Dystyngowana forma kradzieży
Tak pisarz David Nicholls opisał
przeglądanie książek w
księgarniach po to, by następnie kupić je w Internecie. Ja się poczułam
urażona, a nawet obrażona. Rozumiem, że można nazwać złodziejem tego,
kto ściąga za darmo pliki z Internetu, ale skoro KUPUJĘ książkę, to
znaczy wydaję pieniądze na jej legalną wersję, z której autor otrzymuje
tantiemy, to NIE KRADNĘ. Niezależnie od tego, gdzie ją kupuję. Na szczęście nikt mi tego nie narzuca: czy w księgarni zwykłej, internetowej, czy może nawet
będzie to ebook. Miejsce zakupu nie jest prawnie regulowane i jeśli już
coś je reguluje, to "niewidzialna ręka rynku". Nie ma żadnego wymogu, by
kupować to, co się w sklepie ogląda (de facto to samo mogłyby
stwierdzić sklepy z odzieżą, butami, etc.), żeby płacić za to, czego się
dotknęło. Fakt, że się rozglądam, porównuję ceny i idę kupić gdzie
indziej, gdzie jest taniej jest chyba naturalny. A to jest główną
przyczyną kupowania przez internet. To się nazywa RYNEK i KONKURENCJA.
Rozumiem, że Nichollsa smuci upadanie małych, niezależnych księgarni. W zeszłym roku w
Wielkiej Brytanii zamknięto 57 niezależnych księgarń. Według
Stowarzyszenia Księgarzy w roku 2014 takich księgarń było na wyspach
zaledwie 939, o 596 mniej niż w roku 2005. Taki spadek odnotowywany
jest też w Polsce. Pisarz zauważa: „Czułem
znajomy smutek, któremu zwykle towarzyszy poczucie winy, bo jest ci
przykro, że jakiegoś sklepu już nie ma, jesteś też trochę świadomy tego,
że nie kupiłeś tam nic od jakiegoś czasu”. Jednak kijem rzeki się
nie zawróci, takie są czasy. Nie da się nikogo zmusić do tego, żeby
kupował w jakimś określonym miejscu, w dodatku tam, gdzie jest drożej.
Jeśli małe księgarnie chcą przetrwać, muszą znaleźć inny sposób na
przyciągnięcie klientów. A wypowiedzi obrażające klientów i czytelników
są co najmniej niefortunne. A co by pisarz powiedział na wymienianie się
książkami, czy odkupowanie od kogoś? Toż to dopiero jest rozbój i
czarny rynek!
Zresztą
nasza wspaniała ustawa, którą tak forsuje PIK również ma na celu
właśnie ratowanie niezależnych księgarń. Jej autorom wydaje się, że jak
książka wszędzie będzie kosztować tyle samo, to w pierwszym rzędzie
skieruję się do osiedlowego sklepiku, by ją kupić. Skąd taka pewność? I
to w ogóle przy założeniu, że ta książka w tej małej, niezależnej
księgarni będzie. Bo z moich doświadczeń wynika, że w tego typu sklepach
królują podręczniki, atlasy, słowniki i najpopularniejsze przewodniki
turystyczne, książeczki i kolorowanki dla dzieci, że nie wspominam o
artykułach papierniczych. Raczej nie liczę na znalezienie w niej Dostatku, No logo, czy biografii Słowackiego. Może My
się znajdzie, ale ja pana Nichollsa już na pewno nie kupię, niezależnie
od tego czy przez Internet, czy w księgarni stacjonarnej.
A tak a propos, wściekła z powodu planów uregulowania rynku książki, złamałam swoją abstynencję i zalogowałam się na stronie księgarni internetowej. I pewnie zrobię to jeszcze nie raz, bo już mam listę kolejnych pozycji do kupienia.
Europa Wschodnia jak widać górą. Nazbierało mi się książek o Ukrainie, a
tu życie idzie dalej i znowu pochłonęło mnie coś innego. Najbardziej
cieszę się jednak z Żon - książki o towarzyszkach życia rosyjskich pisarzy. Zwłaszcza, że nie pamiętam gdzie je wcisnęłam.
Poniżej nowa porcja książek przytaszczonych z biblioteki:
W pierwszym stosiku m.in. Dzika droga, Ukraina oraz (na samym spodzie) Źle urodzone. Drugi stosik to mieszanka iście wybuchowa: katolicyzm, feminizm, antykonsumpcjonizm i do tego, no właśnie, takie nie wiadomo co o Ukrainie. Niektóre z tych książek są już opisane, recenzji kolejnych spodziewajcie się wkrótce. Na pierwszy ogień pójdzie Dzika droga.
I wreszcie solidna porcja e-booków:
Muszę zainaugurować czytanie Pratchetta, bo przyznaję, że to dla mnie zupełna tabula rasa. I stąd te trzy ebooki. Co z tego wyniknie, nie wiem, może wielkie jajo...
Towar macany, jak wiadomo, należy do macanta :) Przedziwna wypowiedź, doprawdy. Ustawa o książce to będzie wielkie jajo z bolcem, słuchałem ostatnio fragmentów wywiadu z prezesem PIK i facet jest kompletnie odklejony od rzeczywistości (teksty w stylu: skoro społeczeństwo nie kupuje książek po 40 zł, to tym bardziej nie kupi tańszych) :P
OdpowiedzUsuńCzy Pratchetty masz tylko te trzy? Bo moim zdaniem zaczynanie od Blasku fantastycznego to niemal pewność, że się zrazisz i więcej nie sięgniesz. Te o Śmierci są lepsze, ale mnie nie powaliły.
Wywiad: http://audycje.tokfm.pl/odcinek/24773
UsuńNo nie, Kolor magii już mam, temu kupiłam kolejną część i dwie z cyklu o Śmierci. A o panach z PIK to ja już słuchać nie chcę, bo mi się od razu ciśnienie podnosi. Wypowiedź zaiste rewelacyjna, ale jak się zastanowić, to ma sens, bo chodzi o to, że ludzie nie kupują książek niezależnie od tego, ile one kosztują - bo po prostu nie ma popytu na książki w nieczytającej Polsce. Tylko nie wydaje mi się, by podrożenie książek było na to lekarstwem. Zaczyna to wyglądać na to, że prowadzę tu jednoosobową kampanię przeciwko tej ustawie ;)
UsuńGłupota tej inicjatywy jest tak wielka, że wszystko opada, ale obawiam się, że nawet pospolite ruszenie nic tu nie pomoże. Jedyna nadzieja, że to legislacyjne arcydzieło przepadnie w głosowaniach.
UsuńTo w naszej ustawie ma być zapis, że księgarnia na życzenie sprowadzi każdy tytuł? Bo już się trochę w tych dyskusjach pogubiłam. Ja się mam zamiar schować w Internecie i kupować ebooki, póki do nich się nie dobrali.
OdpowiedzUsuńNieśmiało proponuję, żebyś na razie zostawiła "Blask fantastyczny" i zaczęła od "Morta" i "Kosiarza" (obie należą do Śmierciowego cyklu) . Jeśli Ci się nie spodoba (ale nie wywoła żywiołowej niechęci), to proponuję znaleźć "Straż!Straż! (cykl o Straży)" i "Trzy wiedźmy" (cykl o wiadomo kim).
Tak, ma być tam taki zapis. Ci, którzy tę ustawę napisali najwyraźniej nie wiedzą, że istnieją księgarnie internetowe.
UsuńJak się poprosi, to każda księgarnia ściągnie każdą książkę, pobierając odpowiedni haracz. Więc żadne to udogodnienie.
UsuńIdiotyczna wypowiedź, Nicholls jest chyba oderwany od rzeczywistości. O ustawie to ja nawet nie chcę czytać, bo od razu mi ten temat ciśnienie podnosi. "Żony..." i biografii Gaudiego zazdroszczę. Mi pierwsze dwa tomy z cyklu Świat Dysku zupełnie nie przypadły do gustu, zaskoczyło dopiero za 3 książką i od tej pory uwielbiam Pratchetta. Polecam serię o Straży.
OdpowiedzUsuń