Podróż, która zmieniła świat

Podróżą, która zmieniła świat było z pewnością odkrycie Ameryki, czy opłynięcie świata przez Magellana, ale Alan Moorehead sygnuje tak jeszcze jedno wydarzenie: podróż dookoła świata, w której brał udział młody Karol Darwin. Były to lata 30-te XIX wieku, 23-letni Darwin, świeżo po szkole (w której nie był zresztą zbyt wybitnym uczniem) zastanawiał się właśnie co ze sobą zrobić. Niespodziewanie otrzymał propozycję popłynięcia w rejs statkiem Beagle, posyłanym przez brytyjską admiralicję z zadaniem eksploracji Nowego Świata. Darwin miał na statku objąć funkcję przyrodnika - co było wówczas powszechną praktyką. Mimo młodego wieku przyszły uczony został zaakceptowany, głównie dlatego, że polubił go kapitan statku, Robert Fitzroy, niewiele tylko od Darwina starszy. Takie to były czasy, gdy stanowiska piastowali młodzieniaszkowie. 

Trasa Beagle'a wiodła na Zachód: od Ameryki Południowej, Australię, Przylądek Dobrej Nadziei, z powrotem do Anglii. Cała wyprawa trwała 5 lat. Wyobraźcie sobie 5 lat na niewielkim statku, upakowanym ludźmi, bez podstawowych wygód, jak miejsce do umycia się. Najwięcej czasu podróżnicy spędzili w Ameryce Południowej - właściwie można by powiedzieć, że ta wyprawa dedykowana była temu kontynentowi. Badano wybrzeże Ameryki, robiono pomiary na Ziemi Ognistej, odwiedzono Rio de Janeiro i Valparaiso, podziwiano dżunglę, zapuszczano się w południowoamerykańskie pampasy. Darwin usiłował też zdobywać Andy. W Chile podróżnicy doświadczyli jednego z największych trzęsień ziemi. Najważniejsze jednak odkrycia zostały poczynione na odległych wyspach Galapagos. Darwin z wyprawy dookoła świata przywiózł całe mnóstwo nowych gatunków zwierząt i roślin. Szkoda tylko, że te odkrycia wymagały zabijania przedstawicieli tych gatunków. Obserwował również dzikie indiańskie plemiona, ginące w zetknięciu z niosącymi "cywilizację" białymi kolonizatorami z Europy. Doszedł do wniosku, że tubylcy mają szansę przetrwania tylko wtedy, gdy zostawi się ich w spokoju, w ich naturalnym środowisku. Ingerencja, próby cywilizowania i nawracania powodują wymieranie. Przyrodnik stanowczo sprzeciwiał się też niewolnictwu, które wówczas było praktyką powszechną.
 
Wiek XIX, ale także uprzedni wiek XVIII to wiek wielkich odkryć przyrodniczych. Wyprawianie się w świat w poszukiwaniu nowych gatunków roślin i zwierząt stało się nieomal hobby wielu ludzi. Bardzo ciekawie pisał na ten temat Richard Conniff w Poszukiwaczach gatunków. Na bazie tych odkryć kształtowała się świadomość ludzi na temat tego, jaki jest świat, w którym żyjemy. Stały się one zaczątkiem nowoczesnej nauki. To właśnie dzięki odkryciom i obserwacjom poczynionym przez Darwina w czasie wyprawy na Beagle, pojawiła się u niego myśl o tym, że świat nie został stworzony w jednym momencie, ale ewoluował i zmienia się cały czas. Teoria ta była obrazoburcza i sprzeczna z obowiązującym biblijnym poglądem o Stworzeniu w ciągu siedmiu dni. Temu ostatniemu zażarcie hołdował Fitzroy, zresztą Darwin też był osobą religijną. Wiele jeszcze lat po podróży Darwin, zaszyty w swoim odosobnionym domu, oddawał się badaniom przyrodniczym i dopracowywaniem swoich teorii. Zdawał sobie sprawę, że ich ogłoszenie będzie skandalem i może zniszczyć podwaliny całego ówczesnego społeczeństwa.

Książka Alana Mooreheada nie zajmuje się szczegółową analizą teorii ewolucji, czy też drobiazgowym opisem rzeczonej podróży. Nie jest tak wyczerpująca, jak chociażby opowieść o Magellanie, Poza krawędź świata. Autor nie przedstawia szerszego kontekstu historycznego, ale skupia się na najważniejszych faktach, które uzupełnia o skróconą biografię Darwina. Wspomina go jako oddanego męża i ojca. Przede wszystkim jednak Darwin daje się poznać jako uczony o zaskakująco otwartym umyśle, który pozwolił mu stworzyć teorię rewolucyjną nie tylko jak na czasy, w których żył, ale kontrowersyjną nawet dziś. Przecież nadal możemy spotkać ludzi, którzy zaprzeczają ewolucji; w niektórych miejscach w Stanach Zjednoczonych jeszcze do całkiem niedawna jej nauczanie było zabronione! Właściwie czytając Mooreheada można odnieść wrażenie, jakby autor był świadkiem wydarzeń, które opisuje, jakby sam uczestniczył w tej wyprawie, oglądał to wszystko własnymi oczami. Niewątpliwie książkę tę równie przyjemnie się czyta, bo napisana jest w barwny i przystępny sposób, co ogląda. Odniosłam wrażenie, że główną jej atrakcją ma być jej dosyć ekskluzywne wydanie: ciężki kredowy papier, mnóstwo ilustracji, występujących prawie na każdej stronie. Publikację polecić można jako wstęp do teorii ewolucji; myślę, że mogłaby być nawet użyta jako materiał pomocniczy w szkole.

Metryczka:
Gatunek: historyczna
Główny bohater: Karol Darwin
Miejsce akcji: Ameryka Południowa
Czas akcji: XIX wiek
Ilość stron: 352
Moja ocena: 4/6

Alan Moorehead, Podróż, która zmieniła świat. Darwin na pokładzie Beagle, Zysk i s-ka, 2014

Książka bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka

Komentarze

  1. Jak byłam młodsza (podstawówka), świat odkrywców fascynował mnie przeogromnie. Chłonęłam wtedy wszelkie podróżnicze książki, jakie wpadły mi w ręce. Teraz literackich zainteresowań mam nieco więcej, ale i tak chętnie bym tę książkę przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się po prostu niesamowicie spodobała - bo szalenie nastrojowa. I wydanie niesamowite rzeczywiście :) Piękne ilustracje! Chyba najładniej wydana książka podróżnicza, z jaką się spotkałam. No, przygodowo-podróżnicza ;).
    http://stronapostronie2013.blogspot.com/2016/12/recenzja-podroz-ktora-zmienia-swiat.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później