Klasyka czy nowości?

Chyba się nie pomylę, jeśli napiszę, że czytanie klasyki jest dziś mało popularne. Zauważyłam (chociażby z obserwacji blogów), że wiele osób czyta wyłącznie nowości, a nawet zastrzega się, że nie sięga po książkę wydaną wcześniej niż, dajmy na to, 3 - 5 lat temu. Ale dlaczego? Jestem w stanie zrozumieć, że starsze powieści, zaliczane do lektur i znane jako kanon literatury, mogą kojarzyć się z czymś trudnym i nudnym. Napisanym innym językiem, niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, niedzisiejszym. Ale co jest "nie tak z książką" napisaną 10 lat temu? Przecież literatura nie starzeje się aż w takim tempie. Ciekawym zjawiskiem jest tu czytanie klasyki, która akurat została wznowiona - więc jest traktowana jako "nowość". Niby czemu tylu blogerów zaczytywało się niedawno Braćmi Karamazow albo powieściami Charlotte Bronte?

Zastanawiam się, czy to jest dobre, że jest taki boom na nowości, a klasyka odchodzi do lamusa. Czy przypadkiem czytanie klasyki nie jest tak naprawdę korzystniejsze? No bo przecież w przypadku dzieł znanych i uznanych mamy gwarancję jakości. Nie musimy się zastanawiać, czy warto je przeczytać - bo wiadomo, że warto. Nie są już one dla nas terra incognita - mamy do dyspozycji wiele opinii, analiz, interpretacji na ich temat. Możemy swoje wrażenia porównać z wrażeniami innych osób. Gdy tymczasem w przypadku nowości jesteśmy jak badacze na nowym lądzie. Nie wiadomo co z tego wyniknie. Czy zachwalany bestseller naprawdę okaże się czymś wartościowym? Często musimy przeczytać wiele książek, co najwyżej przeciętnych, by znaleźć wśród nich perełkę, coś, co ma szanse zostać zapamiętane. Czy ta gra jest warta świeczki? Czy zamiast 10 reklamowanych, ale zupełnie banalnych nowości nie lepiej byłoby przeczytać jednej starszej pozycji, ale za to mającej ugruntowaną pozycję "dzieła"? Zwłaszcza w sytuacji, kiedy twierdzimy, że na czytanie mamy tak mało czasu... czy jest sens marnować go na przeciętniaki? A może wręcz przeciwnie - po co marnować czas na starocia; po co zmuszać się do czytania czegoś, co kojarzy się nam tylko z lekturami szkolnymi; może klasykę czyta się już tylko ze snobizmu?

W tym miejscu przyznaję się, że sama nie należę tu do tych, którzy specjalnie hołdują klasyce. Też czytam głównie nowości, a jeśli zabieram się za książki wydane w latach poprzednich, to najczęściej na zasadzie, że nie zdążyłam ich przeczytać wcześniej i nadrabiam "zaległości". Może takie podejście wynika po prostu z nadmiaru: na rynku jest taki zalew książek, że z trudem przychodzi ogarnięcie nawet wybranych nowości, a co dopiero sięganie wstecz do lektur napisanych X lat temu. Poza tym nowości są takie ładne, świeżutkie, pachnące... to kusi. Tylko, że ja należę do pokolenia, które wychowało się na klasyce, bo kiedyś po prostu książek nie było aż tyle, ile dziś. Więc czytało się Verne'a, Dumasa, Hugo, Tołstoja, Austen, Dickensa, etc. Stąd mogę o sobie powiedzieć, że kanon mniej więcej znam. Ale martwię się o młodych ludzi, którzy zaczytują się dystopiami i romansami paranormalnymi, czasem nawet nie mając pojęcia o istnieniu klasycznych autorów. 

Co Wy o tym myślicie - czy jest sens jeszcze czytać klasykę?  

Przy tej okazji zabawię się jeszcze w Classics Book Tag: 

1. Popularna klasyka, która ci się nie podobała
Anna Karenina - oj, straszny to dla mnie był gniot, z tymi wszystkimi dywagacjami Tołstoja dotyczącymi porządku klasowego i społecznego - całkiem już niedzisiejszymi. Zupełnie nie rozumiem czym ludzie się tu zachwycają.

2. O którym wieku/okresie historycznym najbardziej lubisz czytać?
To jest ciekawe, bo najczęściej pada tu odpowiedź: o XIX wieku. A ja jeszcze do niedawno literatury XIX-wiecznej (i o XIX wieku) nie trawiłam. Problem w tym, że popularna klasyka właściwie zaczyna się gdzieś dopiero w XVIII-XIX stuleciu: może wcześniej jest jakiś Homer, jakiś Dante, jakiś Szekspir, ale w większości to, co nazywamy klasyką kojarzymy właśnie z XIX wiekiem. Więc ja odpowiem, że najbardziej lubię czytać o renesansie, lubię też starożytność - aczkolwiek niekoniecznie w dziełach zaliczanych do klasycznych.

3. Ulubiona klasyczna bajka
Zdecydowanie Malutka czarownica - o książkach swego dzieciństwa pisałam kiedyś TU


4. Klasyka, nieznajomości której wstydzisz się najbardziej
Wstyd to tutaj złe słowo, implikuje czytanie z obowiązku, a nie dlatego, że chcemy, czy że sprawia to nam przyjemność. Nie wstydzę się, ale nie czytałam, a chciałabym przeczytać Dostojewskiego. Nie czytałam też wielu lektur dziecięcych, zaliczanych w tej chwili do klasyki, jak np. Muminków, czy Mary Poppins. Teraz już raczej tego nie nadrobię.

5. Pięć klasycznych powieści, które planujesz przeczytać w najbliższym czasie
Pięć to chyba byłoby za dużo, nie mam w najbliższym czasie w planach aż pięciu klasycznych powieści, nie wspominając o tym że ten "najbliższy czas" może być pojęciem bardzo względnym. Ale planuję przeczytać Dumę i uprzedzenie, Lamparta/Geparda Lampedusy oraz Żywot dobrego wojaka Szwejka. I może jeszcze przypomnieć sobie Nędzników.

6. Ulubiona współczesna powieść bazowana na klasyce
No i znowu - wszystko zależy, co ktoś podciąga pod pojęcie klasyki. Dla mnie taką powieścią jest Szkarłatny płatek i biały, będący taką współczesną odpowiedzią na Dickensa. Niewątpliwie inspirowana klasyką jest też Zdobywam zamek, choć nie wiem, czy można ją jeszcze zaliczyć do powieści współczesnych, czy też sama już nie podpada pod klasykę

7. Ulubiona ekranizacja filmowa/serialowa
Nie jestem znawczynią ekranizacji filmowych, większości nawet nie widziałam, więc pozostaje bezkonkurencyjny Sherlock oraz oczywiście Władca Pierścieni. Bardzo podoba mi się też najnowsza ekranizacja Alicji w Krainie Czarów

8. Najgorsza adaptacja klasyki
Jak wyżej - trudno mi się wypowiadać, aczkolwiek przerobienie Nędzników na music hall zupełnie do mnie nie przemawia 

9. Ulubiona/ulubione szaty graficzne, których chcesz mieć więcej w swojej kolekcji
Zdecydowanie Angielski ogród Świata Książki oraz seria klasyczna ze Znaku. Niestety na razie udało mi się uzbierać tylko po dwie pozycje z tych serii.        

10. Mało znana klasyka, którą chciałabyś każdemu polecić 
Nie wiem czy zwrot "mało znana klasyka" to nie oksymoron, bo jak dla mnie klasyka oznacza coś, co wszyscy powinni znać. Ale może A lasy wiecznie śpiewają? - wydaje mi się, że ta książka nie jest u nas tak znana, jak na to zasługuje. 

Komentarze

  1. Po pierwsze, trzeba dobrze rozróżnić klasykę od starszych powieści :).

    Po klasykę sięgam niezbyt często - kiedyś jakoś bardziej, przez to, że korzystałam głównie z ograniczonych, bibliotecznych zbiorów - w mojej małej bibliotece było mało nowości, a klasyków - całe mnóstwo :). Potem jednak przyszła jedna duża biblioteka, następna... Aż w końcu nadeszły studia i blogowanie - co nieźle apetyt na nowości nakręca ;). A wiadomo - na wszystko czasu nie starczy.

    Jeśli chodzi o stare książki, zwłaszcza te starsze z polskich podróżniczych - po prostu uwielbiam. Pewnie dużo zależy od Autora, ale często wyróżniają się większą dbałością o język i ogólnie poziom, jaki sobą dana książka prezentuje. Od jakiegoś czasu staram się zebrać wszystkie ciekawsze książki podróżnicze wydawnictwa Iskry i autorstwa Arkadego Fiedlera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasyki też jednak większego skupienia wymagają...

      Usuń
    2. A ja mam wrażenie, że właśnie to rozróżnienie na "klasykę" i "starsze książki" jest tu kluczowe, bo i w literaturze bardzo "klasycznej" (w rozumieniu: starej) znajdzie się mnóstwo przeciętniaków i takich dość słabych rzeczy. W sensie że nie zawsze wraz z wiekiem książka nabywa wartości ;). I odwrotnie. No i chyba czego innego szukamy sięgając po klasykę, a czego innego po nowości -- chociażby w tej starszej literaturze na próżno szukać pewnych wątków, za to można śledzić, jak autorzy radzili sobie z ich ukrywaniem ;).

      Usuń
    3. Stara literatura wydaje nam się lepsza, bo znaczna część słabizn i przeciętniaków została zapomniana. Próbę czasu przetrwało głównie to, co w jakiś sposób się wyróżniało - czy jakością, czy znaczeniem i siłą oddziaływania.

      Usuń
    4. Ale przewrotnie jest też czasem coś, co z tego znajdziemy i pomyślimy "o rety, znalazłam coś takiego, a nikt już o tym nie pamięta, ciekawe czemu?", i na własnej skórze możemy się przekonać, czemu ;). Ale przecież są i książki niesłusznie zapomniane.

      Usuń
    5. Oczywiście, że są książki zapomniane niesłusznie. Są też zapomniane jak najsłuszniej. Ogólnie rzecz biorąc bardzo popieram odgrzebywanie zapomnianych staroci czy wyszukiwanie rzeczy nowszych, a nie całkiem docenionych, jednak niewielu jest, niestety, miłośników takich zabaw. Natomiast chodzi mi o to, że książek niesłusznie pamiętanych jest chyba w sumie niewiele, zwykle jakiś, taki czy inny, powód przetrwania był.

      Usuń
    6. Zdecydowanie się zgadzam: nie wszystko, co stare jest klasyką - dla mnie na miano klasyki zasługuje to, co zyskało uznanie 9i dlatego zostało zapamiętane). Ale mam wrażenie, że niektórzy te pojęcia mylą i wrzucają do worka pn "klasyka" wszystko, co zostało napisane x lat temu

      Usuń
  2. Przejrzałam swoją listę książek z tego roku i z przykrością stwierdziłam, że dominują nowości. Co roku obiecuję sobie, że będę czytała więcej "klasyków", ale nowości kuszą ogromnie... Na szczęście sporo klasyków przeczytałam mając naście lat. Mimo to mam świadomość tego, że czytam za dużo czytadeł, a za mało powieści, które prawdziwie poruszają.

    Seria Angielski ogród jest obłędna - mam pięć powieści z tej serii, mam nadzieję, że choć 2 przeczytam jeszcze w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że klasyka jest czytana. Może nie aż tak masowo, jak najpopularsze nowości, ale jednak ma spore grono sięgających po nią mniej czy bardziej regularnie odbiorców. Natomiast jest jeszcze cały ten obszar poza klasyką i nowymi bestsellerami, wszystkie te książki, nowsze i starsze, których nikt nam nie podtyka pod nos, i tutaj, wydaje mi się, należałoby zachęcać do poszukiwań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mam wypaczony pogląd, wynikający ze śledzenia blogów - a w końcu nie wszyscy, którzy czytają, blogują, a ci, co nie blogują, nie mają chyba aż takiego parcia i rozeznania w nowościach. Choć jest kilka blogów, które koncentrują się na klasyce, jak Galeria Kongo - ale to zdecydowana mniejszość. Zgadzam się, że należałoby popularyzować te dobre "starsze" książki - ja kiedy piszę o takich zauważam zdecydowanie mniejsze zainteresowanie...

      Usuń
    2. Ja właśnie na blogach trochę klasyki widzę. Nie *bardzo* dużo, ale się pojawia. Może inaczej: jeżeli ktoś czyta coś, co nie jest nowością, to w dziewięciu przypadkach na dziesięć jest to klasyka.

      I jest jeszcze jeden obszar, gdzie trzeba szukać i który trzeba promować: książki, które już nie są nowościami, może już nie są dostępne w klasycznych księgarniach, ale jeszcze nie są stare. Rzeczy wydane 10-20 lat temu. To taka "szara strefa", niewidoczna.

      Usuń
  4. Ja klasykę kocham, chociaż oczywiście nie wszystkie książki. Ale zastrzeganie, że nie sięgnę po starszą powieść jest dla mnie co najmniej dziwne, mój świat bez Hugo, Sienkiewicza, Dąbrowskiej, Orzeszkowej, Austen, Bronte czy Tołstoja, byłby bezdyskusyjnie uboższy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem chyba takim trochę dziwadłem, bo kilka lat temu po przejrzeniu listy przeczytanych książek w danym roku złapałam się za głowę i postanowiłam sobie, że będę czytała więcej nowości. Tak, tak, 75% książek w moim przypadku to była klasyka. Uwielbiam, bo nie dość, że tak jak piszesz, gwarancja jakości (ale zgadzam się jeśli chodzi o "Annę KAreninę", toż to masakra jakaś była!) to potem mogę się jeszcze pozagłębiać w te wszystkie interpretacje, eseje i analizy na temat Teraz staram się czytać dużo nowości, ale dla mnie te nowości to tak z ostatnich 10 lat są. Świeżynki czytam zazwyczaj jedynie autorów ulubionych i sprawdzonych. Za to czytam blogi i jestem w miarę na bieżąco co się czyta, lubi i wydaje ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uważam, że czytanie klasyki jest sensowne - oczywiście o ile dana osoba jest nią zainteresowana. Nie ukrywam, że aktualnie królują u mnie nowości (w większości), ale lubię nieraz sięgnąć po książkę starszą, po czym żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście, że klasykę należy czytać. Przede wszystkim dla przyjemności, ale i po to, żeby mieć jakieś podstawy do oceniania nowości, żeby móc je z czymś porównać.
    Rzeczywiście kiedyś znajomość kanonu była większa, bo był najłatwiej dostępny, zwłaszcza w małych miejscowościach. Szłam do biblioteki z listą książek, które chciałam przeczytać, a kiedy okazywało się, że żadnej z nich nie ma, brałam, co było;). Nadal mam jednak braki, szczególnie odnośnie do literatury rosyjskiej.
    Po nowości sięgam rzadko, a jeszcze rzadziej je kupuję. A nawet jeśli już nawet kupię, to zwykle muszą swoje odstać na półce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię "stare" książki. Czytam je dość często mimo że większości z nich nie recenzuję.
    Co do klasyki to ją czytam rzadziej. Mam w planach "Dumę i uprzedzenie", chcę również przeczytać książki Dumasa :) Mam nadzieję, że niedługo najdę na nie czas.

    http://ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. I klasyka, i nowości. Tego pierwszego naczytałam się na studiach, dzięki czemu poznałam perełki, po które bez przymusu zapewne bym nie sięgnęła. Prawdziwe cudeńka... w tym "Annę Kareninę", która bardzo mi się podobała. :D Teraz czytam różnie - nowości, starsze pozycje, klasykę także, ale znaną mi i ukochaną, choć zdarza mi się próbować czegoś nowego. Jednak recenzuję głównie książki nowsze - taka praca. Na te starsze po prostu brakuje już czasu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później