Poszukiwacze gatunków

Jak to się właściwie stało, że znamy tyle gatunków zwierząt i roślin? Kto opisał i ponazywał te wszystkie gatunki? Komu zawdzięczamy tę wiedzę? Okazuje się, że były to rzesze przyrodników i badaczy, których nazwiska dzisiaj są nieraz zapomniane. Wszystko zaczęło się w XVII wieku – wcześniej rozwój nauk przyrodniczych był hamowany przez Kościół; opierano się nadal na twierdzeniach starożytnych, wierzono w istnienie dziwnych stworów... Jednak po odkryciach geograficznych i naukowych nic już nie mogło powstrzymać ciekawości człowieka. Liczni podróżnicy, odkrywcy, awanturnicy ruszyli w świat, na celowniku znalazło się wszystko co biega, fruwa, pływa, pełza... Prawdziwe szaleństwo wybuchło w wieku XVIII, wieku nauki i trwało przez cały wiek XIX. Początkowo w poszukiwania te „bawili” się wszyscy: żołnierze, misjonarze, nauczyciele – często zresztą traktowane to było bardziej jako przygoda, niż wyczyn naukowy. Poszczególni przyrodnicy rywalizowali ze sobą i prześcigali się w opisywaniu coraz to nowych znalezisk, a umożliwił to system nazewniczy zaproponowany przez Karola Linneusza. Kolekcjonowanie okazów przybrało rozmiary powszechnego szaleństwa. Co więcej, jak okazy traktowano także ludzi innych ras – Indian, czy Eskimosów. Niestety odkrywanie tych nowych gatunków nieuchronnie wiązało się z zabijaniem ich przedstawicieli – można więc sobie wyobrazić ile zwierząt poległo w ten sposób, w imię poznania... Niejednokrotnie zdarzyło się też, że pieczołowicie zbierane okazy ulegały zniszczeniu, najczęściej wskutek nieumiejętnego konserwowania, a także wypadków i katastrof morskich. Wielu, wielu przyrodników swoją pasję przypłaciło życiem – zmarło na tropikalne choroby, zginęło w wypadkach.

Oczywiście odkrycia przyrodnicze wzbudziły w ludziach pytania odnośnie natury stworzenia oraz własnego pochodzenia. Zgodnie z Biblią zakładano przecież, że świat powstał w ciągu 6-ciu dni i liczy sobie 6000 lat, a same gatunki są w swojej istocie niezmienne. Odkrywanie coraz to nowych nieznanych zwierząt i roślin, o niewyobrażalnej wręcz różnorodności, odmian zależnych od miejsca występowania – wywróciło tradycyjne myślenie do góry nogami. To był jednak dopiero początek. Kiedy odkryto pierwsze skamieliny, ludzi ogarnęło zdumienie: jak to możliwe, że jakieś zwierzęta żyły i wyginęły na długo przed człowiekiem?? To podważało pogląd o naczelnym miejscu człowieka w świecie natury...

Richard Conniff w swojej książce opisuje owe szaleńcze wyprawy, dziwaczne teorie dotyczące wyglądu i pochodzenia różnych gatunków i ras, w tym ras ludzkich, wzajemną rywalizację przyrodników. W jego książce pojawia się wiele nazwisk: od Linneusza i Buffona po Karola Darwina i Mary Kingsley. Dowiemy się w jaki sposób powstała teoria ewolucji i jakie wywołała reperkusje w świecie nauki. To książka napisana bardzo przystępnym językiem, obfitująca w wiele anegdot, a także bogato ilustrowana, co sprawia, że czyta się ją jak najlepszą powieść. Swoim dziełem autor oddaje hołd wszystkim przyrodnikom, którzy narażali swoje życie i zdrowie w służbie nauki.

Moja ocena: inspirująca lektura na oryginalny temat

Richard Conniff, Poszukiwacze gatunków. Bohaterowie, głupcy i szalony pościg, by zrozumieć życie na ziemi, Wyd. Prószyński i s-ka, 2011

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później