Szept cyprysów
Było niedawno o Krecie, z kolei autorka powieści Szept cyprysów zabiera nas na malutką
wyspę Erikusa, sąsiadującą z Korfu. To z niej wywodzi się rodzina
Daphne, ona sama jednak wychowała się w Nowym Jorku, dokąd wyemigrowali
jej rodzice. Tak naprawdę jednak zawsze za Grecją tęskniła, tęskniła za
Erikusą, gdzie spędzała wakacje, za ukochaną babcią Evangeliną, do
której jest niesamowicie przywiązana. Teraz Daphne po 6-ciu latach i po
wielu życiowych peregrynacjach, wraca do Grecji, by wziąć tu ślub.
Kobieta mimo, że nazywa siebie Amerykanką, w głębi duszy pozostała
Greczynką. Nie podobają jej się przestarzałe tradycje, jakim jeszcze
hołdowali jej rodzice, jak nazbyt surowa moralność, lecz tak naprawdę
nigdy nie zerwała z greckimi korzeniami. Trzeba tu dodać, że Grecy
oprócz tego, że są wielkimi tradycjonalistami, bardzo przywiązanymi do
swoich obyczajów, są też narodowością bardzo zamkniętą, z trudem
akceptującą wśród siebie ludzi z zewnątrz: nie-Greków. Czy amerykański
narzeczony Daphne, zamożny i wymuskany bankier, naprawdę ją rozumie i
jest mężczyzną dla niej?
Fabuła tej powieści jest dosyć
przewidywalna: wiele tu mówi się o
odnajdywaniu własnej drogi życiowej, wierności sobie oraz kulturze, z
której się człowiek wywodzi, poszanowaniu dla przodków. Wspominane są
mity greckie, jest szczypta magii. Pojawiają się również rodzinne
tajemnice, z czasów II wojny światowej, oparte na prawdziwych
wydarzeniach. Wreszcie mowa jest o miłości, powieść okazuje się koniec końców romansem, jakżeby inaczej, w tak pięknych okolicznościach przyrody. Bo Szept cyprysów
oddycha wyspiarską Grecją, oddycha słońcem, morzem, zapachem ziół,
szelestem tytułowych cyprysów - znajdziemy tu wszystko, czego byśmy
oczekiwali od iście wakacyjnej lektury. Jest ciepło (a nawet
upalnie), sielsko i romantycznie, a także smakowicie. W książce znajduje
się wiele fragmentów poświęconych tradycyjnym greckim potrawom, a sama
Daphne jest (oczywiście) szefem kuchni, choć o jej restauracji w Nowym
Jorku niewiele się dowiadujemy. Wadą powieści może być nadmierny
sentymentalizm, przejawiający się w zachowaniach bohaterów. Sami
bohaterowie - poza główną bohaterką i jej babcią - też są dosyć płascy,
stereotypowi. Zwłaszcza postacie męskie pozostawiają wiele do życzenia -
znowu jest to opowieść przede wszystkim o silnych kobietach, dzielnie
stawiającym czoła przeciwnościom losy, kiedy u ich boku zabrakło
mężczyzny.
Powieść, choć nie nazbyt oryginalna -
raczej tradycyjna w swoim nurcie odwołań do przeszłości i rodzinnych
korzeni - napisana jest w bardzo przyjemny sposób i naprawdę miło
spędziłam z nią czas. W sumie pozytywnie mnie ona zaskoczyła, bo nie
oczekiwałam od niej zbyt wiele, spodziewałam się czegoś gorszego,
tymczasem Szept cyprysów na pewno jest lepszy, niż wiele polskich
czytadeł dla kobiet, pisanych pod szyldem bajek dla dorosłych. Nie
żałuję tej lektury, a wyobrażam sobie, że szczególnie przyjemnie musi
być czytać tę książkę na greckiej plaży. W wakacyjny nastrój wprawia już
sama (cudna) okładka...
Metryczka:
Gatunek: romans
Główny bohater: DaphneGatunek: romans
Miejsce akcji: Erikusa
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 352
Cytat: to ja jestem moją przeszłością
Moja ocena: 4/6
Ilość stron: 352
Cytat: to ja jestem moją przeszłością
Moja ocena: 4/6
Yvette Manessis Corporon, Szept cyprysów, Wyd. Rebis, 2014
Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka
Przypomina "My Big Fat Greek Wedding".
OdpowiedzUsuńNo, tylko Szept cyprysów nie jest komedią
Usuń