Pępek świata
W zalewie książek
podróżniczych, jakie pojawiły się w naszych księgarniach, zaintrygowała
mnie publikacja o podróżach z dzieckiem. Może wydawać się, że zabranie
kilkumiesięcznego zaledwie niemowlaka we włóczęgę po świecie zakrawa na
szaleństwo, że jest egoizmem ze strony nieodpowiedzialnych rodziców,
którzy nie chcą się wyrzec swojego luzackiego stylu życia. W naszej
kulturze panuje bowiem przekonanie, że po przyjściu na świat dziecka
rodzice winni zawiesić na kołku własne życie i marzenia, zwłaszcza zaś
te podróżnicze. Wakacje z dzieckiem oznaczają co najwyżej wyjazd
zorganizowany z biurem podróży do jakiegoś kurortu, gdzie będzie można
siedzieć cały dzień przy basenie (zważywszy na ostatnią falę bankructw
też nie wiem czy to taka bezpieczna opcja), ewentualnie polskie morze.
Wszelakie pomysły na odstępstwa od tej reguły są piętnowane przez
„życzliwych”, którzy wiedzą lepiej, co powinniśmy zrobić dla „dobra
dziecka”. Fakt, że przy takim podejściu dziecko jest traktowane raczej
jak problem albo kula u nogi, niż radość dla rodziców, jakoś nikomu nie
przychodzi do głowy.
Dziecko nie jest żadną kotwicą. To samo można zrobić z dzieckiem, a nawet więcej. Kotwice ma się chyba tylko w głowie...
Ja
myślę sobie, że może zdarzyć się tak, że dziecko nie odziedziczy po
rodzicach „genu podróżniczego” i owe zwiedzanie świata będzie dla niego
bardziej mordęgą, niż frajdą, ale taka sytuacja wydaje mi się mniej
prawdopodobna od tej, że podróż jest dla dziecka wspaniałą przygodą.
Przecież dziecko przejmuje wzorce po rodzicach: jeśli oni lubią
podróżować, ono również przyjmie to jako coś naturalnego, jeśli
natomiast rodzice siedzą przed telewizorem, to pociecha będzie robić tak
samo. Poza tym dziecko nie zwraca uwagi na wygody: na czterogwiazdkowe
hotele, basen, all-inclusive – poszukiwanie wygód to cecha nas,
dorosłych. Co więc tak naprawdę ryzykujemy wyjeżdżając z potomkiem?
Jako, że jestem zwolenniczką przełamywania stereotypów bardzo mnie Pępek świata
ciekawił. Do tego stopnia, że zabrałam się za niego prawie natychmiast
po wyjściu z biblioteki. I muszę przyznać, że niezmiernie mi się ta
lektura spodobała. Pępek świata nie zawiera relacji
podróżniczych, ale serię wywiadów z ludźmi, który „odważyli” się
pojechać z dzieckiem w świat. Autorka pyta rodziców dlaczego się na to
zdecydowali, jakich trudności doświadczyli, czym różni się taka podróż z
dzieckiem od tej bez pociechy, jakie korzyści wynosi z tego dziecko, a
może coś traci? Rozmówcy Anny Kuziemskiej obalają mity na temat
niebezpieczeństw czyhających rzekomo na dzieci w podróży, zwłaszcza zaś
kwestii zdrowotnych. Przecież tam, gdzie jedziemy też żyją dzieci, czemu
więc nasze miałyby być tam czymś zagrożone – mówią. Najbardziej
podobała mi się rozmowa z Anną i Krzysztofem Kobusami, ponieważ
stanowiła ona kwintesencję całej książki, a także z Markiem Kamińskim,
którego poglądy są bardzo rozsądne i wyważone.
Niewątpliwie my dorośli bardzo mitologizujemy pamięć, więc dla nas ważne jest, aby dziecko coś z tej podróży wyniosło. Innymi słowy: nie opłaca się inwestować w drogi, egzotyczny wyjazd z dzieckiem, które z niego nie skorzysta, bo nie będzie nic pamiętać. Tylko, że za 10 lat, kiedy ono nauczy się świadomie to przeżywać, po pierwsze może my już będziemy za starzy na taki wyjazd, a po drugie...dziecko będzie w stresie, bo nigdzie wcześniej nie wyjeżdżało. Błąd, który często robią ludzie, to czekanie – aż malec skończy rok, trzy lata.(…) małe dziecko jest tak naprawdę najszczęśliwsze, kiedy ma oboje rodziców przy sobie, a oni są szczęśliwi i zadowoleni. To, czy pojedziemy do Ustki, czy do Urugwaju jemu jest kompletnie obojętne! Tylko czasem rodzicom nie jest wszystko jedno. Mają swoje wymarzone podróże, od wszystkich słyszą, że nie powinni jeździć z dzieckiem, bo mu to na pewno zaszkodzi, i w efekcie bywa tak, że narasta w nich frustracja.
Podróże
to szkoła, zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców. Rodzice uczą się
postępowania ze swoim potomkiem, cierpliwości, wypracowywania kompromisu
– w znacznie większym stopniu, niż w warunkach domowych. Z kolei
dziecko poprzez podróże nabywa otwartości, tolerancji, uczy się jak
sobie radzić w życiu, uczy się języków. I przede wszystkim – co
podkreślają zgodnie wszyscy podróżnicy - przebywa z rodzicami, a to dla
niego jest najważniejsze. O wiele ważniejsze niż wszystkie zabawki
świata.
Moja ocena: polecam przede wszystkim rodzicom, ale nie tylko
Anna Kuziemska, Pępek świata. Z dzieckiem w drodze, Wyd. G + J RBA, 2012
Komentarze
Prześlij komentarz