. Dowodzą, że
sprawiedliwość boska niekoniecznie oznacza sprawiedliwość w naszym ludzkim
rozumieniu, typu oko za oko, ząb za ząb. Tylko, że im dalej w las –
powiedziałabym – tym wszystko zaczyna się coraz bardziej gmatwać. Czy Bóg, w
swojej mądrości naprawdę uczynił to aż tak skomplikowanym, jak wyobraża to
sobie Kościół (i jak to wynika z rozważań autorów)? To
wszystko, kolokwialnie rzecz ujmując, nie trzyma się kupy (jak nawet konstatuje
sam Hołownia). Dowiadujemy się na przykład, że są dwie „wersje” nieba, że
święci są „wklejką” w Boga, a piekła może w ogóle nie będzie. Może. Pół biedy,
jak omawia się fundamentalne kwestie, jak sąd ostateczny, czyściec, grzechów
odpuszczenie, gorzej, kiedy pojawiają się uszczegółowione i – na pozór bzdurne – pytania, np. czy
w niebie też będą małżeństwa (a co jeśli ktoś w życiu doczesnym nie był szczęśliwym małżonkiem???), albo czy zwierzęta też zmartwychwstaną (a komary
też?). Wtedy okazuje się, że przedstawiane teorie wzajemnie sobie
przeczą, a w pewnym momencie dochodzimy zawsze do magicznego „Bóg jest
tajemnicą” lub bardziej prozaicznego „nie wiem”. I ja to rozumiem, no bo skąd
mielibyśmy to wiedzieć (zapewne też Kościół w takie detale się nie wgłębia),
ale niestety w takiej sytuacji dywagacje na wyżej wymienione tematy wydają mi
się mocno bezprzedmiotowe. Teologia to nie fizyka, czy matematyka, a więc
najmądrzejsze nawet teorie muszą pozostać jedynie teoriami.
Należy jeszcze wziąć poprawkę na zmianę cywilizacyjną.
Rozpowszechniony kiedyś wizerunek piekła, w którym rogate diabły mieszają w kotłach
wymyślono w średniowieczu, żeby nim straszyć (czytaj: dyscyplinować) wiernych.
Dziś oczywiście tego typu obrazki odeszły do lamusa, a Kościół (a przynajmniej
ten oświecony Kościół) stawia na miłosierdzie i przebaczenie. Jeśli jednak
rozumienie rzeczy wiecznych może się tak bardzo różnić, w zależności od tego w
jakich czasach żyjemy, to skąd możemy wiedzieć, jakie tezy będzie Kościół
lansować za 100 lat?
To nie jest na pewno książka dla ateistów/agnostyków, ani
nawet dla tych, co wprawdzie chodzą co niedziela do kościoła, ale nie za bardzo
orientują się, co napisano w Biblii. Ja w każdym razie poczułam się bardzo mało
zaawansowana w tematyce, uprawianej przez rozmówców. Teologia jest bowiem dla
mnie niczym innym, jak dyskusją o tym, ile aniołów mieści się na łebku szpilki.
Tematy eschatologiczne zaś są usiłowaniem wyjaśniania tego, czego poznać i
udowodnić się nie da. Przeszkadzało mi też
w rozmowie tej to, że niektóre pytania były ignorowane, a w niektórych
momentach miałam wrażenie, że panowie Hołownia i Strzelczyk mówią dwoma różnymi
językami.
Wiem, że podeszłam do tej książki bardzo zdroworozsądkowo,
oceniając bardziej jej treść, czy też poglądy wyznawane przez autorów, niż jej
walory literackie. Nie wiem czy możliwe jest oddzielenie tego, co mówią nam
Hołownia i Strzelczyk od własnego światopoglądu. Inaczej niż ja pewnie odbierze
tę książkę osoba wierząca, dla której może być ona cennym przewodnikiem,
skłaniającym do własnych przemyśleń w tematyce życia wiecznego. Mnie może
niepokoić i uwierać koncepcja Boga czy życia po życiu, ale za absurdalne uważam
tworzenie detalicznych wizji nieba, świętych i aniołów. Toż to czysta fantastyka.
Szymon Hołownia, Grzegorz Strzelczyk, Niebo dla średnio zaawansowanych, Wyd. Znak, 2013
Szymon Hołownia, Grzegorz Strzelczyk, Niebo dla średnio zaawansowanych, Wyd. Znak, 2013
W średniowieczu jednak było łatwiej - jak coś się przeskrobało, to trafiało się do kotła z wrzącą siarką... A teraz?
OdpowiedzUsuńA teraz... nie wiadomo ;)
Usuń