Letnie niedziele - Duma i uprzedzenie
Z pewnością zdanie otwierające tę powieść jest jej kwintesencją, gdyż o cóż innego rozchodzi się wszystkim pannom Bennet, Brown, etc., jak nie o korzystne zamążpójście? Tak jest dziś, choć dziś panny wyemancypowane i (nie wszystkie) rzucają się na pierwszego lepszego, który zastuka do ich drzwi, no ale w XVIII wieku kobiety takiego wyboru nie miały. Najpierw liczyło się, czy majętny, potem ewentualnie czy da się na nim zawiesić oko, a co do charakteru, to nikt nie silił się na jego poznanie, bo:
Szczęście w małżeństwie jest całkowicie kwestią przypadku. Wzajemna znajomość usposobień, czy też ich podobieństwo przed ślubem, bynajmniej nie przysporzy im szczęścia. Zawsze jeszcze wystarczająco zmienią się w przyszłości, by otrzymać swoją porcję utrapień. Lepiej więc wiedzieć jak najmniej o przywarach człowieka, z którym ma się spędzić życie.
Zresztą, jak można było poznać charakter swojej przyszłej "drugiej połówki" skoro widywało się ją kilka razy przed ślubem, głównie na jakichś balach czy kolacjach, w obecności mnóstwa przyzwoitek. Nie dziwią zatem powyższe słowa. Szczerze mówiąc nie widzę nic romantycznego w takich zalotach i nie rozumiem zachwytów nad tą epoką, w której małżeństwo sprowadzone było przecież tylko do kontraktu. Sytuacja taka ma miejsce również w najsłynniejszej powieści Jane Austen, w której matka pięciu dorodnych córek robi wszystko, żeby tylko wypchnąć je z domu, nie zważając na to, czy wybranek jest dobrą partią, czy też utracjuszem-łowcą posagów, a może nudnym i zarozumiałym pastorem. Jane Austen nie zostawia suchej nitki na pani Bennet, piętnując jej głupotę i zauważając, że miłość pana Benneta do małżonki szybko mu przeszła, gdy zauważył jak puste jest to stworzenie... Tudzież nie najmądrzejsze są trzy młodsze siostry Lizzie, zatem trochę oleju w głowie ma tylko ona i jej starsza siostra, Jane. Wszystkie Bennetówny zaprzątnięte są tak, czy inaczej miłosnymi intrygami, z których przeważająca część rozgrywa się w ich wyobraźni. W Darcym widziałam ofiarę konwenansów społecznych, nakazujących zachowywać się wszystkim tak, a nie inaczej, przede wszystkim być grzecznym, ale także towarzyskim - jeśli zaś ktoś nie posiadał charakteru sprzyjającego formom obyczajowym, cenił sobie mądrość nad gadulstwo, szczerość nad prawienie pustych komplementów - mógł zyskać sobie łatkę gbura, zupełnie tak, jak przypina ją Darcy'emu Elizabeth, nie siląc się zupełnie na zrozumienie jego zachowania i kierując się uprzedzeniami. Darcy to typowy introwertyk - i jak widać już dawniej ludzie nie mieli zrozumienia dla takiego typu charakteru. Lizzie, taka mądra, a ocenia pochopnie po pierwszym spotkaniu, a potem
równie pochopnie się zakochuje na podstawie nie wiadomo czego - tego
chyba tylko, że dowiedziała się, że pan Darcy kocha się w niej. Widzę tu
sytuację wypisz wymaluj jak w szekspirowskim Wiele hałasu o nic. Poza tym jednak nie widzę w Darcym nic specjalnie pociągającego, to postać dosyć blada i płaska. Za to kapitalny jest pan Bennet (po którym najwyraźniej Lizzie odziedziczyła cięty dowcip), tyle tylko, że mój szacunek do tego człowieka zmniejsza się przez fakt, że tkwi w małżeństwie z kobietą, którą gardzi.
Fakt, że Jane Austen pisze lekko, z humorem, a wiele jej spostrzeżeń odnoszących się natury związków damsko-męskich jest aktualnych do dziś. Co czyni jej powieść ponadczasową. Nie będę tego negować, ale to jakoś nie są moje klimaty, a poza tym o tej książce tyle już napisano i powiedziano, że naprawdę nie wiem, co mogłabym jeszcze dodać. Nie mam siły rozpisywać się o panu Darcym, który nie wzbudza we mnie żadnego entuzjazmu, ani też o Lizzie, która mnie irytowała swoją zarozumiałością. Dla mnie to jest opowieść o wyrachowaniu bardziej, a nie o miłości.
Jane Austen, Duma i uprzedzenie, Wyd. Świat Książki, 2014
Metryczka:
Gatunek: romans
Główny bohater: Elizabeth BennetGatunek: romans
Miejsce akcji: Anglia
Czas akcji: XIX wiek
Ilość stron: 368
Moja ocena: -
Ilość stron: 368
Moja ocena: -
Jane Austen, Duma i uprzedzenie, Wyd. Świat Książki, 2014
Dla mnie to była powieść o uczeniu się na swoich błędów. I o tym, że zasada, którą cytujesz nie bardzo działa. Lizzie i Fitzwilliam są pokazani jako szczęśliwa para, bo się poznali. Pozostali, Bennetowi, Collinsowie czy Wikhamowie działali zgodnie z zasadą, że znajomość drugiej strony nie jest do niczego potrzebna i nie wyszli na tym najlepiej.
OdpowiedzUsuńAle romantyzmu w naszym rozumieniu jest tam tyle co kot napłakał.
Ja uwielbiam :) Ale pewnie dlatego, że lubię taką właśnie "damską" klasykę ;)
OdpowiedzUsuń"Duma i uprzedzenie" to jedna z moich ulubionych powieści. Czytałam ją wiele razy, a im starsza się stawałam, tym nieco inaczej oceniałam poszczególne postaci.
OdpowiedzUsuńI tak na przykład mniej już się dziwię determinacji pani Bennet, która chciała wydać córki za mąż. Po śmierci pana Benneta Longbourn trafiłoby do pana Collinsa, który zapewne udzieliłby wdowie i jej córkom wielu zbawiennych rad, ale raczej nie wspomógłby ich finansowo. Zdobyłby się na to może pan Gardiner, ale na pewno w bardzo ograniczonym zakresie. Musiałyby zamieszkać w Meryton i wieść ubogi, niewesoły żywot - jak pani i panna Bates w "Emmie". Pani Bennet chciała zaoszczędzić swoim córkom takiego losu. Była głupia i nietaktowna, ale pod tym jednym względem zachowywała się jak większość matek tamtej epoki. Wątpię, żeby pan Bennet mógł się z nią rozwieść, to raczej nie było powszechne w tamtych czasach, chyba tylko w "Mansfield Park" doszło do rozwodu, ale w określonych okolicznościach.
Pan Darcy nie był introwertykiem, tylko po prostu nie pociągała go konwersacja z ludźmi stojącymi niżej od niego. Romantyzm tej postaci polega na tym, że Darcy przełamał swoją dumę i próżność, zajął się doprowadzeniem do ołtarza Lidii i Wickhama i oświadczył się Elżbiecie, mimo że mógł przecież poślubić choćby Anne de Bourgh, dziedziczkę trzydziestu tysięcy funtów.
Świetnych postaci w tej książce nie brakuje i ja się cieszę, że żadna z nich nie jest idealna.
Mnie się wydaje, że jednak Darcy jest introwertykiem - przejawia typowe zachowania dla tego typu osobowości. Oczywiście, że w powieści odnajdujemy charaktery z życia wzięte, łącznie z panią Bennet i nie zaprzeczam temu, że trudno jej się dziwić, że chce wydać córki za mąż i nie uśmiecha jej się oddanie domu jakiemuś dalekiemu krewnemu - co za dyskryminacja kobiet swoją drogą!
UsuńNo bo Jane Austen właśnie nie pisała romantycznych powieści. Była (jak w tytule biografii autorstwa Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej) autorką r a c j o n a l n y c h romansów. Jej bohaterowie zajmują się przede wszystkim kalkulowaniem, bardzo często całkiem dosłownie liczeniem pieniędzy (swoją drogą ekonomia w powieściach Austen jest fascynująca), a jeśli nawet oddają się porywom emocji, to ktoś kalkuluje za nich. Ale z drugiej strony, to chyba właśnie Lizzy mówi "lepiej zrobić cokolwiek, niż wyjść za mąż bez miłości", w tamtych czasach stwierdzenie naprawdę odważne. Bo choć światem Jane Austen rządzi pieniądz, to jednak jej (pozytywni) bohaterowie kierują się innymi pobudkami.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że nie czytałam Jeszcze "Dumy i uprzedzenia" po polsku. Bardzo możliwe, że w tłumaczeniu ta powieść jednak sporo traci. I wcale nie trzeba się zachwycać Darcym, żeby zachwycać się powieściami Jane Austen :) Ale na szczęście nie wszyscy musimy lubić to samo ;)