Jesteśmy w Princeton, w początkach XX wieku. Urocze, uniwersyteckie miasteczko zamieszkiwane jest przez śmietankę amerykańskich rodów, często wywodzących się od pierwszych "Pielgrzymów" - to kolebka Ameryki. Wprawdzie nie to samo, co angielska arystokracja, lecz także sfery wyższe z wszystkimi tego konsekwencjami. Mamy więc wykładowców, będących jednocześnie uczonymi i pastorami kościoła prezbiteriańskiego. Dżentelmenów w swoich posiadłościach. Absolwentów West Point. I mamy ich małżonki, ciotki, siostry, córki - kobiety spędzające swoje dnie pod czujnym okiem mężów, ojców, braci. Wychowywane do zamążpójścia, dziergające robótki, zbierające kwiatki na rabatkach, strojące się w falbanki, mdlejące i cierpiące na migreny (oraz różne inne dolegliwości) i uważające, że dotknięcie męża to okrucieństwo...  Nagle w tej wychuchanej społeczności zaczynają dziać się dziwne rzeczy: tajemnicze zgony, zdrady małżeńskie, morderstwa nawet. Szanowane rody Princeton wpadają w popłoch, sądząc, iż spadła na nie jakaś Klątwa...
Panie wyglądają, jakby ktoś je "umeblował". (...) Przebywają w klatkach swoich uprzedzeń i klatkach swoich hermetycznie zamkniętych, przypominających szklarnię salonów. Są śmiertelnie blade, przed trzydziestką ćwierkają na nieistotne tematy, potem ich mleczne ciało więdnie od drastycznych diet, następnie usuwają się w cień buduarów, by tam swobodnie opychać się cukierkami i skończyć jak przybrany wstążkami mebel. (...) Mężczyźni się pysznią, jeżdżą konno, gestykulują, noszą proste stroje. Mężczyźni pławią się w wolności. *
Przeklęci to chyba jedna z najdziwniejszych powieści, jakie czytałam. Trochę się jej obawiałam: powieść gotycka i w dodatku w wykonaniu jednej z czołowych amerykańskich pisarek, typowanej do Nagrody Nobla, Joyce Carol Oates? Mamy tu wielu bohaterów, w tym postaci autentycznych, i wiele wątków: przede wszystkim jest Woodrowe Wilson, przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych, a w powieści rektor uniwersytetu, toczący o to stanowisko boje z dziekanem Westem. Jest ród Slade'ów, na który głównie spada "Klątwa". Jest Adelajda Barr, nieszczęsna "inwalidka" od pożycia małżeńskiego, z której dziennikiem się zapoznajemy. Oraz wiele innych postaci, w tym młody Upton Sinclare - pisarz o socjalistycznych poglądach - oraz Jack London i Mark Twain. Życie princetońskiej społeczności jest jeszcze mocno przesiąknięte duchem wiktoriańskim. O wszelkich sprawach związanych z ciałem, a broń Panie Boże z seksem, się nie mówi - są one NIEWYSŁOWIONE. Kwestia równości ras jest również czymś, z czym nie mogą się pogodzić elity, nawykłe do supremacji białego człowieka - zresztą o czym tu mówić, skoro rasizm miał się w Ameryce dobrze do lat 60-tych XX wieku. Nieśmiałe próby wyjścia kobiet poza sferę domową, w tym przyznania im praw wyborczych - są wyśmiewane. Jednocześnie widzimy, jak te nowe idee napływają i ścierają się ze starymi. Purytanizm i mizoginia przeciwko socjalizmowi i feminizmowi. Jest oczywiste, że Przeklęci to krytyka zakłamanego społeczeństwa, kapitalizmu oraz wyzysku; Oates nie cofa się nawet przed krytyką wielkich pisarzy, czy prezydentów kraju.  


Obecność w Przeklętych autentycznych postaci oraz niezwykły realizm, z jakim zostało przedstawiona atmosfera w Princeton, sprawiła, że nie mogłam otrząsnąć się z wrażenia, że jest to powieść realistyczna - obyczajowo-historyczna, w której autorka traktuje swoich bohaterów z przymrużeniem oka, zaś wspomniana Klątwa jest wynikiem histerii i nudy, w jaką wpadli ludzie przesiąknięci zbyt surową moralnością oraz tak zaprzątnięci sobą, że cokolwiek się zdarza, biorą to nazbyt mocno do siebie. Zwykłe nieszczęścia i kłopoty przypisywane są działaniu sił nieczystych... To społeczeństwo ewidentnie nie potrafi poradzić sobie z tym, że człowiek jest istotą grzeszną, że zło jest wpisane w naszą naturę. Dlatego katuje się każdym jego przejawem. Dodać do tego trzeba popularną w owym czasie ideę mesmeryzmu, spirytualizmu, której uległo wielu ludzi. Zadawałam sobie pytanie, na ile wydarzenia opisane w książce miały miejsce naprawdę, tak trudno oddzielić tu prawdę od fikcji. Jednak w powieści są fragmenty tak fantastyczne, że całkowicie zaprzeczają temu mojemu wrażeniu - i moim zdaniem są to fragmenty najlepsze. Zatem faktycznie pojawiają się w Przeklętych dziwne osobniki, mogące być demonami i wcale z tonu powieści nie wynika, iż są one li tylko wytworami wyobraźni bohaterów. Czytałam to i czułam się tak, jakbym się czuła, gdyby nagle na podwórku za moim oknem wylądowało UFO. Jakby ożyły postacie z legend i bajek. Cudowny jest rozdział o Bagiennym Królestwie oraz ten, w którym jednego z bohaterów odwiedza... Sherlock Holmes. Co by to miało jednak znaczyć, tego do końca nie wiem. Nie powiem też, by te fragmenty mnie przestraszyły, trudno byłoby nazwać Przeklętych powieścią grozy. Zawiodą się na niej z pewnością ci, którzy oczekują wartkiej akcji i sytuacji mrożących krew w żyłach, co może sugerować rekomendacja Stephena Kinga. To nie ta liga, więc uwaga...

Jeden zabieg autorki wydaje mi się mało logiczny. Przeklęci mają charakter sprawozdania rzekomego historyka, odtwarzającego te wydarzenia po latach, w ósmej dekadzie XX wieku. Zatem czemu powieść napisana jest w manierze typowej powieści XIX-wiecznej, wiktoriańskiej? Słów jest tu więcej, niż akcji, sporo miejsca zajmują opisy wewnętrznych stanów bohaterów, ich przemyśleń, także kwestie moralności, obyczajowości, wiary, postępu i różnych innych idei. Dużo tu dygresji, a także przeróżnych smaczków: nawiązań do literatury, filozofii, historii. Autorka stosuje różne formy narracji: kronikę, opowieść fabularną, listy, dzienniki, a nawet przypisy rzekomego autora-historyka, w których stwierdza on, iż jego wywód może być mało istotny i "zachęca" czytelnika do jego pominięcia. Rozdziały, gdzie bohaterem jest Sinclare wydają się nie mieć wiele wspólnego z głównym nurtem powieści. Przeklęci nie są przez to najłatwiejsi w odbiorze, momentami nużą, a mimo to, jest w tej książce coś takiego, co zmuszało mnie do czytania. Fantastyka miesza się w niej z realizmem, horror z liryką, postępowość ze staroświeckością, a całość dowodzi niezwykłego kunsztu pisarskiego autorki. Pisarka ożywia w tej powieści romantyczne tradycje, z ich wiarą w duchy, wampiry, czucie i intuicję. Wszystko po to, by.... No właśnie, po co? Aby napisać powieść krytykującą obyczaje czy ustrój, nie trzeba było uciekać się do powieści grozy.... Podobało mi się, ale jednocześnie skonfundowała mnie ta powieść - wizja artystyczna Oates stanowi dla mnie nie lada zagadkę.

Dodam, że miło było tę książkę mieć w domu (choć przez krótki czas, bo to pozycja z biblioteki) - bo jest pięknie wydana. Piękne, intrygujące zdjęcie na okładce, twarda oprawa z obwolutą, dobrej jakości papier (książka swoje waży), na wewnętrznej stronie okładki wydrukowano zaś mapkę Princeton.

Gatunek: powieść historyczna
Główny bohater: wielu bohaterów
Miejsce akcji: Princetown/USA
Czas akcji: 1905-1906 rok
Ilość stron: 536
Moja ocena:  5/6

Joyce Carol Oates, Przeklęci, Wyd. Rebis, 2015

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska 

*Tak obrazowo opisuje sytuację kobiet na początku XX wieku Bertrand Meyer-Stabley (Kobiety, które wstrząsnęły światem mody), co wyjątkowo pasuje do klimatu Przeklętych 
**Artykuł o Joyce Carol Oates w Wysokich Obcasach: KLIK

Komentarze

  1. Historyczne książki lubię i czytuję. Zapisuję tytuł, żeby mi nie umknął.
    Przy okazji zapraszam do siebie na konkurs :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oates jest bardzo wszechstronną pisarką, pisze powieści grozy, thrillery w formie opowiadań i powieści itp. Mnie interesuję jej główny nurt, dlatego choć bardzo ją cenię nie sięgnę po "Przeklętych", chyba, że jak Ty znajdę w bibliotece; na co szanse są raczej nikłe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja super, tyle w niej emocji! Książka mnie zainteresowała, więc będę mieć ją na oku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze do tej pory nigdy nie zderzyłam się z Oates, a to pierwsza książka, którą ciągle gdzieś widzę :) Teraz u Ciebie. Tematyka wydawała by się świetna... ale ja właśnie liczyłabym na powieść grozy... powieść gotycką... więc pewnie bym się zawiodła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie jest powieść gotycka (jako ze Oates takie pisze obok zwykłych powieści), choć dla mnie wygladała bardziej na pastisz powieści grozy. Ale w sumie nie mam wielkiego doświadczenia z takimi powieściami, wiec trudno mi powiedzieć...

      Usuń
  5. Mam te książkę u siebie i póki co wiem o niej tyle, że wydanie jest faktycznie piękne; zachwyca od pierwszego wejrzenia. Co do treści - jestem nastawiona pozytywnie, choć staram się nie mieć wygórowanych oczekiwań. Mam nadzieję, że to, co znajdę wewnątrz, mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później