451⁰ Fahrenheita - cz. 1

451⁰ Fahrenheita jest już drugą
po Inferno książką, której lektura mnie ostatnio przeraziła. Mam bowiem wątpliwość, czy
ta powieść nadal pozostaje w sferze tylko fantastyki. Czy nasza
cywilizacja nie zmierza w podobnym kierunku: Czas nauki skrócono, programy zredukowano, zarzucono filozofię,
historię i języki, angielski i ortografię stopniowo lekceważono coraz bardziej,
aż wreszcie prawie kompletnie zignorowano. Wzrasta tempo życia, liczy się
posada, po pracy rozrywka. Po co uczyć się czegokolwiek poza naciskaniem
guzików, przekręcaniem kontaktów, dociskaniem śrubek i nakrętek? Bradbury’emu
udało się przewidzieć przyszłość znacznie trafniej, niż Orwellowi. Nie dalej jak
kilkanaście dni temu zetknęłam się z informacją, iż na kilku uniwersytetach w Polsce są zakusy, by
zlikwidować takie „bezużyteczne” kierunki jak filozofia i historia – bo „nie
zarabiają na siebie”, a pracy po nich i tak nie ma. A czy nie spędzamy czasu
właśnie tak, jak to opisał pisarz? Omamiani przez telewizję i inne media,
ciągle w jakimś bezrozumnym pędzie? Czy nie poszukujemy ciągle rozrywek: im
bardziej szalonych, niebezpiecznych (adrenalina!), tym lepiej? Więcej
sportu dla każdego, więcej zespołowego ducha, radości, a człowiek nie
potrzebuje myśleć, co? (…) Więcej rysunków w książkach, więcej ilustracji.
Umysł chłonie coraz mniej i mniej. Niecierpliwość. Autostrady pełne tłumów
pędzących dokądś i nigdzie. Wprawdzie nikt nie zabrania
czytać książek, literatura wydawana jest w wielkiej obfitości, ale jakby chętnych
do jej czytania coraz mniej, a na tych, którzy czytają patrzy się jak na snobów.
Żeby skutecznie przekazać jakąś informację, najlepiej ująć ją w formę obrazkową. W świecie wykreowanym przez Bradbury’ego też tak było: publiczność, wiedząc czego jej trzeba, pozwoliła przeżyć tylko książkom
z komiksami. I trójwymiarowym czasopismom pornograficznym, oczywiście. (…) To
nie przyszło od rządu. Początkowo nie było żadnego nakazu, deklaracji, cenzury.
Nie! Technologia, eksploatacja masowa i nacisk mniejszości załatwiły całą
sprawę.
Powieść Bradbury'ego przepełniona jest
przemyśleniami oraz abstrakcyjnymi opisami. Nie da się przemknąć po niej szybko, choć jest cieniutka -
wzbudza tyle pytań. Gdyby się zastanowić,
rzeczywiście coś w tym jest – każdy chce być szczęśliwy, a nie zamartwiać się rzeczami na które nie ma wpływu. Dlatego czasem lepiej nie wiedzieć.
Sama stosuję tę technikę – przestałam czytać gazety, po to żeby się
niepotrzebnie nie denerwować, bo przecież gazety i inne media przekazują tylko
negatywne wieści. Tylko czy ignorancja może być lekiem na zło? Historia uczy,
że jest wręcz przeciwnie – ignorancja i ciemnota prowadzą do jeszcze gorszego zła. A jeśli jakiś rząd/instytucja pod
płaszczykiem uszczęśliwiania społeczeństwa stara się je ogłupić, to na pewno
nie w zbożnym celu. Ludzie tym się różnią od zwierząt, że potrafią myśleć i
powinni tę umiejętność wykorzystywać. Efektem myślenia jest m.in. kultura, a
jednym z jej najstarszych przejawów i nośników są właśnie książki. Jeśli
zniszczymy książki, przestaniemy czytać i szanować słowo pisane, utracimy to, co ludzkość wypracowała
przez tysiące lat. Wiedzę, mądrość, która skłania nas do tego, żeby być
lepszymi, rozwijać się, wybaczać, pamiętać, żeby unikać powtarzania
popełnionych błędów. Jeśli zapomnimy np. o Holokauście, o stalinizmie,
rewolucji kulturalnej (w której też nomen omen niszczone były książki), to kto nas powstrzyma przed wywołaniem kolejnych
takich wydarzeń?
Ray Bradbury, 451⁰ Fahrenheita, Wyd. Alkazar, 1993

Ray Bradbury, 451⁰ Fahrenheita, Wyd. Alkazar, 1993
Mam to samo, nie jestem na bieżąco z newsami, nie czytuje gazet, nie oglądam wiadomości. I tak nie mam na to wszystko wpływu, szkoda nerwów ;)
OdpowiedzUsuńWizja świata przerażająca, brr...
Ja juz dawno przestalam ogladac TV, z wyjatkiem BBC World. Jednak trzeba byc choc troche na biezaco. Ale nie ogladam nic wiecej. Czytam, czym wzbudzam ogromne zdziwienie i glupie usmieszki - dokladnie tak, jak to opisalas, jestem uwazana za snobke. Jest to przerazajace.
OdpowiedzUsuńKsiążka, o której piszesz, od dawna widnieje na mojej liście książek do przeczytania. Trochę o niej zapomniałam, więc dziękuję za przypomnienie:)
OdpowiedzUsuńBardzo ważna książka. Szkoda, że dociera ona tylko do tych osób, dla których kultura ma znaczenie.
OdpowiedzUsuńDawno się z aż tak ciekawą tematyką nie spotkałam. Muszę tej książki poszukać.
OdpowiedzUsuń