Bezcenny
Panie Zygmuncie!
Zerkając na recenzje
Bezcennego, spotkałam się z opiniami: to ja już lepiej wolę śledztwa Teodora
Szackiego, porządne morderstwo, niż jakieś spiski i uganianie się za obrazami.
Pozwolę sobie się nie zgodzić! Ileż można czytać kryminałów, o kolejnych
seryjnych mordercach, psychopatach i ich ofiarach. Za to ciekawych powieści sensacyjnych, eksploatujących w
dodatku temat sztuki, jest u nas jak na lekarstwo. A jest o czym pisać! 60 tys.
zagrabionych Polsce dzieł podczas II wojny nadal nie zostało odnalezionych, w
tym właśnie "nasz" Rafael. I szanse na to są nikłe. Ot, akurat kiedy
czytałam Bezcennego informowano w telewizji o tym, jak odzyskano
Pomarańczarkę Gierymskiego. Kocham sztukę i ubolewam nad tym, że w
naszym kraju tak niewiele osób ona obchodzi, łącznie z kolejnymi władzami
(dokładnie jak Pan pisze w Bezcennym: polskie dzieła sztuki zostały rozgrabione, bo nikt nie pomyślał, żeby je zabezpieczyć, a i dziś się o to nie dba) i nad tym, że taka
słaba jest wiedza w tym temacie. Co niestety chyba
potwierdzają opinie o książce, takie jak powyższa cytowana... Dlatego ja
chciałam podziękować za pomysł na taką właśnie powieść, bo w moje zainteresowania
utrafiła ona idealnie.
Świat sztuki, marszandów, fałszerzy, kolekcjonerów -
uwielbiam o tym czytać. Uwielbiam też opowieści o
sprytnych przekrętach i inteligentnych złodziejach, jak np. Afera Tomasza
Crowna, czy Osaczeni. Pogoń za bezcennym obrazem autorstwa Rafaela rozpaliła
moją wyobraźnię - nie wiem, czy wzorował się Pan na książkach Dana Browna, ale
to chyba Dan Brown powinien się uczyć od Pana, jak połączyć rozrywkę z wiedzą,
nie przepisując przewodników i podręczników historii sztuki. W Bezcennym ta
wiedza jest serwowana w dawkach takich w sam raz. W dodatku jestem w stanie
sobie wyobrazić ile pracy, researchu, dotarcia do specjalistycznych materiałów,
wymagało napisanie takiej książki, nawet jeśli jest ona tylko fikcją z dosyć
luźno puszczonymi wodzami wyobraźni. Style malarskie, barwniki, pigmenty, ustalanie autentyczności obrazów... bardzo wiele tu ciekawych informacji. Jestem oczywiście laikiem, historii sztuki nie
kończyłam (choć chciałam), więc nie mogę ocenić, na ile to wszystko odpowiada prawdzie, ale chłonęłam to zafascynowana i dla mnie była to najlepsza część powieści. No i prawdziwy rozmach, z jakim została napisana: razem z bohaterami zwiedzamy i nasze rodzime
Tatry, i Stany Zjednoczone, Szwecję, Chorwację, a nawet Ukrainę. A te miejsca
wykreowane są fantastycznie, z prawdziwą dbałością o szczegóły. Na przykład ta
bajkowa szwedzka wyspa...
Muszę przyznać, że moja
ekscytacja powieścią trochę opadła pod koniec. Dostrzegłam, że Bezcenny trochę kradnie
wątki innym autorom: nie tylko Brownowi, ale i Stiegowi Larssenowi, a to
Ludlumowi... Niektórzy poczytują to na plus, jako bawienie się konwencją, innych
może to drażnić, jako kopiowanie od innych. Mnie to nie przeszkadza, byle by
całość miała ręce i nogi, a Bezcenny do pewnego momentu ma. Do pewnego momentu,
bo pod koniec robi się mało wiarygodnie. Te wycieczki do Chorwacji i na
Ukrainę wydały mi się jednak niepotrzebne, a wątek spiskowy mocno naciągany (co
zresztą wiele osób wytyka Bezcennemu). Wrażenia nie
zrobiła już nawet na mnie zdrada jednego z bohaterów. Podobałoby mi się bardziej, gdyby było mniej sensacji, więcej sztuki, ale i tak oceniam całość mocno na plus. Dziękuję za uchylenie przeciętnemu Kowalskiemu drzwi do świata sztuki. Szkoda, że niektórzy chyba jednak wolą morderstwa i strzelaniny, niż Rafaela.
Zygmunt Miłoszewski, Bezcenny, Wyd. W.A.B., 2013
Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska (496 str)
Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska (496 str)
Słynny bestseller Empiku... jak usłyszałam, że to właśnie ta książka dostała ten tytuł, byłam trochę zdziwiona, bo postawiłam w ciemno na panią Ficner-Ogonowską i którąś z jej książek. Chętnie przeczytam i zaznajomię się odrobinkę ze sztuką, która na ogół (tak jak piszesz) jest mi zupełnie obojętna.
OdpowiedzUsuń"Bezcenny" to pastisz. Pokochalam go za nawiazanie do Pana Samochodzika. I przyznam, ze usmialam sie do lez. Rewelacja.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, coś z Pana Samochodzika też ma, ale kto dziś czytuje Nienackiego...
Usuń