Fabrykantka aniołków
Dziwny kraj ta Szwecja: morderstwa się przedawniają (jeszcze do niedawna), żona policjanta rozpowiada na prawo i lewo o szczegółach śledztwa, policjanci nie noszą ze sobą telefonów... Witajcie ponownie we Fjallbace. Dawno już nie czytałam Camilli Lackberg, ale nie potrzebowałam wiele, by zorientować się, że Fabrykantka aniołków napisana jest w dobrze już znanym schemacie: zbrodnia, korzeniami sięgająca daleko w przeszłość (domyślnie skłaniająca do refleksji o wpływie wychowania na osobowość człowieka), rodzinny klimat, oraz nazistowskie sentymenty, jakim hołdowali Szwedzi, a niektórzy hołdują im do dziś. W Fabrykantce aniołków pojawia się nawet Herman Goring, który miał przecież żonę Szwedkę. Dziwny kraj...
Tym razem komisarz Patrick Hedstrom bada sprawę podpalenia w dawnym ośrodku kolonijnym. Budynek stał opustoszały dopóki nie wprowadziło się do niego młode małżeństwo. Ona, Ebba, jest córką ludzi, którzy prowadzili tam przed laty szkołę dla chłopców - pewnego dnia cała rodzina zniknęła bez śladu, zostawiając zaledwie roczne dziecko. tajemniczego zniknięcia nigdy nie udało się wyjaśnić, jednak jest oczywiste, że obecne sprawki na wyspie muszą być z nią jakoś związane...
Zazwyczaj u Lackberg podobały mi się wątki obyczajowe, towarzyszące wątkowi kryminalnemu: dzięki temu jej powieści są ciepłe, czym odróżniają się od wielu skandynawskich kryminałów, gdzie bohaterów przeważnie trawi samotność i nieumiejętność zaangażowania się w relacje z innymi ludźmi. Tym razem jednak Lackberg chyba przesadziła, bo Erika wtrącająca się do śledztwa - jak zwykle pod pozorem napisania o sprawie książki - coraz bardziej mnie irytowała. Kobieta wściubia nos tam, gdzie nie trzeba, okłamuje swojego męża, a ten patrzy na to przez palce. W końcu Erika nie jest policjantką, nie rozumiem więc czemu nie daje mężowi spokojnie wykonywać swojej pracy - na jego miejscu zamknęłabym kobietę pod kluczem. Autorka wprowadza do powieści również inne osobiste wątki, w tym nadal straumatyzowaną siostrę Eriki - Annę, przez co prowadzone śledztwo przybiera bardziej charakter rodzinnego pikniku, niż poważnej sprawy. Pomimo tych zastrzeżeń oczywiście czytało mi się to wyśmienicie, jak zawsze lektura Lackberg była dla mnie wypoczynkiem, autorka po dwóch ciut słabszych powieściach (Syrence i Latarniku) powróciła do formy. Trudno uwierzyć, że to już ósma części serii z Fjallbacki - a przede mną nowiutka/i Pogromca lwów.
Camilla Lackberg, Fabrykantka aniołków, Wyd. Czarna Owca, 2012
Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka oraz Czytam opasłe tomiska
Gatunek: kryminał
Główny bohater: Erika Falck
Miejsce akcji: Fjallbacka/Szwecja
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 496
Moja ocena: 4,5/6Camilla Lackberg, Fabrykantka aniołków, Wyd. Czarna Owca, 2012
Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka oraz Czytam opasłe tomiska
Dla mnie to jedna ze slabszych częsci sagi. Najlepszy, moim zdaniem, byl "Niemiecki bękart". Ale masz rację- ta seria relaksuje.
OdpowiedzUsuńKsiążki Lackberg niestety szybko wyleciały mi z pamięci i już nawet nie pamiętam, które tomy podobały mi się bardziej, a które mniej. Ale czytało się fajnie.
OdpowiedzUsuńMam tak samo, po kilku tygodniach od przeczytania zapominam o co chodziło. Ale relaks pierwszorzędny :)
Usuń