Stambuł. Wspomnienia i miasto
Wreszcie udało mi się przeczytać Stambuł Orhana Pamuka. Trafiłam na karty tej książki trochę dzięki niedawno czytanemu Historykowi, jednak atmosfera miasta jest u Pamuka diametralnie inna, niż w Historyku. Stambuł
jest eseizującą mozaiką wspomnień pisarza z lat jego dzieciństwa i
młodości oraz refleksji na temat miasta, w którym się pisarz wychował.
Nieobecne są w tej książce meczety, minarety, kafejki, brak Stambułowi
aury tajemniczości, egzotyki i ducha orientu. Za to pisarz opowiada
m.in. o wycieczkach nad Bosfor, liczeniu przepływających statków, sporo
miejsca poświęca XIX- wiecznemu wizerunkowi Stambułu, obecnemu we
wspomnieniach odwiedzających go zachodnich pisarzy i poetów, a także w
niezrównanych rycinach Mellinga. Opisy Stambułu są przesycone emocjami
autora; jak słusznie zauważa sam Pamuk: kiedy opowiada o Stambule, mówi
też o sobie, a kiedy mówi o sobie, nawiązuje też do Stambułu.
Stambuł to miasto na styku dwóch
kontynentów i dwóch kultur – europejskiej i azjatyckiej – i które
zatrzymało się gdzieś pomiędzy Europą i Azją. Miasto, które niegdyś było
jednym z najważniejszych miast ówczesnego świata, perłą Wschodu – a
teraz jest tylko zaniedbanym molochem. Atrakcją turystyczną i symbolem
upadku. Przybywający do Stambułu turyści poszukują tego co zwykle:
zabytków i „malowniczości”. Owa malowniczość to, poza meczetami i
Bosforem, biedne przedmieścia: wąskie uliczki, pranie schnące w
promieniach słońca, wałęsające się koty, chylące się ku upadkowi domy.
Takich obrazków jest w Stambule co niemiara. Tyle tylko, że dla mieszkających tam ludzi nie ma to nic wspólnego z „malowniczością”:
Chcąc dostrzec przypadkowość tego piękna, które powstało z mieszaniny ruin, drzew i traw, trzeba być tutaj obcym. Zburzone mury, zamknięte na rozkaz władz siedziby zakonów, nieczynne ujęcia wody, fabryka opuszczona osiemdziesiąt lat temu, chałupy z niekształtnymi dachami (…) oraz budynki, które pokładają się na boki, każdy w inną stronę, jakby chciały jeszcze bardziej pognębić całą okolicę (…)… Żaden z tych widoków nie budzi w ludziach, którzy tu mieszkają zachwytu, lecz apatię podsycaną przez poczucie samotności, beznadziei i smutek porzucenia. Ci, którzy czerpią przyjemność z widoku przypadkowego piękna nędzy i historycznego rozkładu, którzy dostrzegają malowniczość ruin, muszą przybywać z zewnątrz.
Cywilizacja, europeizacja, dążenie to
polepszenia warunków bytowych – to wszystko nie tylko przyczynia się do
rozwoju, ale także do zniszczenia tego, co pozostało po kulturze
osmańskiej. Pamuk jednak koncentruje się na raczej na przeszłości, a nie
współczesnym wizerunku miasta. Jego Stambuł jest miastem z
czarno-białych fotografii; wielu z obrazów, pokazywanych nam przez
Pamuka już nie ma, wiele istnieje tylko w jego pamięci.
Niewątpliwie dużo w tej opowieści
nostalgii, miłości do rodzinnego miasta, a przede wszystkim melancholii
tak dla niego charakterystycznej – owego tureckiego hüzün, o
którym Pamuk tak często wspomina. Pisarz czuje się przepełniony tą
melancholią, tureckim „tutaj nic dobrego nie może się wydarzyć”,
przekonaniem o tym, że trzeba się niczym nie wyróżniać, pogodzić się z
niepowodzeniami i nie liczyć na zbyt wiele… W jego opowieści wyczuwana
jest także chęć zdystansowania się, „wytłumaczenia” sobie swojej własnej
przeszłości, a także przyczyn upadku Stambułu. Ciekawe były dla mnie
spostrzeżenia Pamuka na temat odmiennego stosunku do upadku
Konstantynopola w 1453 roku – właśnie: „upadku” – dla wschodnich
chrześcijan, czy „podboju”, czy też „zdobycia” – dla muzułmanów.
Wspaniały jest ostatni rozdział Stambułu, ta rozmowa z matką, zamykająca rodzinne wspomnienia autora. Stambuł.Wspomnienia i miasto
jest piękną i ciepłą opowieścią o korzeniach jednego z
najwybitniejszych współczesnych pisarzy: czyż ostatecznie Pamuk poprzez
osiągnięty sukces nie stał się ostatecznie zaprzeczeniem swojego hüzün?
Komentarze
Prześlij komentarz